Artykuły

Uda się w dwa lata albo śmierć

- Przełamanie tak skostniałej formy instytucji, jaką przybrał Teatr Dramatyczny, wydaje się cholernie trudne! Wręcz arcytrudne! Ale jeśli ryzykować, to ryzykować wszystko i uderzać wysoko - mówi dramaturg teatru DOROTA SAJEWSKA.

Ciekawy moment. Prawdopodobnie od czerwca Teatr Dramatyczny ma nosić imię Gustawa Holoubka. Kiedy się myśli o Holoubku, to myśli się o teatrze wielkim, ale konserwatywnym. Po zmianie części zespołu - mówię m.in. o tobie jako

o dramaturgu teatru czy o Kasi Szustow - Dramatyczny będzie przełamywał konwencję teatru mieszczańskiego: otwarcie przestrzeni nieteatralnych, intermedialność, skrajna demokratyzacja. Cóż to za zerwanie?

- Wydaje mi się, ze aktorstwo Holoubka niekoniecznie musi się kojarzyć tylko z konserwatywnym gestem. Pamiętajmy, że jego improwizacja w Dejmkowych Dziadach uruchomiła działania społeczne.

I to jest punkt, który nas łączy. Teatr Dramatyczny nigdy nie będzie w pełni teatrem awangardowym. Jest to zbyt duża instytucja. Będziemy raczej z nowym, odmłodzonym zespołem szukać ponowoczesnej formuły połączenia tradycji i awangardy, historii i współczesności. Czyli w pewnym sensie poszukujemy idei neokonserwatywnej. Naszym centralnym punktem w myśleniu o teatrze nie jest to, aby się ustawić w poprzek tradycji czy historii. Bo to jest wulgarne myślenie awangardy, żeby coś wprost zanegować. Taki typ awangardy już się w działaniu skończył. Wewnątrz tego, co już istnieje, chcemy stwarzać przestrzeń krytyczną, między innymi poprzez wykorzystanie w teatrze przestrzeni

nieteatralnych. Chcemy realnie przeciwdziałać, a nie projektować niemożliwe utopie.

Czyli wykorzystanie tych wszystkich przeciw-miejsc, jakimi dysponuje Dramatyczny, ma pełnić funkcję krytycznego lustra dla pracy wykonywanej na dużej scenie, tak?

- Tak. Wydarzenia dziejące się wokół głównej sceny mają mieć funkcję krytyczną wytworzoną wewnątrz, tak aby duże formy sceniczne, którym grozi konwencjonalność, cały czas poszukiwały nowego języka. Natomiast to, co jest podstawowym myśleniem, to myślenie o teatrze jako o miejscu, które poza samą kreacją artystyczną przy użyciu szeregu mediów uruchamia również pewne działania społeczne. Żeby to, co się dzieje wewnątrz teatru, przenosiło się na dyskusje prowadzone już poza samym teatrem.

Czy projekt Odkryte/Zakryte, który startuje 23 czerwca, będzie zapowiedzią waszego myślenia o teatrze i pierwszą odsłoną nowej twarzy teatru?

- To próba do dużego przedstawienia, którym jest następny sezon. Kiedy już otworzymy nasz sposób myślenia konkretnymi produkcjami teatralnymi, m.in. premierą Pawła Mickiewicza Alicja w krainie czarów. Odkryte/Zakryte to próba, która nakreśla nasze poszukiwania. Czyli najpierw ukłon w stronę tradycji poprzez zamknięcie jubileuszu 50-lecia Teatru Dramatycznego, który minął w zeszłym roku.

A następnie próba dekonstrukcji tradycji przez otwarcie "Loży Stalina". Później natomiast pokażemy spektakl, z którym identyfikujemy się, jeśli chodzi o język teatralny, o sposób gry aktorskiej - 10 przykazań holenderskiego reżysera Johana Simonsa na podstawie Dekalogu Krzysztofa Kieślowskiego. Więcej, w jakimś stopniu ramy Odkrytego/Zakrytego poświęcone są temu, o czym wcześniej rozmawialiśmy. Ramy, lokujące to wydarzenie pomiędzy pojęciem tradycji i awangardy, która jest ramą metodologiczną. Z drugiej zaś strony rama tematyczna - historia i ciało. Czerwcowy projekt zamkniemy działaniami z kręgu body art. Udało nam się zaprosić czołową postać tej sceny, Franko B z najnowszą akcją Don't Leave Me This Way. Polska grupa Suka Off spróbuje zapoznać publiczność z fenomenem multimedialności ciała poprzez działania wideo.

Czy waszą aspiracją jest stworzenie z Dramatycznego Miejsca? Rodzaju intelektualnego hotelu, jakim był ten teatr za dyrekcji Holoubka, co byłoby kolejnym punktem wroólnym? Z pewnością! Zależy nam na stworzeniu miejsca społecznego. Które kreuje, ale również oddziałuje na rzeczywistość. Projekt Odkryte/Zakryte ma też na celu uruchomić myślenie o teatrze jako o przestrzeni, a nie tylko o tekście. Wyjście od przestrzeni do teatru. Odwrócenie relacji. Otwarcie miejsc nieteatralnych jest badaniem, gdzie tak naprawdę można zrobić spektakl, zagrać koncert czy odbyć debatę. Mamy nadzieję, ze to miejsce i ten budynek staną się tyglem artystyczno-intelektualnym.

Jednak przełamanie tak skostniałej formy instytucji, jaką przybrał Teatr Dramatyczny, wydaje się cholernie trudne! Wręcz arcytrudne! Ale jeśli ryzykować, to ryzykować wszystko i uderzać wysoko. Bo nie tylko chodzi o zmianę dotychczasowej formuły teatru, ale również o to, żeby sprostać jego legendzie. Musimy pracować nie na 100%, ale na 300%. Uda się w dwa lata albo śmierć.

"Loża Stalina" miejscem debaty publicznej? Rozumiem, że ten zabieg również wpisuje się w ponowoczesną grę, bo przecież to miejsce, mogłoby się wydawać, jest z gruntu niedemokratyczne. To jest pomysł pierwszej dekonstrukcji historii. Pewnego obciążenia, w które jesteśmy od początku tutaj wpisani, właśnie w Pałacu Kultury. Nie musimy już spoczywać pod ciężarem tej tradycji, szczególnie że jest już część młodych ludzi, która nie ma z tym nic wspólnego. Dekonstrukcja jest z pewnością tym, na co sobie Stalin najbardziej zasłużył. Ta kameralna, wręcz intymna przestrzeń nie nadaje się, by robić tam przedstawienia teatralne, ale jest idealna, aby stworzyć w niej forum wymiany myśli.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji