Artykuły

Wierszalin bulwersuje formą, a nie treścią

"Klątwa" w reż. Piotra Tomaszuka w Teatrze Wierszalin w Supraślu. Pisze Janusz R. Kowalczyk w Rzeczpospolitej.

Spektakl Piotra Tomaszuka może wstrząsnąć sumieniami, jednak nie samą instytucją Kościoła.

Po prasowych wypowiedziach reżysera i szefa Teatru Wierszalin można się było spodziewać, że nowe odczytanie "Klątwy", powstałe po 14 latach od poprzedniej inscenizacji, będzie obrazoburcze i pociągnie za sobą lawinę protestów. Jeśli miałoby to nastąpić, to - jak bywało z innymi przedstawieniami Wierszalina - głównie ze strony osób, które przedstawienia nie obejrzą.

Sobotnia premiera uzmysłowiła, że w tragedii Stanisława Wyspiańskiego nadal tkwią olbrzymie możliwości interpretacyjne, choć spektakl nie niesie bluźnierczych treści i nie łamie żadnych tabu.

Historię, która pod koniec XIX wieku wydarzyła się w podtarnowskiej wsi Gręboszów, usłyszał Wyspiański z ust żony Teofili Spytkówny. Wiejska gromada winą za klęskę suszy obarczyła młodą służącą na plebanii żyjącą w grzesznym związku z księdzem. Dwójkę ich małych dzieci zaszczuta nieszczęśnica wrzuciła w obłędzie w ogień.

Sztuka zainspirowana tymi wydarzeniami została opublikowana w prowadzonym przez Stanisława Przybyszewskiego "Życiu" - 15 sierpnia 1899 r., a więc w święto Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. W obliczu tego faktu wszelkie dzisiejsze próby łamania tabu za pomocą "Klątwy" muszą się wydać niewinne. Jeśli Tomaszuk czymś bulwersuje, to śmiałością formalnych rozwiązań.

W jego "Klątwie" mamy do czynienia przede wszystkim z ludzką słabością. Ksiądz (Dariusz Zakrzewski) uległ pokusie ciała, łamiąc dogmat celibatu i żyjąc w śmiertelnym grzechu z Młodą (Katarzyna Siergiej). Nie czuje w sobie siły do noszenia sutanny, w którą de facto ubrała go zaborcza Matka (Edyta Łukasiewicz-Lisowska).

Chłopska społeczność zbuntuje się wobec tego związku dopiero wtedy, gdy wieś zacznie nękać susza - odczuwana jako dopust boży. Młody pleban próbuje utrzymać resztki autorytetu, obłudnie powstrzymując się od chrztu nieślubnego dziecka Dziewki (Ewa Gajewska) i bezskutecznie swatając ją z Parobkiem (Karol Smaczny). Konflikt Księdza z parafianami nieoczekiwanie wyprowadzą na plan pierwszy Pustelnika (Rafał Gąsowski) - jak na guru zbyt skorego do ironizowania na temat słabości bliźnich. Jego na wpół pogańskie słowa o konieczności ofiary zostaną przez Młodą źle zinterpretowane.

W porównaniu z poprzednią "Klątwą", eksponującą pułapki miłosnego zauroczenia, Tomaszuk zrobił głębsze i bardziej gorzkie przedstawienie o niewoli instynktów. Nikt tu nie czuje się pewnie we własnej skórze ani nie szuka win w sobie. Z wyjątkiem Księdza, który i tak zgubi duszę dla złudy - świętego spokoju w doczesnym życiu.

Krystalicznie czyste widowisko Wierszalina budują sceny, w których można się doszukać twórczej kontynuacji estetyki teatru Kantora i Szajny. Wspaniała zbiorowa gra wszystkich aktorów, poruszających się w wystukiwanym chodakami rytmie, uzupełnia świetliście jasna kościelna muzyka organowa, stanowiąca kontrapunkt do poczynań ciemnej i wyrachowanej ludzkiej ciżby. W żadnym wypadku nie jest to atak na polski Kościół - najwyżej na jego dalece niedoskonałych wyznawców.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji