Artykuły

Zaskakujący portret Starszego Pana

"Wasowski da się lubić" pokazuje, że nawet najbardziej szanowane postaci polskiej muzyki mają w dorobku piosenki, których część słuchaczy nie słyszała. Z 78 kompozycji blisko połowa nie była wcześniej wydana na płycie - o trzypłytowym albumie prezentującym spuściznę Jerzego Wasowskiego pisze Jacek Cieślak w Rzeczpospolitej.

Ogromny szacunek należy się Grzegorzowi Wasowskiemu, nie tylko za porządkowanie spuścizny po ojcu i Kabarecie Starszych Panów, ale i za szczerość, z jaką pisze w przedmowie do albumu, że niektóre piosenki brzmią niemodnie za sprawą obowiązującej kiedyś maniery wykonawczej. Ale nie wszyscy będą się krzywić - starsi ze względu na sentyment do dawnych lat, młodzi - doceniając muzyczną patynę, bo przecież światowa moda retro trwa. Najlepszym przykładem trzecia już płyta Roda Stewarta z serii amerykańskiego śpiewnika. A przecież "Wasowski da się lubić" jest rodzajem polskiego śpiewnika powojennego - jego twórczość przypadła na lata 1954 - 1983. "Piosenka na ulicy" Chóru Czejanda ma tekst socrealistyczny, ale muzycznie odwołuje się do lat 30., kiedy męskie zespoły wokalne śpiewały do jazzujących motywów. Miłosny walc "Na Krzywym Kole" Ireny Santor z musicalową orkiestracją i dziś wywołuje wzruszenie, tak jest prosty, ciepły i piękny. Podobnie "W niedzielę nad Wisłą" Barbary Rylskiej. Fraza "niedziela, mój chłopiec i ja" przypomina, jak można cieszyć się z najprostszych rzeczy, czego już dziś chyba nie potrafimy.

W piosenkach Wasowskiego zapisana jest również miłość do Warszawy i jej ulic - Piwnej, Świętojańskiej. Dlaczego dziś nikt nie chce pisać o Kabatach, a monopol na muzyczny portret miasta zagwarantowali sobie ziomale z betonowych osiedli, w depresyjnym rzecz jasna nastroju? Ciekawe, jakie wrażenie zrobiłaby na nich piosenka "Zza siedmiu ulic", w której Irena Santor z niepowtarzalnym wdziękiem tłumaczy ukochanemu, dlaczego spóźniła się na spotkanie. Może większe, niż obnażony brzuch nastolatki z piercingiem na pępku.

O tym, że nie zabraknie chętnych do wysłuchania "Wieczoru bez jutra" czy "Ja łatwo przyzwyczajam się" Sławy Przybylskiej, przekonuje powodzenie najnowszej płyty Katarzyny Groniec. I od razu można zauważyć, jakimi skrajnościami rządzi się polska muzyka - fala rocka i muzyki pop odgrodziła nas od pięknych piosenek z przeszłości. Kto dziś pamięta o Marii Koterbskiej, Bogdanie Czyżewskim i Teresie Tutinas. Wasowski ich unieśmiertelnił. Zachwycamy się klasykami francuskiej piosenki - posłuchajmy lepiej "Nefretete" Jerzego Michotka. Z Wasowskim nawet Violetta Villas ma styl ("Szczęścia nie szukaj daleko"). A jeśli już nawet ktoś wypada bladziej, warto posłuchać jazzujących, dixielandowych aranżacji.

Osobny rozdział stanowią późniejsze szlagiery: "Dzień dobry, Mister Blues" i "Gram o wszystko" Ewy Bem, "Żegnaj, kotku", "Ja dla pana czasu nie mam", "Piosenka z temperamentem" Hanny Banaszak czy "Oczy mam przezroczyste" Magdy Umer. Zaskakuje wojskowy hit No To Co "Po ten kwiat czerwony" z pamiętną frazą "Żołnierz dziewczynie nie skłamie". Kompozytora rehabilituje szalony "Blues to zawsze jest blues" Wojciecha Skowrońskiego. A kto pamięta Macieja Englerta w melancholijnym "Gdy mi się wiedzie" i Andrzeja Szczepkowskiego śpiewającego "Już wiosna kalendarzowa"? To Wasowski mniej znany, ale są też na płytach jego największe szlagiery: "Addio, pomidory!", "Kaziu, zakochaj się!", "Wesołe jest życie staruszka", "Róbmy swoje", "Tanie dranie" czy "Walc Embarras".

"Wasowski da się lubić", 3CD, Pomaton-EMI, 2004

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji