Artykuły

Szajnoteka

Miasto powinno na miejsce Centrum Sztuki powołać ośrodek badań twórczości Szajny podobny do Ośrodka Jerzego Grotowskiego we Wrocławiu i Cricoteki Tadeusza Kantora w Krakowie. Mam nawet pomysł na nazwę: Szajnoteka. Oprócz opieki nad schedą po artyście Szajnoteka mogłaby się zająć szerzej teatrem wizji plastycznej, który wiele znaczył w Polsce w XX wieku - pisze Roman Pawłowski w "Gazecie Wyborczej - Stołecznej".

W kulturach pierwotnych po śmierci władcy chowano razem z nim do grobu jego dobytek, często także bliskich i niewolników. Józef Szajna [na zdjęciu], który był obok Grotowskiego i Kantora jednym z władców polskiego teatru autorskiego XX wieku zabiera do grobu swój najważniejszy projekt. Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że Centrum Sztuki Studio, które utworzył w latach 70., od pół roku już nie istnieje. Decyzją Rady Warszawy z grudnia 2007 r. zostało podzielone na Teatr Studio im. Witkiewicza oraz orkiestrę Sinfonia Varsovia.

Studio, założone w 1972 r. na bazie Teatru Klasycznego, było jak na owe czasy instytucją nowatorską: łączyło awangardowy teatr, nowoczesną sztukę wizualną i muzykę współczesną. Głośne spektakle Szajny przeplatały się z wystawami, koncertami i pokazami filmów. W kolekcji Studia znalazły się prace najważniejszych twórców II poł. XX wieku: Abakanowicz, Fałata, Dominika, Kaliny, Kowalskiego, Lenicy, Pągowskiej, Stażewskiego, Tarasina, Topora, Warhola. Dopiero niedawno zaczęły powstawać w Warszawie podobne interdyscyplinarne centra artystyczne, takie jak: TR Warszawa, Wytwórnia czy Centralny Basen Artystyczny. Studio pod dyrekcją Szajny było prekursorem tych zmian. Teraz odchodzi razem ze swym twórcą.

Decyzji władz miejskich nie można odmówić racjonalności: Sinfonia Varsovia, przyklejona do Studia w połowie lat 80., od dawna zasługiwała na samodzielność i własną siedzibę. Galeria Studio straci być może rację bytu wobec projektu zbudowania po sąsiedzku Muzeum Sztuki Współczesnej z nieporównywalnie większą kolekcją i programem. Trzeba się jednak zastanowić, czy miasto, pozbywając się problemu, nie wylewa dziecka z kąpielą. Warszawa już raz przegapiła szansę na upamiętnienie Szajny, jednego z trzech polskich reżyserów teatralnych znanych na świecie. Wykorzystał to mały Rzeszów, rodzinne miasto artysty - w miejscowym teatrze powstała Szajna Galeria, w listopadzie rozpoczyna się I Multimedia Szajna Festiwal poświęcony współczesnej awangardzie, ma też być odsłonięta kolejna instalacja artysty w przestrzeni miasta "Drabina do nieba".

Prace Szajny łatwiej dzisiaj zobaczyć w Rzeszowie czy Kartuzach, gdzie niedawno otwarto ich wystawę, niż w stolicy. Jerzy Kalina na piątkowy wieczór wspomnień o artyście znalazł w magazynach Studia ledwie kilka obiektów, m.in. sylwety i dziecinnego bąka, którego Szajna wprawiał w ruch w finale "Repliki". To żałośnie mało. Dlatego miasto powinno na miejsce Centrum Sztuki powołać ośrodek badań twórczości Szajny podobny do Ośrodka Jerzego Grotowskiego we Wrocławiu i Cricoteki Tadeusza Kantora w Krakowie. Mam nawet pomysł na nazwę: Szajnoteka. Oprócz opieki nad schedą po artyście Szajnoteka mogłaby się zająć szerzej teatrem wizji plastycznej, który wiele znaczył w Polsce w XX wieku. Można by tam stale prezentować twórczość innych reżyserów-malarzy: Jerzego Grzegorzewskiego czy Leszka Mądzika. Można wreszcie pomyśleć o reaktywowaniu studium scenografii, które działało w Studiu do odejścia Szajny z dyrekcji. Wszystko to jest możliwe bez zakłócania działalności Teatru Studio, bez gigantycznych nakładów na budowę, wystarczy profesjonalny kurator i dobry klimat wokół projektu. Tak niewielu polskich twórców przebiło się na świecie, dlaczego nie skorzystać z tego, że Szajna był jednym z nich?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji