Droga krzyżowa narodu przez bagno egzystencji
Gościnny występ z Warszawy w czasie Berliner Festwochen. Jest prezentowana nowa sztuka Sławomira Mrożka - mieszkającego w Paryżu polskiego satyryka i dramaturga. Inscenizował ją Jerzy Jarocki utalentowany człowiek teatru o silnej,mocnej fantazyjności. Przedstawienie trwało tylko półtorej godziny - godziny pobudzającej do myślenia o ludzkim przeznaczeniu i egzystencji, w czasie której można zobaczyć cały świat.
Ze wszystkich stron patrzy się na ponury ugór losu. Dekoracja wysunięta daleko na widownię składa się tylko z błota i śmieci. Akcja rozgrywa się w nieokreślonym czasie, między początkiem a końcem wojny. Ludzie odbywają piesze wędrówki, stale uciekają. "Pieszo"- tak nazywa się sztuka Mrożka: dowcipna, wzruszająca, ostra i ciągła na nowo poruszająca ballada o ludziach. Spośród ostatnich utworów Mrożka jest to z pewnością najbardziej wartościowa pozycja.
Autor ukazuje ludzkie losy.Ucieka chłop z synem. Prosty człowiek wyznaje niezwyciężone, konserwatywne zasady. Chłopak stale zadaje niemądre, lecz trafne pytania. Handlująca wódką i żerująca na ludzkiej nędzy lichwiarka wraz ze swoją zhańbioną córką wędruje w nieznane.
Małżeństwo intelektualistów idzie drogą swojego przeznaczenia. Mrożek, stosując wiele dowcipnych aluzji o wysokim literackim locie, obnaża tchórzostwo i zuchwałość mieszczaństwa ciągle fałszywie i zarozumiale myślącego. W tym rozlewisku błota zalegającego scenę staje się słyszalny typowy w swojej nędzy i zaciętym uporze intelektualista. Popełni on samobójstwo powodowane ogólnie uwarunkowaną niemożnością zrozumienia rzeczywistości.
W tym scenicznym Holocaust występują brutalne i cwaniackie postacie, uzurpatorzy władzy,synowie faszystów w mundurach. Zdejmą oni pośpiesznie swoje uniformy gdy odwróci się polska karta i naciągną koszule nowej ideologii.
Mały pochód przez grzęzawisko. Zróżnicowani,cierpiący bohaterowie odnajdują się wzajemnie. Scena jest zręcznie zamieniona w dworzec kolejowy. Teraz czekają oni w zwartej grupie, tak jak w piekle, na zbawczy pociąg, który ma podążać ku lepszej przyszłości. Pociąg przejeżdża głośno turkocząc. Nie zatrzymuje się.
Na zakończenie w scenerii totalnego spustoszenia /wspaniały pomysł inscenizatora!/ nadlatuje z hukiem gromada potężnych, bojowych /zminiaturyzowanych/ samolotów. Z tęsknotą patrzy się do góry, tutaj pozostaje się w grzęzawisku, walcząc o przetrwanie, w ciągłym pochodzie przerażającej bezdomności.
Wspaniałe metafory Mrożka, wyrażające mężność w znoszeniu cierpienia, przebiegłość, siłę przetrwania jego narodu wywierają mocne wrażenie, a jednocześnie bawią publiczność. Każdy symbol nieszczęścia czy zbawienia ludzkości jest trafny; bawi i przekonuje. Autor, żyjący daleko od swojej ojczyzny, stworzył zupełnie prostą balladę sceniczną, która naszpikowana jest pełną dowcipu przebiegłością, tajemną muzyką, głęboką niedolą i wiarą w jej pokonanie.
Nie tylko polscy widzowie wśród berlińskiej publiczności żywo reagowali podczas oglądania tej sztuki o polskim losie. Przedstawienie teatru Dramatycznego z Warszawy w tak pozornie prostej jak wyrafinowanej inscenizacji Jerzego Jarockiego, było porywające dzięki swej konsekwentnej prostocie oraz aktorskiej subtelności i sile wyrazu.
Z wdzięcznością wierzy się w to, że poznało się z bliska waleczny, utalentowany i narażony na niebezpieczeństwo naród. Podziękowanie za gościnny występ było ppczątkowo nieśmiałe, a następnie stało się coraz mocnnejsze i niemające granic.