Artykuły

Dwa oblicza "Eurazji"

Prapremierowa "Eurazja" zapowiadana była jako poznawanie emocji ludzkich na dwóch kontynentach

W piątkowym spektaklu baletowym Izadory Weiss na scenie Capitolu owe emocje rozłożone były nierówno. W części europejskiej było ich jak nalekarstwo, część azjatycka nimi kipiała.

Gołym okiem widać, że Izadora Weiss jest zafascynowana kulturą Azji, i właśnie ta część widowiska była bardziej dopracowana. Wizualizacje wyświetlane na wielkim ekranie (falujące trawy, lecący gołąb), rekwizyty tancerzy (skrzynie, wachlarze, gliniane naczynia), bogactwo strojów, a nawet takie efekty, jak zawieszeni nad sceną tancerze. Szara, ascetyczna Europa próbowała bronić się trudnymi układami tanecznymi. Tańce zbiorowe do żydowskich melodii ludowych czy bardzo ekspresyjny duet matki z córką (Małgorzata Marcinkowska-Chojnacka, solistka Teatru Wielkiego w Warszawie, i Franciszka Kierc) - to mocne punkty części europejskiej. Słabo wypadł duet męski, bez wyrazu było poprzedzające go trio.

Tymczasem po antrakcie zobaczyliśmy choreografię znacznie efektowniejszą, choć prostszą w układach, co tylko dobrze zrobiło czytelności przekazu. Doskonały początek - grający na glinianym dzbanie Maciej Cierniak wprowadzał widzów w świat magii i egzotyki. Potem był świetnie zatańczony miłosny duet Marzeny Sochy i Michała Łabusia. Z kolei taniec mężczyzn przypominał trening zawodników karate, ale jak inaczej mają zachowywać się prawdziwi azjatyccy wojownicy? W dosłowności siła. Dla wybrednych koneserów Izadora Weiss przygotowała w tej części trudny, a doskonale wykonany układ z wachlarzami. I tak Azja wciąga od początku do końca i właściwie mogłaby być odrębnym, świetnym widowiskiem. A tak jest tylko równoważnikiem mocno bezbarwnej Europy.

Jakości całemu spektaklowi nie dodaje, niestety, konfrontacja tancerzy zawodowców z młodszymi, niedoświadczonymi kolegami, zwłaszcza w scenach zbiorowych.

- Prace nad przedstawieniem rozpoczęłam od wyboru muzyki. Ona jest dla mnie punktem wyjścia do wszystkiego, co robię - mówiła przed występem Izadora Weiss. I rzeczywiście, muzyka "Eurazji" jest dobrana fenomenalnie: doskonale współgrają kompozycje Michała Lorenca, Bruno Coulais'go, Gerrard czy ludowe melodie w interpretacji skrzypka Nigela Kennedy'ego i zespołu Kroke, pociąga magią egzotyki muzyka części azjatyckiej. Marzy mi się na sklepowych półkach krążek ze ścieżką dźwiękową "Eurazji". Tak więc emocjonalność tego spektaklu uratowała muzyka.

Kolejne spektakle zaplanowano na 9,10,11 i 14 lutego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji