Artykuły

Świat wycięty, wydarty z tektury

"Utwór sentymentalny na czterech aktorów" w reż. Piotra Cieplaka Teatru Montownia w Teatrze Praga w Warszawie. Pisze Janusz Majcherek w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

Przedstawienia Piotra Cieplaka oglądam od dawna, większość z nich - nie wszystkie - cenię i podziwiam, w wielu rozpoznaję znajomy charakter scenicznego pisma. A jednak miałbym kłopot z określeniem poetyki tego teatru. Ma on proteuszowy charakter i zaskakuje coraz to innym kształtem.

W "Sentymentalnym utworze na czterech aktorów" zaskakujący jest nie tyle sens, raczej znajomy, ile forma widowiska, jakie stworzył Cieplak, dając popis niebywale oryginalnej inwencji. Mam w pamięci różne jego pomysły. W toruńskim "Żołnierzu królowej Madagaskaru" sprzed wielu lat na scenę wjeżdżała z impetem lokomotywa, którą ostatnio zdystansował monumentalny transatlantyk z "Opowiadań dla dzieci" w Teatrze Narodowym. Ale bywały też puste przestrzenie, w których siła wyobraźni stwarzała światy Hioba i Lira albo dla odmiany Chatkę Puchatka. Teatr Cieplaka potrafił mówić językiem Biblii, Eliota i Białoszewskiego, ale potrafił też obywać się bez słów. Z tego punktu widzenia nowy spektakl, ponawiając rozpoznawalny idiom, stanowi zarazem odkrywczą i świeżą kombinację ascezy z wynalazczością. Ascetyczna jest sama materia, z której został zrobiony - bambusowe pręty, tektura, karton, papier, sznurek, guma, patyki. Co z tego tworzywa zmajstrowali reżyser, scenografka (Paulina Czernek) i aktorzy Montowni (wiadomo: Krawczuk, Perchuć, Rutkowski, Wierzbicki) jest doprawdy godne podziwu: czystość i naiwność dziecięcej wyobraźni, jakby z ducha obrazów Miró, graniczy na scenie z technicznym pomyślunkiem, który przywodzi mi na myśl program "Zrób to sam" Adama Słodowego, nadawany w naszych - Cieplaka i moich - latach pacholęcych.

Z bambusa sklecony został szkielet sześcianu, który wyznacza przestrzeń gry. To teatr, który zarazem jest światem: przed rozpoczęciem widowiska zasłaniają go tekturowe rolety z papierowymi wydzierankami, które swoim kształtem z grubsza przypominają kontynenty. Gdy rolety opadną, zdumionym oczom widzów ukazuje się osobliwa rzeczywistość, cała wycięta, wydarta lub sklejona z tektury i papieru, podzielona na swego rodzaju domeny, przypisane czterem postaciom, z których każda reprezentuje wyraźny, nawet rozmyślnie przerysowany typ człowieka, przeżywającego po swojemu i samotnie cykl nocy i dni.

Spektakl obywa się bez słów, po części zbliża się do pantomimy (to zresztą młodzieńcza fascynacja Cieplaka, widziałem go jako mima występującego gościnnie w dyplomowym przedstawieniu PWST w czasach, gdy studiował jeszcze wiedzę o teatrze). Pociągnięcie za sznurek, pokręcenie jakąś korbką, zwinięcie albo rozwinięcie rolety czy rozłożenie tekturowego parawanu sprawia, że przestrzeń wypełnia się ruchem, a mnożące się formy z papieru stają się dwuznacznym i kruchym znakiem cudowności ujawnionej na chwilę w najpospolitszej materii.

To jest zresztą stały temat Cieplaka, który zakotwiczoną w wierze akceptację życia wywodzi z namysłu nad mądrością Eklezjasty, ale także z fascynacji "szarymi eminencjami zachwytu" Białoszewskiego i "studium przedmiotu" Herberta. Gdy patrzę na to przedstawienie, drogi skojarzeń wiodą mnie, być może wbrew jakiejkolwiek intencji reżysera, ku jeszcze innym kontekstom. Myślę o "Radości poważnej" Bim-Bomu, o lirycznym surrealizmie ilustracji w starych numerach "Przekroju" i o Niejakim Piórko. Ale nade wszystko mam w oczach kadry z filmów tworzących polską szkołę animacji, tym bardziej że kolejnym obrazom "sentymentalnego kwartetu" towarzyszy nie tyle muzyka, ile przepełniona muzyczną inwencją ścieżka dźwiękowa, wykonywana z fantazją na żywo przez duet multiinstrumentalistów Szamburski/Zakrocki. Dźwięki mają charakter poniekąd ilustracyjny, zarazem nadają całemu widowisku nie tylko rytm i klimat, lecz także nutę autoironii. Ta nuta dobrze przedstawieniu robi, sprawia, że nie oglądamy nostalgicznego, a już na pewno nie infantylnego teatru wiecznych chłopców, lecz wyrafinowaną w swej prostocie przypowieść o człowieku, który, jak wiemy od Hölderlina, zamieszkuje tę ziemię poetycko.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji