Artykuły

Daj mi spokój, kochanie

"Obok" w reż. Zbigniewa Najmoły w Lubuskim Teatrze w Zielonej Górze. Pisze Dorota Żuberek w Gazecie Wyborczej - Zielona Góra.

"Obok" - ostatnia przed wakacjami premiera w Teatrze Lubuskim to najlepszy spektakl w tym sezonie. Aktorzy grają lepiej niż przeciętnie, dialogi mamy błyskotliwe i wartkie. "Obok" jest do bólu prawdziwe. I śmieszne. W roli głównej - fenomenalny tekst.

Zbigniewa Najmoła, reżyser przedstawienia, wykonał kawał dobrej roboty. To on ze słuchowisk Ireneusza Iredyńskiego skonstruował pięć historii podwójnych. Pięć opowieści o życiu dwojga ludzi, o tym co się dzieje w czterech ścianach między kobietą i mężczyzną. Historie to zwyczajne, codziennie, prawdziwe. Czujesz się niemal zawstydzony zaglądaniem w intymność innych.

Kobiety są be

Reżyser twierdzi, że Iredyński - pisarz, poeta, dramaturg z tzw. pokolenia współczesności - kobiet nie lubił. W "Obok" widać to doskonale. Kobiety są zrzędliwe, szukają dziury w całym, ściągają bujających w świecie marzeń, wspomnień i idei mężczyzn na ziemię. A mężczyźni, wiadomo wszak, że to istoty duchowe. Delikatne, wrażliwe, zachwycające się najdrobniejszymi elementami naszego świata.

Kobiety? Nie, one się ulotnym wrażeniem - światłem, chmurką, melodią - nie zachwycą. One myślą o nowej lampie, którą kupiły do pokoju stołowego, uprawiają domową psychologię przy prasowaniu koszuli. Bez sensu się wzruszają, marudzą i generalnie cały czas mają zespół napięcia przedmiesiączkowego.

Aż gęsto od emocji

To dobry spektakl, który w tyle zostawia poprzednie produkcje Teatru Lubuskiego. I ujmuje nie wielkim rozmachem, ale stłoczeniem emocji na scenie. Dawno nie mieliśmy w zielonogórskim teatrze czegoś takiego.

Stłoczenie to też słowo, które ciśnie się na usta, kiedy myślimy o przestrzeni scenicznej. Twórcy na niewielkiej przecież scenie kameralnej wyczarowali nam trzy mieszkania, windę, domek na Mazurach, a nawet fermę w Szwecji. Przemyślana scenografia może nie zachwyca, ale trzyma fason epoki, w której żył Iredyński. Celowy zabieg artystyczny? Możliwe.

W spektaklu gra pięć par aktorów. którzy pojawiają się w kolejnych sekwencjach - główną jest duet Kinga Kaszewska-Brawer i Janusz Młyński, których historia jest przerywnikiem innych epizodów. A może to one rozbijają tę jedną historię?

Pięć razy ona i on

W scenicznych duetach mamy jeszcze Tatianę Kołodziejską z Jerzym Kaczmarowskim (po nijakim Illu w "Wizycie..." pokazuje pełnię swoich możliwości), Beatę Sobicką-Kupczyk z Leonem Schillerem oraz Wojciecha Czarnotę z Wiolettą Sokal. Zaskoczeniem dla zielonogórskich bywalców teatru będzie pewnie obecność na scenie Grzegorza Halamy. Znany komik, z aktorskim wykształceniem, postanowił zmierzyć się z nowym wyzwaniem. Jego partnerką na scenie jest Marzena Więcek, zielonogórska reżyserka, poetka i aktorka. Spokojnie, Halama nie robi na scenie pana Józka i trzyma się roli. Co mu wychodzi nawet, nawet. Halama mówiący jak zwykły człowiek, a nie dziecko, które nałykało się helu z balonika, dysponuje silnym, ciekawym, teatralnym głosem.

Aktorów niesie tekst. Krótkie, szybkie, błyskotliwe wymiany zdań. Proste, choć niezwykłe historie - tego nie da się źle zagrać. Nikt tak nie rozmawia - ani w życiu, ani w najbardziej nawet "życiowym" serialu. Mamy kwintesencję naszej codzienności na scenie. Nie ma co udawać, że w waszych domach tak nie jest. Ale to nie żenuje, bo w spektaklu nie ma ocen, wartościowania. To wielka jego zaleta. Rachunek sumienia robimy na własną odpowiedzialność, we własnym sumieniu.

Panowie dają radę

Polubić można wszystkich bohaterów. Nawet wiarołomnego męża pani biolog (Jerzy Kaczmarowski), który podczas emigracji żony przygruchał sobie niejaką Lucynę, z którą szalał na stołecznych parkietach, a potem na ciuszki dla kochanki sprzedał i wersalkę, i telewizor, i meblościankę.

Zauroczył Wojciech Czarnota wspominający szczęśliwą chwilę z dzieciństwa, który ze stoickim spokojem wysłuchuje kwękania żony, że oto "adoruje plamę" na ścianie. I żal nam wszystkim było postaci granej przez Schillera, której wygrana w totka przeszła koło nosa przez... żonę, oczywiście, która poskąpiła pieniędzy na wysłanie mężowego kuponu.

Zaskoczył mnie Janusz Młyński, jedyny aktor, który niemal przez dwie godziny jest cały czas na scenie. On wypatrując w oknie naprzeciw płomyczka w ciemności, w tym swoim maniackim czekaniu na Godota, jest aż wzruszający. Kto w dzisiejszych czasach może sobie pozwolić, by "iść za marzeniem"? Bohater Młyńskiego, nazwałam go Adam, kuszony przez swoją domową Ewę jabłkiem, robi rzecz niecodzienną. Obiera owoc ze skórki i oddaje ukochanej. Jak by się potoczyły dzieje świata, gdyby pierwszy Adam zachował się tak w raju? W częściach spektaklu, w których na pierwszym planie są inni, Młyńskiego czekanie wisi w powietrzu. Jego postać nawet ukryta w ciemnościach, czeka tak, że o tym wiemy, nawet obserwując kogoś innego. Zdradzić, że cierpliwość mu się opłaci i dostrzeże to, czego tak pragnie?

Te okropne kobiety

A kobiety? No właśnie, przyczyna całego zła, męskich frustracji (oczywiście niepotrzebnych) to dodatek do kreacji mężczyzn. Kobiety mają swoje zdanie, są inteligentne, ale przydusza je codzienność. A to, że rachunki trzeba zapłacić, a to, że oszczędzać trzeba, że wyjść do znajomych, że zakupy trzeba zrobić, koszulę wyprasować. Mało ambitne i wzniosłe?

A pewnie. Ale zastanawiam się, jakby Ci panowie-filozofowie bez swoich kobiet mogli funkcjonować. "Daj mi święty spokój", to słyszą nasze panie od swoich mężczyzn - tych udręczonych rozpamiętywaniem przeszłości i wypatrywaniem kryjącego się po drugiej stronie tęczy sensu. I zdają się nie pamiętać, że ta właśnie rzecz najświętsza jest najtrudniejsza do zdobycia.

"Obok" to nie rozprawa o tym, że mężczyźni i kobiety się różnią. Ani opowieść o tym, jakie to jesteśmy straszne. W tym spektaklu jest więcej życia niż fikcji. Dlatego nie dziwiły mnie męskie głosy tuż po premierze, kiedy schodziliśmy po krętych schodach.

Panowie mówili: Tak jest, dokładnie tak, jak w spektaklu.

A panie milczały.

Pewnie myślały, co jutro na obiad ugotować. Jesteśmy przecież takie przyziemne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji