Pałac pozytywnie nastrojony
"Pozytywka" w reż. Janusza Ryl-Krystianowskiego z Teatru Animacji z Poznania na VI Warszawskim Pałacu Teatralnym. Pisze Jolanta Gajda-Zadworna w Życiu Warszawy.
Po jedenastu spektaklach i sześciu dniach pełnych emocji i twórczej zabawy zakończył się w sobotę VI Warszawski Pałac Teatralny. Decyzją widzów zwyciężyła ,,Pozytywka" Teatru Animacji z Poznania.
Nie było wcale łatwo. O głosy widzów do końca zaciekle walczyły trzy najwyżej ocenione (...) spektakle. Po przedstawieniach nieraz słychać było gorące dyskusje. I dobrze, bo znaczy to, że lalkowe teatry nie są tak ugrzecznione, słodkie ani naiwne, jak sądzą niektórzy dorośli. Zmieniają się i rozwijają. Mogą zauroczyć i zabawić. Ale przede wszystkim sprowokować do rodzinnych rozmów.
Zwycięzca, organizowanego co dwa lata w Lalce przeglądu polskich spektakli dla młodych widzów, połączył elementy, które podobały się i w innych prezentacjach. Mówił o ważnych, nie tylko dla dzieci, sprawach. Był oryginalny w formie, wielowarstwowy w przekazie i perfekcyjnie wykonany.
Wdzięk starej fotografii
Bez dwóch zdań, "Pozytywka" zagrała stylowo. W swingujących rytmach i układach pulsujących na przemian sentymentalno-gagowymi elementami, niczym w projekcji z kinematografu. A także w scenografii i postaciach, jakby przed chwilą wyjętych ze starych fotografii.
Na pozór usztywnieni, tkwiący w monochromatycznej sepii bohaterowie okazują się nad wyraz uniwersalni. A ich historia wcale nie ogranicza się do uroczej ramotki. Już w pierwszej scenie, w zatrzymaną w kadrze dekorację, wdziera się z offu wołanie dziecka: "Mamo! Tato!". Odpowiada mu cisza.
A potem przewija się przed widzami historia, jakich pełno w powieściach, filmach, sztukach. I kolorowych magazynach też. Ot, banał: dwoje ludzi poznaje się, pobiera, zostają rodzicami. Przez chwilę są szczęśliwi, a potem przytłacza ich codzienność: obowiązki, praca, zmęczenie. Pojawiają się pretensje, kłótnie i żal. Między dawnymi partnerami powstaje mur, o który rozbija się ich dziecko.
Co kryje walizka
Na szczęście w bajkach nawet najmniejszy bohater może zmienić swój los. I chłopczyk z "Pozytywki" nie pozostaje bierny. Wyrusza w drogę, by dowiedzieć się, jak pogodzić rodziców.
A ponieważ tytuł spektaklu i jego plastyczna koncepcja zobowiązują, mały bohater na trójkołowym rowerku, zamiast przez góry, knieje i rwące rzeki, wędruje przez mechanizm tytułowej pozytywki.
Spotyka kłócące się przekomicznie dzwoneczki Dzyń-Dzyń i Dryń-Dryń (najzabawniejsza para festiwalu), które kierują go do równie niezgranych młoteczków. Te wskazują na powód wszystkich zgrzytów: jakiś czas temu rozstali się w gniewie Sprężynka i Wałeczek. Przyczyną dysharmonii okazuje się więc brak woli na bycie razem z drugim człowiekiem, często bardzo od nas różnym.
Pouczające. I z morałem podanym nienachalnie, a zapadającym w pamięć, m.in. dzięki przeciekawej oprawie.
Aktorom towarzyszą lalki zamknięte w drewnianych walizkach. Gdy wieko się uchyla, widać, co zaprząta i zarazem dręczy rodziców. Mamę "wypełnia" maszyna do szycia, Tatę - maszyna do pisania. I tylko gdzieś z boku wiszą ślubne stroje, jak wyparte dawno wspomnienia.
Oryginalne rekwizyty i lalki działają dzięki wielkiej precyzji aktorskiego zespołu. Grającego, jak i w innych festiwalowych spektaklach, we wspólnym rytmie. I niosącego optymistyczne, pozytywne przesłanie na finał.
WIDZOWIE WYBRALI
1. Grand Prix VI Warszawskiego Pałacu Teatralnego: "Pozytywka" w reż. Janusza Ryl-Krystianowskiego, Teatr Animacji z Poznania
KOLEJNE MIEJSCA:
2. "Chłopczyk z albumu", Teatr Maska z Rzeszowa
3. "Dzieje sławnego Rodryga", Opolski Teatr Lalek
4. "W beczce chowany", Teatr Lalek Banialuka z Bielska-Białej
5. "Królowa śniegu", Teatr Lalek Banialuka
W konkursie na najciekawszą recenzję zamieszczoną w codziennej gazetce festiwalowej "Za Kurtyną" zwyciężyła Julia Przebierała za tekst o scenografii "Chłopczyka z albumu".