Artykuły

Czechow nie musi być smutny

"Iwanow" z Niewielkiego Teatru Dramatycznego Lwa Erenburga z Sankt Petersburga i "Moby na uwięzi" Teatru Cahin-caha z Marsylii na XVIII Festiwalu Teatralnym Kontakt w Toruniu. Pisze Tomasz Mościcki w Dzienniku.

Trzeci dzień toruńskiego festiwalu Kontakt był swoistym olśnieniem i rozwiązaniem problemów dręczących inscenizatorów dramatów Czechowa. Okazało się, że arcytrudny "Iwanow" wcale nie musi być smutną sztuką o nieszczęśliwym człowieku niszczącym swych najbliższych, lecz potrafi być łatwy i zajmujący.

Niedawno na deskach Teatru Narodowego oglądaliśmy arcyciekawą próbę zmierzenia się z "Iwanowem" za pomocą gwiazdorskiej obsady oraz teatralnego samplingu. Reżyser tu uszczknął coś z poetyki Grzegorzewskiego, tam doprawił Jarockim, błysnął kilka razy światełkami a la Krystian Lupa. Nie miało to większego sensu, ale zachwytom nie było końca. Lew Erenburg z Niewielkiego Teatru Dramatycznego poszedł innym tropem. Ponieważ "Iwanow" jest sztuką niewesołą, a widz domaga się godziwej rozrywki, użył zupełnie innych narzędzi. Odnalazł w "Iwanowie" pokłady nieprzeczuwanego do tej pory humoru sytuacyjnego. Postaci ze sztuki Czechowa, zamiast chodzić nudnym krokiem, kicają albo robią przewroty wprzód, a gdy tylko nadarzy się ku temu okazja, reżyser stosuje gagi zwane przez naszego Antoniego Słonimskiego "dowcipami z przyrządami". Najlepszym było niekonwencjonalne użycie butelki, z której popijał Iwanow. Butelka zawinięta w antyreumatyczną skarpetę przedziurawiona została pantofelkiem Saszy, zawartość wlana do tegoż pantofelka i skonsumowana na scenie. W festiwalowych kuluarach długo dyskutowano nad nowatorskim pomysłem rozegrania pierwszej części przedstawienia na pływalni albo w gabinecie odnowy biologicznej - co chwila bowiem któryś z panów, nie szczędząc nam swych uroków anatomii, wynurzał się zza dekoracji, ociekając wodą. Z wody tej wyciągnięto także karpia, którego potem sprawiono na oczach zdumionej publiczności.

Narzędzie "komicznej niespodzianki", którym otwarto smętną sztukę Czechowa, jest czymś niesłychanie pożytecznym. Charakteryzuje się tym, że można nim otwierać wszystkie znane dramaty: od średniowiecza po młodą polską dramaturgię. Pasuje do wszystkiego. Erenburg i jego aktorzy pokazali w praktyce, co można zrobić, jeśli tylko nie bierze się teatru zbyt poważnie. Wszak to tylko słowa, a Erenburg na spotkaniu z widownią przyznał się do niewiary w ich moc i znaczenie.

Wytchnieniem od rozrywkowego "Iwanowa" był popis ruchowej sprawności Teatru Cahin-caha w przedstawieniu "Moby na uwięzi" [na zdjęciu], czyli one man show aktora ukrywającego się pod pseudonimem Gulko. Powieść Hermana Melville'a stała się pretekstem do zaprezentowania kilku ładnych scenograficznych i gimnastycznych pomysłów zainspirowanych kulami i kulkami. Na jednej z kulek wyświetlano projekcje wirującego globusa, z nadscenia zjeżdżały kostiumy, oklaski rozległy się w chwili, kiedy Gulko igrał z kulką, przebierając się w kostium kapitana Ahaba. W spektaklu pojawił się także wątek ekologiczny i społeczny: dziurawe tankowce pod lewymi banderami, źródło zagrożenia dla czystości oceanów i miejsce wyzysku niewinnych marynarzy (jednym z nich był bohater przedstawienia). Pod pozorem gimnastycznego popisu Gulko ukrył więc wcale poważny problem, a jego spektakl stał się czymś więcej niż beztroską zabawą możliwościami teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji