Artykuły

Kobieta, która cała jest jedną wielką raną

"Souad. Spalona żywcem ", monodram Marii Iljuczonek na Scenie Moliere w Krakowie. Pisze Magda Huzarska w Polsce Gazecie Krakowskiej.

Przejmują arabska muzyka, wydobywająca się z ciemności niczym wycie pustynnego zwierzęcia. Białe, rozwieszone na scenie, płachty. I ruda kobieta o dziwnej, skażonej cierpieniem twarzy, wykrzywionych w grymasie bólu ustach i dzikich oczach, którymi omiata widownię Sceny Moliere. To tu Maria Iljuczonek, znana w Krakowie jako Biała Dama, opowiada makabryczną historię Souad - kobiety, która została spalona żywcem.

Historię, która jest tak nieprawdopodobna, że aż nie chce się wierzyć, iż mogła się naprawdę wydarzyć.

Maria Iljuczonek najpierw gra młodą dziewczynę, która dorasta w palestyńskim domu, pasąc bydło i uciekając przed razami brutalnego ojca. Ciężko pracuje i marzy tylko o tym, by wyjść za mąż. Wtedy będzie miała prawo do noszenia kolorowych sukienek i biżuterii, na które obecnie nie może sobie pozwolić, bo mogłaby być oskarżona o bez-wstydność. A taki grzech w jej wiosce karze się surowo.

Na razie Souad ma jednak inne probtemy. Właśnie dojrzała i wstydzi przyznać się do menstruacji. Poza tym podoba jej się chłopak z sąsiedztwa, o którym usłyszała od ojca, że zamierza poprosić ojej rękę. Traktuje go jak swoje

wybawienie i, mimo obaw, zgadza się na spotkania. Aktorka pokazuje całą jej naiwność, uśmiechając się zalotnie, poprawiając dziurawą sukienkę, spoglądając rozmarzonymi oczami przed siebie: Jednak na jej pogodnej twarzy od czasu do czasu pojawia się przerażenie, grymas wyrażający zwierzęcy strach, jakby jej bohaterka wiedziała, że spotka ją coś okropnego.

I tak się dzieje. Okazuje się, że jest w ciąży. Taką hańbę w jej wiosce może zmyć tylko śmierć. Po krótkiej naradzie, rodzina ustala, że zostanie spalona. Ma to zrobić mąż jej siostry, gdy rodzice wyjdą z domu. Jednak płonącej jak pochodnia Souad cudem udaje się uciec.

Trafia do szpitala, gdzie tylko czekają na jej śmierć. Ona jednak wbrew wszystkiemu i wszystkim rodzi zdrowego syna, a dzięki zaangażowaniu pewnej Szwajcarki, zostaje przewieziona do Europy, gdzie lekarzom udaje się ją wyleczyć.

Traumatyczne wspomnienie przeżyć jednak w niej pozostaje. Zapisane jest ono przez cały spektakl na twarzy Marii Iljuczonek, na której rysuje się potworny ból i cierpienie. Nie dziwię się, że Almodovar wybrał krakowską aktorkę do swojego najnowszego filmu. Pewnie odkrył od razu, że na jej niezwykle plastycznej, dziwnej twarzy można zapisać dowolne odcienie uczuć, które robią na widzach wrażenie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji