Zręczność i wytworność
O IX Festiwalu Tańców Dworskich Cracovia Danza pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.
Taniec, muzyka, Indie i Europa. W niedzielę zakończyła się 9. edycja Festiwalu Tańców Dworskich.
Na zakończenie festiwalu przez trzy dni na Rynku prezentowały się zespoły specjalizujące się w dawnych tańcach - okazało się po raz kolejny, że młodych (i bardzo młodych) ludzi, którzy wolny czas poświęcają na naukę pawany, volty czy galiardy, jest całkiem sporo. Wielu z nich poznawało włoskie, francuskie i indyjskie tańce podczas warsztatów w Willi Decjusza [na zdjęciu] - rezultat tej nauki również można było oglądać na Rynku.
Po raz kolejny przyjechali z Ferrary wspaniali Sbandieratori - sześciu młodzieńców w renesansowych strojach dało mistrzowski (i gorąco przyjęty) popis żonglerki flagami - solo i w grupach, dwiema, trzema, a nawet czterema flagami naraz. Dziewczyny z towarzyszącego żonglerom zespołu muzycznego zgrabnie odtańczyły może mniej popisowy, ale wdzięczny taniec z kijami. W tym roku festiwal wyjrzał poza Europę - dwa wieczory na dziedzińcu wawelskim poświęcone były Indiom. Ciekawiej było w sobotę - indyjski zespół Dhwani czarował publiczność tańcem katak. Wirujący i zastygający na moment we wdzięcznych pozach tancerze w barwnych strojach, hipnotyczna muzyka, delikatny dźwięk dzwoneczków u kostek tancerzy - na tę godzinę Wawel zamienił się w dwór maharadży. Piątkowy polsko-indyjski spektakl miał udowodnić, że obie te kultury mogą ze sobą rozmawiać (w tańcu), że wbrew pozorom są do siebie podobne (polski strój ma przecież orientalny rodowód). Z tych założeń nie powstał jednak piękny i porywający spektakl, choć podziwiać można było zręczność tancerzy i piękne kostiumy. Oraz świetny zespół Marii Pomianowskiej, grający muzykę orientalną i tradycyjną polską.