Artykuły

Piotr Polk interpretuje Sinatrę

"Friends" w wykonaniu aktora oraz jego przyjaciół Zbigniewa Zamachowskiego i Wojciecha Malajkata jest ozdobą albumu "Polk in Love" z klasycznymi amerykańskimi szlagierami. Artysta wypadł znacznie lepiej niż w programie "Jak oni śpiewają" - o płycie Piotra Polka pisze Jacek Cieślak w Rzeczpospolitej.

Po serii albumów z przebojami Franka Sinatry i Nat King Cole'a oraz innych amerykańskich klasyków piosenki, które nagrał m.in. Rod Stewart, przyszedł czas na podobną płytę w Polsce.

Na świecie są już tacy artyści jak Michael Buble, którzy wcielili się w muzyczne role z przeszłości i tylko nimi żyją. Z Piotrem Polkiem jest na szczęście inaczej. Zagościł w drugiej edycji polsatowskiego programu "Jak oni śpiewają...". Niektórzy mogli uznać to za próbę ugruntowania medialnej popularności po udziale w serialach "Samo życie", "Oficer" czy "Codzienna 2 m. 3". Taka może być przede wszystkim perspektywa telewidzów. Ci, którzy pamiętają wcześniejsze, młodzieńcze lata Piotra Polka, wiedzą, że od zawsze był aktorem umuzykalnionym, śpiewającym. Śpiewał w łódzkiej Filmówce oraz w Teatrze Studio, gdzie na długo znalazł miejsce w zespole Jerzego Grzegorzewskiego. Zagrał m.in. w rozśpiewanej "Operze za trzy grosze".

Na przełomie lat 80. i 90. współpracował z Agnieszką Osiecką, biorąc udział w kilkunastu odcinkach telewizyjnego programu "Sentymenty". - Każdy wymagał wykonania kilku piosenek, niektóre z nich trafiły na płytę "Pięć oceanów" - wspomina Piotr Polk.

Brał udział we wrocławskim Festiwalu Piosenki Aktorskiej, śpiewał w kabarecie Jana Pietrzaka, przygotował dla telewizji trzy recitale: piosenki angielskiej, francuskiej i niemieckiej.

Tym bardziej mógł dziwić udział w polsatowskim targowisku próżności "Jak oni śpiewają...", gdzie śpiewać nie wszyscy potrafili, w tym nawet finaliści.

- Rodzaj piosenek, które wykonywałem, był mi raczej obcy - przyznaje teraz. - Jestem wychowany na interpretacji tekstów, na smakowaniu muzyki, a w telewizji leciały hiciory, że aż grzmiało. Emocje sprawiły, że straciłem parę kilogramów, nabrałem jednak dystansu i jeszcze bardziej utwierdziłem się w moich jazzowych, swingowych gustach. Pozwoliło mi to wybrać na płytę naprawdę bliski mi materiał. Nie chcę odkrywać Ameryki. Chciałem zaśpiewać takie piosenki, jakich lubię słuchać, a więc standardy. W takim rytmie bije po prostu moje serce.

Z wielką kulturą i elegancją wykonał "All the Way" spopularyzowane przez Franka Sinatrę, "Love" śpiewane przez Nat King Cole'a, "Wonderful World" z repertuaru Louisa Armstronga czy "Always on My Mind" interpretowane niegdyś przez Elvisa Presleya. Perełką jest "Smile" Charliego Chaplina z jego filmu "Dzisiejsze czasy". Nastrojowość kompozycji pomogła wydobyć orkiestra pod kierunkiem Zbigniewa Pieregorólki, jednocześnie aranżera albumu.

A najbardziej polecam napisaną do jego muzyki piosenkę w wykonaniu tria Polk - Malajkat - Zamachowski. Zabawną, ironiczną. Bohater płyty jest sportretowany jako przystojniak mogący zawsze liczyć na przyjaciół ze sceny, z którymi gra ostatnio w "Klubie Hipochondryków" w warszawskiej Syrenie. Słowa napisała autorka cyklu Magda Wołłejko. Skroiła muzyczne role równie zabawnie jak sceniczne.

Piotr Polk; Polk in love; QL Music; 2008

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji