Mały kontra duży
"Wielkoludy" w reż. Konrada Dworakowskiego w Teatrze Arlekin w Łodzi. Pisze jed w Expressie Ilustrowanym.
Jedną z najsłynniejszych, najchętniej wystawianych i najważniejszych sztuk dla dzieci w dorobku Andrzeja Maleszki są "Wielkoludy". To historia Małej (Anna Zadęcka) i Małego (Patryk Steczek), którym przyszło żyć w domu olbrzymów.
Wielkoludy Berta (Aleksandra Gałaj) i Gustaw (Pavel Kruksubov) tak bardzo gardzą ich niskim wzrostem, że lekceważą ich potrzeby i pragnienia.
W groteskowy sposób otyli, głupawi i zakompleksieni (bo prezes firmy jest największym Wielkoludem) gospodarze domu z Małych zrobili służących. Bo chociaż w głębi duszy bardzo ich kochają, to strach przed okazywaniem uczuć i śmiesznością sprawia, że krzywdzą ich zamiast przytulić.
Sposób, w jaki układają się ich wzajemne relacje, sprawia, że w czasie spektaklu myśli się o problemie maltretowanych dzieci. A Mały to przerażony chłopiec, który nie ma siły i odwagi przeciwstawić się bólowi fizycznemu (jest popychany, upuszczany na podłogę, przewracany) i psychicznemu, jaki zadaje mu Opiekun, naśmiewając się z niezdarnych ruchów i cichego głosu.
Na deskach Teatru Arlekin sztukę zrealizował Konrad Dworakowski. Reżyser podjął się trudnego zadania, bo u Maleszki nic nie jest proste, jednowarstwowe i oczywiste. Udało mu się jednak opowiedzieć historię, w której przyjaźń, tolerancja i dobro są najlepszym orężem w walce z kompleksami i brakiem akceptacji.
Zaskakujące rozwiązania scenograficzne (autorstwa Martyny Dworakowskiej) i kolorowe kostiumy wprowadzają widza w bajkowy świat, ale nie odciągają uwagi od problemów. Zaskakujące pointy, zabawne gagi i dowcip sytuacyjny to plusy tego przedstawienia, które adresowane do dzieci od lat sześciu, zrozumie również czterolatek.