Artykuły

Jogurt dla tancerzy

- Jeżeli zwrócimy uwagę na to, jak szybko się teraz żyje i jak jesteśmy wokół bombardowani informacjami, to w teatrze tańca zobaczymy odbicie tego wszystkiego, ale w perspektywie człowieka, a nie otaczających go sprzętów - mówi dyrektor Śląskiego Teatru Tańca Jacek Łumiński w rozmowie z Reginą Gowarzewską-Griessgraber z Polski Dziennika Zachodniego.

Regina Gowarzewska-Griessgraber: Przed nami już piętnasta edycja Międzynarodowej Konferencji Tańca Współczesnego i Festiwalu Sztuki Tanecznej (29.06-12.07), imprez organizowanych przez Śląski Teatr Tańca. Czy trudno jest przekonać najlepszych na świecie tancerzy, aby chcieli przyjechać latem na Śląsk, do Bytomia, który nie jest przecież najatrakcyjniejszym miejscem pod słońcem? Jacek Łumiński: Ich nie trzeba namawiać, sami chcą do Bytomia przyjeżdżać. Spotykają w tym mieście miłą, twórczą atmosferę, co dla nich jest wyjątkowo istotne, bo gdzie indziej zbyt często skarżą się na instrumentalne traktowanie. Mniej są zainteresowani pieniędzmi, bo faktycznie płacimy o wiele mniej niż inne festiwale na świecie. Nasi goście zachęcają potem innych. - Czy mieszkańcy Bytomia przyzwyczaili się, że spotykają się przez dwa tygodnie na ulicach z przedstawicielami różnych krajów, ras i kultur? - Mieszkańcy już dawno uwierzyli, że to cenna i ciekawa impreza, ważna dla miasta i regionu. Przyzwyczaili się już do wielokulturowości festiwalu i wszystkiego co się za tym kryje. Od wiosny bytomianie pytają nas o terminy festiwalu. Wielu zainteresowanych jest wręcz biznesowo. Prowadzący sklepy wiedzą dobrze, że w czasie festiwalu warto mieć więcej na przykład jogurtów czy bułek. Dbają o naszych gości, ale nie chodzi im tylko o zarobek. Zależy im na dobrym wizerunku, żeby niczego nikomu nie zabrakło. Chętnie rozmawiają z naszymi gośćmi, pytają o wrażenia i warunki. Angażują się emocjonalnie. Sprzedawczynie na targu rozpoznają już stałych bywalców, ba, mają nawet swoich ulubieńców. Obsługa hotelu pamięta o przyzwyczajeniach naszych gości, dba o warunki domowe. Wielu mieszkańców zaprzyjaźniło się z tancerzami, goszczą ich u siebie w domach. Takie zwyczajne zainteresowanie przekłada się również na ilość widowni na spektaklach, bo coraz więcej osób zaczyna interesować się tym, co się u nas dzieje.

Co uważa pan za największe osiągnięcie tych piętnastu bytomskich edycji festiwalowych?

- Wprowadziliśmy Bytom na mapę Europy o wiele wcześniej niż Polska weszła do Unii Europejskiej. W wielu publikacjach (na przykład amerykańskich), poświęconych przemianom w tej części Europy, zaznaczane są ważne miasta: Praga, Berlin, Budapeszt i właśnie Bytom. Festiwal promuje więc miasto, cały region, Polskę. Staramy się naszym gościom pokazać to, co jest ciekawego na Górnym Śląsku. Udało nam się też powiązać ze sobą ludzi z odległych dziedzin, na przykład biznesmenów, menedżerów, pracowników administracji publicznej z ludźmi sztuki. Sukcesem jest też to, że dzięki nam nawiązało się wiele przyjaźni. Zakładałem od początku, że będzie to festiwal spotkań, który żyć będzie swoim własnym życiem, nie tylko przez dwa tygodnie.

Festiwal promuje Bytom. Jak układa wam się zatem współpraca z władzami miasta?

- Muszę przyznać, że obecnie to niezwykle partnerski układ. Kiedyś bywało z tym różnie. Może pieniądze, które dostajemy od miasta nie są specjalnie większe niż kiedyś, ale mamy wsparcie organizacyjne. Od lat na przykład walczymy o natryski, garderoby. W tym roku władze wzięły na siebie obowiązek stworzenia zaplecza.

Zależy panu na pozyskiwaniu nowych widzów. Proszę więc jak najprościej wytłumaczyć ludziom, czym jest teatr tańca?

- Nie powiem, że jest życiem, bo zabrzmi to banalnie. Jeżeli jednak zwrócimy uwagę na to, jak szybko się teraz żyje i jak jesteśmy wokół bombardowani informacjami, to w teatrze tańca zobaczymy odbicie tego wszystkiego, ale w perspektywie człowieka, a nie otaczających go sprzętów.

Teatr tańca pozwala na porozumienie bezpośrednie, bez słów. Przecież my sami, na przykład z obcokrajowcami, ale nie tylko, komunikujemy się ciałem, gestem, mimiką. Taki spektakl pozostawia w nas wiele informacji, ale jeszcze więcej subiektywnych wrażeń.

Działania Śląskiego Teatru Tańca doprowadziły, że będziemy mieli od października w Bytomiu nową wyższą uczelnię...

- Filia krakowskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej będzie mieścić się w budynku na rogu ulic Piekarskiej i Piłsudskiego. Trwają ostatnie prace wykończeniowe i w październiku ruszamy. Będzie to Wydział Aktorski o specjalizacji aktor teatru tańca. Powstanie takiego kierunku rozpoczyna historię zawodowego teatru tańca w Polsce. Dotąd ludzie albo kształcili się za granicą, albo trafiali do nas z ruchu amatorskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji