Na ciemiężonej polskiej ziemi
Polska pod koniec wojny; ojciec z dorastającym synem wędrują po spustoszonej ziemi. Ojciec zaczyna opowiadać o tym, jak kiedyś wykazał się cywilną odwagą, lecz urywa: jakaś postać w brudnym, trudnym do rozpoznania wojskowym płaszczu każe mu zamilknąć. Mężczyzna, który stoi nieruchomo na straży odwraca się do nich plecami. Ojciec z synem nie wiedzą jak się zachować. Czy powinni uciekać? To mogłoby sprowokować tego mężczyznę do strzelania. Może powinni odezwać się do niego? Jeśli tak, to w jakim języku? Jeśli to zrobią po niemiecku, a on jest Rosjaninem, to uzna ich za Niemców i strzeli do nich. Jeśli zaś przemówią po rosyjsku do Niemca, to on będzie także strzelać. Ojciec decyduje się odezwać w języku polskim. Częstuje mężczyznę papierosem. Stuka go w ramię - żołnierz upada jak długi, sztywny jak trup. Ojciec z synem przestraszyli się człowieka, który po jakiejkolwiek byłby stronie stał się również ofiarą wojny.
Teatr Dramatyczny z Warszawy w czasie gościnnych występów na Berliner Festwochen zaprezentował nową sztukę Sławomira Mrożka "Pieszo", której niemiecki przekład istnieje wprawdzie od 1981 roku, ale nie była ona u nas jeszcze wystawiana.
Pieszo błąkają się po ziemi niczyjej, pomiędzy frontami, nie tylko ojciec i syn, lecz także matka handlująca bimbrem i jej ciężarna córka, zgwałcona przez żołdactwo wszelkiej narodowości oraz intelektualista z dokuczającą mu ranną nogą i dręczona przez niego żona.
Już w tej sytuacji, gdy stary porządek został obalony i wszyscy ludzie mają zrównane prawa, pojawia się człowiek, który pragnie uzurpować dla siebie władzę. Podporucznik polskiej armii próbuje zastraszyć swych rodaków, zmuszając do posłuszeństwa rozkazami w starym tonie /zawierającymi straszne, antysemickie nuty/.
Spektakl oscyluje między realistyczną i symboliczną a także satyryczną wymową. Bohaterowie Mrożka, którzy spotkali się na spalonej ziemi przeistaczają się stopniowo z reprezentantów polskiego narodu w przedstawicieli różnych ideologii. Pod koniec, z nastaniem zerowej godziny pojawia się nauczyciel szkoły ludowej narzucający swą wolę zebranym. Obwieszcza nastanie czasu na opracowanie programu reedukacji narodu. Intelektualista, który miałby kwalifikacje i autorytet, aby skierować na inne tory rozwój sytuacji, odizolował się od tego życia i tego społeczeństwa. Gdy pojewia się po raz ostatni jest już przybyszem z innego świata, który odwiedza starą Ojczyznę tylko po to, aby móc potwierdzić swoją przepowiednię - mianowicie "nieodwołalny triumf przeciętności". Na koniec pozostaje ojcu tylko jedna zarówno wzruszająca, jak nieporadna rada dla syna - życie jest ciężkie, ale należy być przynajmniej uczciwym.
Przedstawienie zespołu z Warszawy z pokrytą ziemią dekoracją, która rozciąga się aż na widownię teatru Freie Volksbuhne, ujmuje swym tragikomizmem.Niezwykle ważny jest poruszony tutaj temat - los własnego narodu w przełomowym punkcie jego historii. Tak należy odebrać inscenizację Jerzego Jarockiego łączącą zmysłową konkretyzację z autoironicznym spirytualizmem. Bohaterowie Mrożka są skazani na pobyt na polskiej ziemi; pociąg - prezentowany tylko za pomocą środków akustycznych - nie zatrzymał się, aby ich zabrać, a eskadra samolotów - małych jak zabawki, które przesuwały się na sznurach pod sufitem widowni - przeleciała ponad nimi. Polacy pozostają uwięzieni w swoim błocie, ale znoszą to bez rozczulania się nad sobą. O tym, jak dobrze ujął Mrożek problem sprawy polskiej świadczy reakcja jego rodaków - emigrantów, którzy stanowili przeważającą część publiczności na występie gościnnym Teatru Dramatycznego w Berlinie. Aluzje do lepszej, niezakłóconej przez organy państwowe przyszłości, jakiej można było oczekiwać w 1945 roku, po wyzwoleniu, były demonstracyjnie oklaskiwane.