Artykuły

Warszawa. "Pornografia" w Powszechnym

"Pornografię" Gombrowicza przeniósł na deski teatru Powszechnego Waldemar Śmigasiewicz. Premiera już dziś.

"Pornografię" Witolda Gombrowicza rzadko można oglądać w wersji scenicznej. Z powieścią postanowił zmierzyć się na scenie Teatru Powszechnego Waldemar Śmigasiewicz. Reżyser ma na swoim koncie już niejedną realizację dzieł tego autora.

Jest rok 1943. Z Warszawy do niewielkiej wsi przyjeżdża Witold, który wraz ze starszym od siebie Fryderykiem knuje intrygę. Zaczyna się od niewinnej erotycznej gry, w którą wplątani zostają młodziutcy Henia i Karol, a kończy na spisku mającym na celu zabicie AK-owskiego dowódcy Siemiana, który przepełniony strachem nie spełnił patriotycznych oczekiwań mieszkańców dworku.

- W tym momencie romantyczny mit upada. To bardzo drastyczne i bluźniercze - mówi reżyser. Nic więc dziwnego, że Gombrowicz, który pisał swoją powieść na emigracji w Argentynie, został przez innych emigrantów odsądzony od czci i wiary.

Ale nie o szokowanie chodzi twórcom spektaklu. - Położyliśmy akcent na coś, co się nazywa odgrywaniem ról społecznych, na dysonans pomiędzy tym, co człowiek sądzi o sobie, a rolą społeczną, narzuconą mu przez sytuację której on nie wytrzymuje - tłumaczy reżyser.

To motyw dla Gombrowicza bardzo charakterystyczny, przewijający się przez wiele jego dzieł. Zdaniem Śmigasiewicza autor "Pornografii" przestrzega nas przed reżyserią społeczną, manipulowaniem innymi ludźmi. - Okazuje się bowiem, że jest jeszcze inna siła, która może manipulować nami - tłumaczy.

Nie bez powodu powieść nosi kontrowersyjny tytuł "Pornografia". Jednym z głównych wątków jest tu "wpychanie w romans" Heni i Karola oraz obnażanie ludzkiej seksualności i erotyzmu. - Seks zawsze był spychany do roli podświadomej, tajemniczej i dwuznacznej, dlatego że relacja pomiędzy mężczyzną a kobietą była zawsze oparta o schemat narodowy - uważa Śmigasiewicz. Gombrowicz obnaża także te mechanizmy, rozbierając je na części pierwsze.

Spektakl w Teatrze Powszechnym nie da nam jednego klucza interpretacyjnego do Gombrowicza, a pokaże jedynie wielość problemów, z którymi musimy się zmierzyć sami. - Tych tematów jest u Gombrowicza szalenie dużo. Nie wiem, czy udało się nam wszystkie opowiedzieć - zastrzega jednak reżyser. Widzowie ocenią to już w piątek.

Nie bójmy się Gombrowicza

Z Adamem Woronowiczem rozmawia Paulina Sygnatowicz

"Pornografię" można interpretować na różne sposoby. Na jaką wersję zdecydował się zespół Teatru Powszechnego?

- Nie staramy się być mądrzejsi niż autor. To adaptacja bardzo wierna Gombrowiczowi. Staramy się nie przekładać tego tekstu na współczesny język, bo on i tak jest aktualny.

To tekst m.in. o wchodzeniu w role...

- Każdą scenę traktujemy zupełnie inaczej, w każdej próbujemy zupełnie inaczej rozmawiać. Tak jak inaczej rozmawiamy z konduktorem, który nas złapał, bo nie mieliśmy biletu, a inaczej z panią, która nas zaczepiła pytając o godzinę. Gombrowicz wyłapał to fenomenalnie.

To udaje się odczytać chyba tylko krytykom literackim, a co z widzem?

- My aktorzy musimy sobie o tym powiedzieć, bo inaczej ten spektakl byłby banalny. A widz ogląda sytuację linearną. Od początku do końca może pójść za tą historią. Są tu elementy śmieszne, jest tajemnica. To się ogląda jak bajkę.

Płynie z niej jakiś morał?

- Wszyscy się panicznie boimy Gombrowicza, bo on kompromituje nas jako Polaków, pokazując, jacy jesteśmy. Ten tekst to jak przejrzenie się w krzywym zwierciadle. Dobrze by było, gdyby widz po tym spektaklu wyszedł i powiedział: nie boję się Gombrowicza, bo on nas nie wyśmiewa, tylko pokazuje pewne błędy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji