Artykuły

Czekając na bajki robotów

Dogląda remontu w teatrze, kibicuje córce przy maturze, przeżywa egzaminy syna do gimnazjum, próbuje spotkać ze sobą aktorów, by przed premierą odbyli choć kilka prób w komplecie. Otwierając teatr Capitol, aktorka ANNA GORNOSTAJ staje się automatycznie kobietą dużego interesu.

Na rozmowę przy kolacji umówiłam się więc z nią w coraz bardziej popularnej wśród biznesmenów restauracji Atrio.

Czasem siadam i łzy mi same ciekną ciurkiem - przyznaje Anna Gornostaj, która za trzy miesiące wraz ze wspólnikami zaprosi widzów do Capitolu na premierę "Bajek robotów".

Przelotne łzy

Dogląda remontu w teatrze, kibicuje córce przy maturze, przeżywa egzaminy syna do gimnazjum, próbuje spotkać ze sobą aktorów, by przed premierą odbyli choć kilka prób w komplecie. - Każdy z nich bowiem bardzo chce grać, tylko nie bardzo jest kiedy. Tyle mają innych, zwykle dużo lepiej opłacanych, zajęć.

Chwilowym pocieszeniem okazuje się lampka Pinot Grigio i tajska zupa z mleczkiem kokosowym, która wzmaga w aktorce zachwyt z każdą kolejną łyżką. Zupy to mocna strona Atrio - doskonały jest też, przypominający konsystencją niemowlęcy grysik, słodkawy krem ze szparagów

z zielonym curry. Bardzo ładnie podany - po części zielony i biały. Mniej trafiona jest gliniasta, trudna do przekrojenia i do połknięcia w jednym kawałku, terrina z koziego sera.

Mimo przelotnych łez zaniedbanych dzieci i przeciągającego się remontu Gornostaj wygląda na szczęśliwą. Przywraca warszawiakom miejsce, którego zaniechanie nazywa grzechem śmiertelnym. Niszczejące od lat kino Oka (pierwsze w Polsce, w którym można było oglądać filmy trójwymiarowe), późniejszy Capitol, zamieniła w teatr. Wychowana w objazdowym wesołym miasteczku odziedziczyła po rodzicach fantazję i zdrowy stosunek do pieniędzy. Nie należy do ludzi, którzy nie śpią po nocach, bo wzięli kredyt na lodówkę.

- Byliśmy dość majętni, ale to dlatego, że rodzice zawsze ciężko pracowali. Z nieba im nie spadało - opowiada. - Ojciec i z kamienia umiał coś zrobić. Nauczył mnie, że pieniądz, jak energia, musi krążyć. Ze ścibolenia nic nie przyjdzie.

Wraz z mężem, reżyserem światła Stanisławem Mączyńskim, przeznaczyli na teatr spadek po dziadku, który miał fabrykę śmigieł, zaciągnęli spory kredyt. Pieniądze mają tylko im ułatwić przyjemność, jaką chcą czerpać z życia, prowadząc teatr na własnych warunkach.

Fort stal się poligonem

Teatr Ateneum, z którym Anna Gornostaj była związana, dawno przestał jej wystarczać. - Po śmierci dyrektora Janusza Warmińskiego to już nigdy nie było to - tłumaczy aktorka. - Byłam przyzwyczajona do grania w ośmiu premierach w sezonie. Potem brałam nawet największe ogony, które odrzucały bardziej ceniące się koleżanki, byle móc wdychać zapach kurzu za kulisami.

Do swojego teatru chce przyciągnąć młodszych z Ateneum, którzy dawno przestali być młodzi, ale z braku świeżej krwi przyzwyczajono się ich tak postrzegać. To m.in. Tomasz Kozłowicz, Dorota Nowakowska i Maria Ciunelis, która w Kapitolu reżyseruje "Bajki robotów" Lema. Z Ciunelis właśnie, z poczucia stagnacji w Ateneum, wymyśliła spektakl "Dzieci mniejszego boga" z udziałem głuchych.

- Od dyrektorów których próbowałam zapalić do tego pomysłu, słyszałam tylko: "Głusi mają grać w teatrze? Czy pani zwariowała?" - opowiada przy makaronie obłożonym wielkimi krewetkami, który nie tylko pociągająco wygląda, ale i dobrze smakuje.

- Zaczęłam więc dreptać wokół Fortu Sokolnickiego na Żoliborza Na pierwsze spektakle przychodziło po kilka osób, ostatnio na dziedzińcu przed naszym teatrem zebrało się ich ok. czterystu. Fort stał się poligonem zaprawiającym się do boju przed otwarciem Capitolu. Na malutkiej scence oprócz "Dzieci mniejszego boga" gra się na poły kabaretowego "S jak Szarik", testuje przed premierą Lemowe bajki, a lider Oddziału Zamkniętego Krzysztof Jaryczewski przyszedł tutaj, żeby przy gitarze opowiadać młodym o swoim nałogu i w ten sposób ustrzec ich przed narkotykami. Tymczasem na spektakle w Capitolu, do którego nie zajrzał jeszcze żaden widz, sprzedaje się już bilety na grudniowe spektakle.

Gornostaj stawia na potencjalne hity, min. na "Smak mamrota" - spektakl oparty na popularnym serialu "Ranczo", na nie wystawianą jeszcze u nas angielską komedię z Anną Seniuk i Andrzejem Kopiczyńskim o lęku starszych ludzi przed Unią Europejską i na świetnie przyjęte słowacko-czesko-polskie "Pomału, a jeszcze raz" w reżyserii Roberta Talarczyka. W klubie, który powstaje wraz z teatrem, młode talenty jazzowe prezentować mają Danuta Błażejczyk i Andrzej Jagodziński

Żelazne ręce kobiet

Choć Anna Gornostaj nie chce konkurować z Krystyną Jandą, prowadzącą najprężniejszy obecnie teatr w Warszawie, to na starcie ma nad nią przewagę.

W przeciwieństwie do Polonii Capitol nie musi toczyć walk z okolicznymi mieszkańcami, bo ich tu prawie nie ma. Jest natomiast w pobliżu - na pl Bankowym - rozległy parking bezpłatny po godzinie 18. Widzowie przy ul. Pięknej na taką wygodę nie mają szans. Pojedynek na kobiecy, prowadzony żelazną ręką, teatr rozpocznie się jesienią.

***

Z MENU ATRIO

al Jana Pawia U 25 tel. 022 65; 96 00

Tom Kha Kai zupa tajska 19 zł

Duet z białych szparagów 16 zł

Kremowe tagiatele z krewetkami w sosie koralikowym 37 zł

Pieczona pierś kaczki z powidłami czerwonej cebuli 49 zł

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji