Artykuły

Erotyczny trans sceniczny

"Pornografia" w reż. Waldemara Śmigasiewicza w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Janusz R. Kowalczyk w Rzeczpospolitej.

Mistrzowska Inscenizacja "Pornografii". Każda interpretacja dzieł Gombrowicza dokonana przez Waldemara Śmigasiewicza jest lepsza od poprzednich.

To jeden z nielicznych naszych reżyserów, którzy czego się dotkną, zamieniają w złoto.

Lubię zwłaszcza oglądać jego inscenizacje pozawarszawskie, gdzie mniej znani aktorzy grają jak anioły, a mroczne i pogmatwane teksty Gombrowicza objawiają żelazną logikę i siłę.

W warszawskim Teatrze Powszechnym znakomitych wykonawców wprawdzie nie brak, jednak ostatnimi czasy nie mieli wielu okazji, by to udowodnić. Dopiero Jan Buchwald, nowy szef Powszechnego, sprawił, że teatr zaczyna wracać do artystycznej normalności, czego przykładem są wcześniejsze rewelacyjne "Czarownice z Salem" w inscenizacji Izabelli Cywińskiej.

Śmigasiewicz to reżyser, który wie, po co wyprowadza aktorów na scenę. Aż miło patrzeć, jak precyzyjnie stwarzają wyraziste postacie, ścierając się w doskonale zakomponowanych scenach, gdzie indywidualne cechy każdego z nich zbiegają się w zespołowym graniu.

Wspaniały jest Kazimierz Kaczor w roli Hipolita, jowialnego pana domu. Ten stateczny mąż i ojciec wojennym rozkazem zostaje zobligowany do dokonania egzekucji na konspiracyjnym przywódcy, który został z nagła "przeniknięty tchórzem" i wpadłszy w ręce wroga, mógłby zasypać organizację.

Narada grupki inteligentów czepiających się byle pretekstu, by nie zostać wykonawcą wyroku, niesie w sobie tyleż grozy, co komizmu.

Scena z Kaczorem, Adamem Woronowiczem (Witold, alter ego autora), Krzysztofem Stroińskim (Fryderyk) i Michałem Sitarskim (Wacław, znerwicowany niedoszły zięć Hipolita, który ujawnia fenomenalną vis comica), to wspaniały dowód żywotności i wielkości teatru. W lekturze ten epizod nie robi takiego wrażenia.

Ta poboczna intryga zdominowała główną, w której Fryderyk i Witold, dwaj znużeni miastowi erotomani, nudząc się na wsi, nakłaniają córkę Hipolita Henię i jego wychowanka Karola, by zbliżyli się do siebie.

To także pięknie zagrane role Katarzyny Marii Zielińskiej (Henia) i Tomasza Błasiaka (Karol). Jeśli do tego dodać kunsztowne operowanie światłem, w czym Śmigasiewicz jest mistrzem równym Mądzikowi, i muzykę Krzesimira Dębskiego, to jest gotowa recepta na sukces.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji