Artykuły

"2007: Macbeth" w Nowym Jorku

Premiera "2007:Macbeth" w Nowym Jorku już 17 czerwca. - To wersja Makbeta dostosowana do potrzeb wielkiego miasta - mówi Grzegorz Jarzyna, reżyser, dyrektor TR Warszawa.

Przeniesienie sztuki do Nowego Jorku to ogromne przedsięwzięcie? - To wersja Makbeta dostosowana do potrzeb wielkiego miasta. Dwa lata szukaliśmy odpowiedniego miejsca. Wybraliśmy most brooklyński i stare mury, na których - na wysokości 12 metrów - zawieszone będą dekoracje. Po przeciwnej stronie zamontowana ukośnie widownia pomieści 400 widzów. Z tej perspektywy oglądać będą scenę w dole, a w tle za nią, na horyzoncie, naturalna dekoracja - zabudowania Manhattanu, gdzie stały do niedawna dwie wieże World Trade Center. To jest taka symboliczna dekoracja. Sceny walki rozgrywane są naturalistycznie z wykorzystaniem elementów pirotechnicznych. Lubię pracować w Stanach Zjednoczonych, bo tam doskonale reagują na naszą sztukę, bo zdobyliśmy poparcie mecenasów, bo tam możliwy jest ten wielki rozmach na wielką skalę.

- Reżyserował Pan w Niemczech i Wiedniu. Za "Lwa w zimie" i "Projekt Medea" otrzymał Pan austriacką nagrodę teatralną Nestroy Preis. Jak pracuje się w międzynarodowym zespole? - Komunikacja przebiegała bardzo dobrze, operowaliśmy językiem angielskim. Mam oczywiście tłumaczy, dramaturgów, którzy korygowali poprawność języka niemieckiego. Po pewnym czasie komunikujemy się po prostu w języku teatralnym. Aktor czuje reżysera, reżyser aktora. Jednak w pracy z niemieckimi aktorami nie ma tak jak z polskimi. My przeżywamy sztukę i poszukujemy przygody, nowych środków wyrazu. U Niemców, Austriaków leci to jakby z nurtem rzeki. Porównałbym to do uregulowanego Dunaju i nieuregulowanej Wisły. Większa frajda jest z nieuregulowanej Wisły.

Ze swoimi sztukami był Pan już w Berlinie, Wiedniu, Nowym Jorku, Londynie, Awinionie, Dublinie i Jerozolimie. Gdzie najchętniej jeździ Pan prywatnie?

- Ostatnio pojechałem do Gruzji, było to jednak związane z moimi zainteresowaniami, bo trochę śladem Medei. W moich wycieczkach zawsze jest podtekst służbowy. Dużo podróżowałem po świecie. Przede wszystkim zobaczyłem Amerykę Środkową i Indochiny, Tajlandię, Indonezję, Azję, Australię. Marzę o podróży po wielkich przestrzeniach amerykańskich między Wschodnim a Zachodnim Wybrzeżem.

Pracował Pan kiedyś jako pilot wycieczek. Jak wspomina Pan ten okres?

- Pilotem wycieczek zostałem przez przypadek. Miałem wtedy 27-29 lat i wkrótce zaczynałem studia na Wydziale Reżyserii Dramatu w PWST w Krakowie. Kolega prowadził klub śródziemnomorski w Krakowie, zaproponował mi zastępstwo. To była bardzo przyjemna przygoda. Wtedy zorientowałem się, że mam zdolności organizacyjne i potrafię być odpowiedzialny z grupę osób. To miało wpływ na moją późniejszą decyzję, żeby zostać dyrektorem teatru. Nigdy nie podejrzewałem, że potrafię to robić, bo miałem o sobie opinię niebieskiego ptaka.

Na zdjęciu: scena ze spektaklu "2007: Macbeth" w TR Warszawa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji