Artykuły

Łódź. Richard Demarco fanem miasta

Richard Demarco [na zdjęciu] - jeden z najważniejszych organizatorów ruchu artystycznego - ma jesienią otrzymać tytuł Honorowego Obywatela Miasta Łodzi. Już dziś postanowił jednak odwiedzić nasze miasto, by uczestniczyć w otwarciu wystawy poświęconej niezwykłym dokonaniom Polaków, których podziwia.

W lipcu Rada Miejska będzie głosować nad przyznaniem honorowego obywatelstwa Łodzi Janowi Machulskiemu, Piotrowi Pustelnikowi, Andrzejowi Sapkowskiemu i Richardowi Demarco. Wszyscy są członkami Komitetu Honorowego Projektu "Łódź - Europejska Stolica Kultury 2016". Uroczystość jest planowana blisko Święta Niepodległości.

Richard Demarco (ur. w 1930 r.) wychował się w rodzinie włosko-irlandzko-szkockiej. To artysta, animator kultury i wykładowca akademicki, który propaguje wizję sztuki opartej na przyjaźni i międzynarodowej wymianie. Od 1947 r. zorganizował ponad 1500 wystaw i około 900 spektakli teatralnych. Uczestniczył w każdej z 61 edycji Festiwalu Edynburskiego.

Demarco gościł w Łodzi podczas otwarcia na rynku Manufaktury wystawy przygotowanej przez Narodowe Centrum Kultury. To fotografie oraz pisemne relacje Kazimierza Nowaka, który w latach '30. jako pierwszy przemierzył całą Afrykę na piechotę i rowerem (łącznie ok. 40 tys. km.). Część druga obejmuje zdjęcia oraz strony z dziennika podróży dwóch łodzian: Zygmunta Budziarka i Henryka Leszczyńskiego, którzy objechali Polskę na rowerze skuci łańcuchem.

***

Rozmowa z Richardem Demarco

Weronika Dobrowolska: Jak zaczęła się Pana przygoda z Łodzią?

Richard Demarco: Wszystko zaczęło się w roku 1968 r. To była pierwsza z wielu moich wizyt, podczas których przekroczyłem żelazną kurtynę. Kocham Polskę od czasów dzieciństwa, kiedy zwykłem jako mały chłopak chodzić na msze podczas wojny, a kościół był pełny polskich żołnierzy. Za pierwszym razem byłem gościem ministra kultury i zdałem sobie sprawę, że Polacy nie będą nigdy szczęśliwi jako podlegli rosyjskiemu komunizmowi. Że to kwestia czasu i pewnego dnia Polska odzyska wolność. Znałem wielu artystów, pisarzy, poetów posługujących się językiem sztuki i wierzyłem, że odegrają ważną rolę. Postanowiłem zaprezentować polskich artystów z pomocą Ryszarda Stanisławskiego, który był wówczas dyrektorem Muzeum Sztuki w Łodzi. Zostaliśmy dobrymi przyjaciółmi i zaplanowaliśmy wspaniałą wystawę na festiwal w Edynburgu w 1972 r. Wcześniej, jeszcze w 1967 r., zaprezentowałem brytyjskiego artystę w Warszawie i polskiego artystę w mojej Richard Demarco Gallery. Tak zapoczątkowałem romans z Polską i jej mieszkańcami. Polska reprezentowała 40 milionów Europejczyków w więzieniu, którzy zasługiwali na wolność. Kiedy pierwszy raz przyjechałem do Łodzi poczułem, że jestem we wspaniałym mieście, które cudem przetrwało szaleństwo wojny. Byłem pod wrażeniem Szkoły Filmowej, znałem już filmy Polańskiego i Wajdy, a także polską szkołę plakatu filmowego, najpiękniejszą w świecie. Pokazałem te plakaty w 1964 r. Nietrudno wyobrazić sobie, że szybko polska ambasada w Londynie zdała sobie sprawę, że ma we mnie wielkiego przyjaciela. Ale musze wyjaśnić, że moja krew jest włoska i irlandzka, mama urodziła się w Irlandii, a prababka nazywała się Elisabeth Guiness (śmiech). Szybko doszedłem do wniosku, że mieszanka krwi włoskiej i irlandzkiej czyni mnie Polakiem.

Łódź Pana zdaniem ma sznsę zostać Europejską stolicą kultury w 2016 r.?

- Łódź jest miastem z nowoczesnymi pomysłami, nie obraca się tylko wokół historii. Bardzo mi się podoba, że mieliście elektryczne oświetlenie w 1907 r., że wasze miasto było zaprojektowane jako nowoczesne. Przyszłość Polski i Europy opiera się na miastach, które już udowodniły swoją miłość i oddanie nowoczesności. Byłem na każdym z 61 festiwali edynburskich, co sprawia, ze czuje się dosyć staro, ale wiem, że Edynburg z całą pewnością jest kulturalną stolicą od 1947 r. Za rok będzie polski sezon w Wielkiej Brytanii upamiętniający 70. rocznicę wypowiedzenia wojny Niemcom przez Anglię w obronie Polaków. W 2010 r. będzie kolejny sezon upamiętniający, tym razem w 20. rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę. Więc już planuję, by w 2009 i 2010 roku nadać silny wymiar polski edynburskiemu festiwalowi.

Jakie ciekawe zjawiska artystyczne dostrzega Pan w Polsce?

- Już pokazałem blisko 100 polskich artystów w Edynburgu w ramach festiwalu i zaprezentowałem świat Filmówki, Cricotekę 2 Tadesza Kantora oraz geniusz polskiej awangardy. Zorganizowałem wystawy takich polskich artystów jak: Jerzy Nowosielski, Henryk Stażewski, Stanisław Fijałkowski, Ireneusz Pierzgalski, Roman Opałka czy Józef Robakowski. W Królewskiej Akademii Szkockiej pokazałem Stanisława Ignacego Witkiewicza. Mam nadzieję, że ten artysta, choć już nie żyje (wielcy artyści nie umierają, to tylko plotki!), na następnym festiwalu uświadomi widzom swój geniusz. Witkacy i Kantor to moi wielcy bohaterowie i personifikacje XX-wiecznej awangardy wskazującej przyszłość. Od lat promuję polską sztukę. Teraz po prostu chcę kontynuować tę tradycję. Mam zaszczyt być członkiem komitetu honorowego Łódź - Europejska Stolica Kultury 2016. Po spotkaniu z władzami miasta wiem, że dostąpiłem jeszcze większego zaszczytu, by zostać obywatelem Łodzi. To znaczy, że jestem wśród takich znakomitości jak papież, Polański, Wajda i wielu innych znaczących Polaków! Jestem podwójnie szczęśliwy, bo przecież nawet nie urodziłem się w Polsce.

Czy Łódź przypomina Edynburg?

- W pewnym stopniu. Edynburg ma ok. 650 tys., Łódź 750 tys. mieszkańców, więc mniej więcej populacja jest ta sama. Ale Edynburg to historyczne miasto i teraz jest błogosławione przez tysiące Polaków żyjących tam.

Nie wszyscy cieszą się z ich obecności

- Oni wrócą do Polski mówiąc doskonale po angielsku ze szkockim akcentem (śmiech) i pomogą w budowaniu silnych artystycznych związków między Polską a Szkocją. W 1976 r. byłem odznaczony Złotym Orderem Zasługi za upowszechnianie kultury polskiej. Polski ambasador powiedział wówczas: "Zauważysz, że nie ma korony na Twoim orderze, ale wierzę, że to się zmieni i pewnego dnia otrzymasz inne medale, które będą reprezentowały Polskę jako wolny kraj". To proroctwo się spełniło. Szkocja ma teraz swój rząd i ministra ds. Europy, stosunków zewnętrznych i kultury, którą jest Linda Fabiani - tak jak ja obywatelka Szkocji pochodzenia włoskiego. Ona musi tu przyjechać, może moja uroczystość w październiku będzie dobrą okazją, by ją zaprosić. Rok temu otrzymałem odznaczenie Gloria Artis i czuję wielką odpowiedzialność, by jako "ambasador" zrobić wszystko, co mogę w anglojęzycznej części Europy. Przekroczyłem żelazną kurtynę 97 razy, także podczas stanu wojennego, kiedy nie było nadziei dla Polski. Poprosiłem wówczas Muzeum Włókiennictwa, by przysłali mi eksponaty na wystawę, w tym prace genialenj Magdaleny Abakanowicz. Nawet podczas tego złego czasu był kontakt artystycznyWierzyłem, że Polacy mają dużą rolę do odegrania. Dlatego ich podziwiam i szanuję. Nawet teraz reprezentują wielką tradycję Europy jako ziemi chrześcijaństwa. Jestem rzymskim katolikiem naturalnie. Polska ma tę przewagę na świecie, która jest pozamaterialna. Może dać krajom europejskim dobry przykład walki z materializmem naszego wieku, sprawiającym nam problemy, takie jak środowiskowe katastrofy, globalne ocieplenie, itd. Polscy twórcy to wiedzą, wierzę, że ich przesłanie pomoże światu.

Promuje Pan wizję sztuki opartej na przyjaźni i międzynarodowej wymianie. A światem sztuki coraz silniej rządzą czynniki ekonomiczne.

- Mój wielki przyjaciel Joseph Beuys powiedział "Kunst ist Kapital!" ("Sztuka to kapitał!"), ale po angielsku kapitał to nie znaczy pieniądze, więc i sztuka nie znaczy "pieniądze". W starym znaczeniu tego słowa kapitał oznacza dobrobyt, dobre zdrowie, bycie szczęśliwym, wyraz miłości. Przez język sztuki pokazujemy, jak kochamy, że jesteśmy w stanie kochać. To język aniołów. Jedyny jaki dzielimy z aniołami, jedyny, który jest wieczny. W przeciwieństwie do zwierząt dostaliśmy ten dar, by mówić. Zatem zgadzam się Beuysem, że sztuka to dobrobyt. Jeśli Polska chce być krajem dobrobytu, musi posługiwać się językiem sztuki poważnie. 2016 będzie świetnym rokiem dla Polski. Mam nadzieję, że dożyję, by to uczcić.

Organizował Pan wystawy wielu przedstawicielom polskiej awangardy. Co ze sztuką najnowszą?

Na razie musze się skoncentrować na moim archiwum i kolekcji. Być może uda mi się je pokazać w Łodzi. Mam zamiar odwiedzić łódzkie Muzeum Sztuki, które uważam za najważniejsze, bo było to pierwsze muzeum sztuki nowoczesnej na świecie. I jest bardziej autentyczne od jakiegokolwiek innego muzeum sztuki. Moje największe osiągniecie to pomoc Ryszardowi Stanisławskiemu w przygotowaniu wystawy "Exchange: USA - Poland" ("Wymiana: Stany Zjednoczone - Polska"), która odnosiła polskich artystów do najsłynniejszych artystów amerykańskich. Było to podczas stanu wojennego! Prezentowałam tę wystawę po tym, jak była w Paryż. Potem pokazałem ją w Belfaście. Wystawa stała się symbolem języka miłości, języka sztuki, przyjaźni miedzy Ameryką a Polska. Wierzę, że sztuka jest językiem rewolucji i nowych idei. Żaden polityk nie powinien ignorować go, bo przez język sztuki mówisz do świata.

Jakie ma Pan plany w związku z Łodzią?

Planuję pokazać moje archiwum w Łodzi, urządzić wystawę łączącą dwóch geniuszy, których miałem okazję osobiście poznać - Tadeusza Kantora i Josepha Beuysa. Poznałem ich ze sobą w moim domu w Edynburgu. Udowodnili mi, że Niemcy i Polska mają przyszłość. Rok temu w polsko-niemieckim mieście Wrocławiu dostałem w ASP tytuł doctora honoris causa we wspaniałym hallu, którego sufit zdobiły podobizny Platona, Arystotelesa, samych wielkich Europejczyków. Zaprezentowałem artystów z wrocławskiej ASP w Edynburgu. Współpracuję także z Centrum Grotowskiego oraz z Ośrodkiem Dokumentacji Sztuki Tadeusza Kantora - Cricoteką. Wiele moich fotografii wspomina polską Awangardę i świat teatru Kantora, więc planuję w ramach współpracy połączyć te dwa archiwa. W październiku moje wielkie archiwum, którego część można obejrzeć na stronie The Demarco European Art Fundation, stanie się globalne. Otrzymaliśmy sporą dotację, dzięki której stworzymy największe zdigitalizowane archiwum dostępne w każdej bibliotece, muzeum, uniwersytecie, szkole na świecie. I muszę powiedzieć, że bardzo ważna część tego archiwum dotyczy Łodzi!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji