Artykuły

Zmarszczki jak ordery

"Starość jest piękna" w reż. Łukasza Kosa Teatru Polonia na pl. Konstytucji w Warszawie. Pisze Agnieszka Michalak w Dzienniku - Kultura.

30-minutowa etiuda "Starość jest piękna" w reżyserii Łukasza Kosa jest jak świeży powiew melancholii i sentymentalizmu - zapada w serce i każe na chwilę się zamyślić.

Idąc Marszałkowską w stronę placu Konstytucji, już z daleka słychać pulsujące dźwięki muzyki. Chociaż zbierają się gęste szaro-czarne chmury, to wokół ustawionej tam miniaturowej sceny zasiadają już pierwsi uliczni widzowie. Z każdą minutą jest ich coraz więcej, aż wreszcie nie ma wolnych krzeseł i ludzie zaczynają siadać na chodniku. Muzyka na żywo wciąż pulsuje, ale z coraz większą intensywnością, budzi niepokój. Między widzów tanecznym krokiem wchodzi kobieta w podeszłym wieku (doskonała Maria Klejdysz), ze starczym wdziękiem sypie chlebem, jakby karmiła gołębie. Krzyczy, że przecież całkiem dobrze czuje się w skórze starości, że ząb czasu wprawdzie dotknął jej ciało, ale z pewnością nie duszę. Udowadnia, że wie, gdzie w Warszawie jest Sephora, i rozumie więcej, niż jej bliskim się wydaje. Na jej twarzy rysuje się smutek, ale oczy ciągle próbują się śmiać. W rytm głośnej muzyki wchodzą kolejni młodzi aktorzy (Joanna Niemirska, Dominika Biernat, Mateusz Łasowski, Piotr Ligienza), wnoszą kukły swoich dziadków, sąsiadów, ludzi, którym czasami ustępują miejsca w tramwaju. Mówią do nich, szydzą, śmieją się ze starości, tak jakby nigdy nie miała ich dotknąć. Na widowni, zwłaszcza wśród starszych ludzi, panuje konsternacja: ktoś próbuje z nich drwić czy może stara się złożyć hołd? Nagle przełamanie. Aktorzy zaczynają udawać starców, chodzą niedołężnie o laskach, próbują tańczyć. Spektakl zaczyna przypominać teledysk do piosenki "W krzywym zwierciadle starości". Bohaterowie wyśpiewują, że siwe włosy są jak korona, zmarszczki niczym ordery, a stare oczy piękne, bo odbijają doświadczenia. Niby banalne słowa, a jednak zostają, rażą i bolą. Podobnie jak rok temu podczas "Lamentu...", plac Konstytucji na parę chwil staje się teatrem z naturalną scenografią i muzyką: zgrzytającymi tramwajami, syczącymi autobusami i pędzącymi samochodami. Przechodnie biegną z zakupami, przystają na chwilę, inni zostają, chociaż najwyraźniej mieli inne plany. Łukasz Kos swój spektakl utkał z fragmentów książki niemieckiej pisarki Ester Vilar wydanej w 1980 roku jako kontrowersyjny manifest atakujący modę na kult młodości. Kos jednak nikogo nie atakuje, a cienką linią kreśli problem: starość. Jego przedstawienie to zaledwie 30-minutowa etiuda. Ale przecież czasami dokładnie tyle czasu potrzeba, by coś narysować...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji