Artykuły

Węgrzy znów docenieni na toruńskim Kontakcie

"Burza" w reż. Wiktora Ryżakowa z Teatru Csokonai z Debreczyna i "Nafta!" w reż. Tiita Ojasoo z Teatru NO99 z Tallina na XVIII Festiwalu Teatralnym Kontakt w Toruniu. Pisze Tomasz Mościcki w Dzienniku.

Czwarty dzień festiwalu Kontakt nie przyniósł zasadniczych niespodzianek. Mogło z niego wynikać, że ustalona od lat hierarchia właściwie się nie zmieniła. Węgrzy wciąż tworzą świetny literacki teatr, zaś młody estoński twórca to brat naszego Michała Zadary.

Wiodącym motywem tegorocznego festiwalu jest teatralna globalizacja. Ten akcent pojawił się we wtorek za sprawą znanego już w Toruniu Wiktora Ryżakowa. Pojawił się on z węgierskim zespołem Teatr Csokonai z Debreczyna, aby zaprezentować sztukę z repertuaru nieobecnego niemal na polskich scenach. Bo dramaturgia Aleksandra Ostrowskiego jest u nas od kilku dekad martwym obszarem. Węgrzy przywieźli inscenizację jego "Burzy" [na zdjęciu]. Nie było to jednak przedstawienie wystawione według obowiązującego do niedawna kanonu realistycznego. Historię zamężnej kobiety kochającej innego mężczyznę, studium niszczącej miłości, wiwisekcję małomiasteczkowej obłudy i okrucieństwa Ryżakow otworzył kluczem używanym dziś znacznie częściej. Przydał jej satyrycznego wymiaru, w kilku miejscach zastosował zabiegi doszczętnie unieważniające sceniczną iluzję - głośne czytanie didaskaliów, wokalizację wypowiadanych kwestii. Rosjanie -jak można wnioskować z przywożonych na Kontakt przedstawień - już od wielu sezonów dyskutują zawzięcie z tradycją Stanisławskiego, mocno ją przewartościowując, a czasem zwyczajnie pokazując jej język.

Węgierski teatr ma w tej chwili dobrą chwilę. Poziom wykonawczy jest wciąż bardzo wysoki - często ku zawstydzeniu naszych scen, które na Kontakcie i w kontakcie z innymi - wypadają blado. Czego nie zmieni przecież "Ślub" Zawodzińskiego, przyjęty w Toruniu tak gorąco.

Gdziekolwiek pojadę, Zadarę zobaczę - można było pomyśleć, oglądając spektakl Estończyka Tiita Ojasoo z tallińskiego teatru NO99. Publicystyczny niby-musical o nadciągającym kryzysie energetycznym i nieuchronnym wyczerpaniu się zasobów ropy naftowej sam do złudzenia przypominał ten cenny surowiec, tyle że po wycieku z dziurawego tankowca. Dzieło Ojasoo, wychodząc od grozy wyczerpania się zasobów ropy, objęło szybko system bankowy, problem narodowego charakteru Estończyków, bolączkę durnych teleturniejów oraz kilka innych zagadnień. Zadarystyczna była formuła tego show: dużo hałasu, planowa sceniczna deziluzja oraz żarty na poziomie radiowego "Wesołego autobusu" .uznawanego w PRL za szczyt rozrywkowej chały. Widzieliśmy już w Toruniu kilka prac Ojasoo - ten twórca wciąż zachowuje się jak: rozbawiony nastolatek, który dostał do ręki drogą i skomplikowaną zabawkę. Ciekawe, kiedy wreszcie wyrośnie z krótkich spodenek.

Kontakt kończy się jutro, ale trudno spekulować, kto wyjedzie z Torunia z nagrodami. Oklaski kwitujące "Upiory" z Berlina i rozradowane twarze części widowni i niektórych jurorów dają podstawy do przypuszczeń, że przedstawienie Nüblinga, przykład schyłku inscenizacyjnego stylu, może być uznane za dzieło najwybitniejsze. Przyjmując taką hipotezę warto jednak zauważyć, że i łódzki "Ślub" , i węgierska "Burza. Opus. Posth" w reżyserii Ryżakowa miały więcej zalet niż pokaz niemieckiej sztampy inscenizatorskiej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji