Bezdomna filmówka
Maciej Ślesicki i Bogusław Linda [na zdjęciu] poszukują odpowiedniej przestrzeni dla stworzonej przez siebie szkoły. Znaleźli nową drogę do jej zdobycia - pieniądze od miasta na Instytut Sztuki Filmowej. Objęta patronatem przez samego Lecha Kaczyńskiego prywatna szkoła Lindy i Ślesickiego rozpoczęła działalność parę dni temu. Głośnym klapsem (filmowym) otworzył ją Waldemar Dąbrowski, minister kultury - pisze Iza Natasza Czapska w Życiu Warszawy.
Pierwszy rocznik studentów uczy się na razie kątem w Wyższej Szkole Handlu i Prawa im. Łazarskiego na Mokotowie. Artyści-założyciele od dawna jednak poszukują własnego miejsca, a nie przytuliska, na które wykładać trzeba ciężkie pieniądze. Starali się o nową siedzibę już wiosną na Komisji Kultury Rady Dzielnicy Wilanów, mając na oku budynek po zakładzie "Elektra" w Powsinie, otoczony rozległą działką. Projekt z czasem upadł, ale teraz powrócił w nieco zmienionym kształcie.
W filmowym kółku
Maciej Ślesicki pojawił się na wtorkowym posiedzeniu radnych Komisji Kultury i Promocji, aby zainteresować ich swoim nowym pomysłem. Tym razem w Wilanowie chciałby otworzyć Instytut Szkoły Filmowej.
- To będzie instytucja z misją - zapowiada reżyser. - W służbie szerokim rzeszom społeczeństwa, z nastawieniem na promocję kultury i miasta. Stawiamy na nowoczesność i młodość.
Ślesicki stawia też na wsparcie miasta, zapewniając, że Instytut Sztuki Filmowej, który organizowałby m.in. Międzynarodowy Warszawski Festiwal Szkół Filmowych, pomógłby w uczynieniu ze stolicy centrum kulturalnego Europy Środkowo-Wschodniej. A na co dzień zajmować się będzie przede wszystkim działalnością edukacyjną, czyli tworzeniem sieci kół filmowych w domach kultury i szkołach.
- Można na przykład pokazywać dzieciom i młodzieży "Człowieka z marmuru" , by uczyć ich w ten sposób zawiłej historii Polski - tłumaczył Ślesicki. A widząc wśród radnych żonę reżysera Jana Kidawy-Błońskiego, zapewnił, że i jego filmy świetnie by się nadawały do pokazywania w takich kołach.
Łatwiej z Wajdą
Chociaż szkoła filmowa ma w swoim programie wspieranie młodych w ich debiucie, to nic nie stoi na przeszkodzie, by obmyślany Instytut też się w to włączył.
- W ramach programu "Debiut" dawalibyśmy młodym ludziom szansę, jaką niegdyś dawały zespoły filmowe. Kto pójdzie np. do telewizji i powie, że ma kamerę, montaż, dźwięk, a jego opiekunem jest Linda, Holland czy Wajda - powinien mieć już łatwiej - tłumaczy reżyser.
Koszty bez szacunku
Instytut w Wilanowie zatrudniać by miał około 20 pracowników. Kosztów, nawet szacunkowych, Ślesicki podać jeszcze nie chciał. Nikt z radnych zresztą o to nie zapytał. Słuchali oczarowani samą ideą. Pytany przez ŻW, jakich pieniędzy oczekuje od miasta, reżyser odparł, że przyszedł ze wstępną informacją, a kosztorys poda za parę dni. A czasu zostało niewiele - Instytut ruszyć by miał z początkiem przyszłego roku.
Czego uczy Linda
Warszawska Szkoła Filmowa założona przez Macieja Ślesickiego i Bogusława Lindę kształcić ma reżyserów, operatorów, charakteryzatorów i aktorów.
Można się w niej też uczyć pisania scenariuszy i robienia zdjęć. Zajęcia prowadzą m.in. Beata Tyszkiewicz, Marek Kondrat, Rafał Królikowski, Lidia Popiel i Zbigniew Hołdys. Nauka (w systemie dziennym i zaocznym) trwa dwa lata. Czesne wynosi miesięcznie od 700 do 1250 złotych.