W lustrzanym odbiciu procesu
"Proces" w reż. Macieja Englerta w Teatrze Współczesnym w Warszawie. Pisze Magdalena Łapińska w Teatrakcjach.
Ostatni weekend marca w Teatrze Współczesnym w Warszawie stał pod znakiem premiery "Procesu". Spektakl został wyreżyserowany przez Macieja Englerta.
Przedstawienie budziło od samego początku wiele kontrowersji i wątpliwości. Czy Borys Szyc, odtwórca głównej roli, podoła wyzwaniu? Jak wypadnie spektakl, który jednym z większych przedsięwzięć w tym teatrze, od wielu lat? Jak się okazuje wątpliwości były zupełnie bezpodstawne.
Znany głównie z komediowych ról, Borys Szyc znakomicie radzi sobie również w repertuarze poważniejszym. Widać, że aktor dobrze czuje się na scenie i w roli, choć odegranie Jóżefa K. to dla Szyca wyzwanie zarówno pod względem fizycznym jak i psychicznym. Postać stworzona przez młodego aktora jest wielowymiarowa, głęboka i niejednoznaczna w odbiorze. Mimo, że widz doskonale wie, iż Józef K. jest niewinny, chwilami jego postępowanie przedstawia się jako negatywne i nie do końca szczere. Można bez przesady stwierdzić, iż jest to jedna z ważniejszych ról Borysa Szyca w jego teatralnej karierze, jeśli nie najważniejsza. Na pewno nie przejdzie niezauważona.
Na uwagę zasługuje również niemała rola Piotra Garlickiego, odtwarzającego postać Adwokata Hulda, który na scenie przechodzi diametralną przemianę- z lojalnego przyjaciela przeistacza się w bezwzględnego wyzyskiwacza oskarżonych.
Doskonały występ zaliczył także Janusz R. Nowicki. Ze swego epizodu Nadzorcy stworzył on rolę na długo zapadającą w pamięci.
Nie można pominąć również młodziutkiej (w 2007 roku skończyła warszawską Akademię Teatralną), ale jakże utalentowanej aktorki, Katarzyny Dąbrowskiej. Wykreowała ona bardzo przekonującą, a zarazem niełatwą w ocenie postać Leni, pielęgniarki i opiekunki Adwokata. Dziewczyna na początku sprawia wrażenie dobrej, niewinnej, jednak wraz z rozwojem akcji, podobnie jak Adwokat, pokazuje swoją prawdziwą twarz, która nie prezentuje się już aż tak pozytywnie.
Sam spektakl jest długi i ciężki w percepcji. Stanowi to jednak jego ogromną zaletę - atmosfera stopniowo wytwarzana podczas rozwoju wydarzeń, fantastycznie odzwierciedla beznadzieję położenia, w jakim znalazł się K. Nastrój przedstawienia doskonale odwzorowuje panującą w powieści Kafki klaustrofobiczność sytuacji, która dopada Józefa K.
Podobną rolę spełnia tutaj scenografia stworzona przez Marcina Stajewskiego. Dekoracja utrzymana jest w ciemnych kolorach, głównie czarnym, a powietrze gęstnieje od unoszącego się kurzu. Konieczność rozgrywania akcji Procesu w wielu miejscach mogła sprawiać twórcom przedstawienia problem. Jednak i tę niedogodność pokonano w prosty, pomysłowy sposób umieszczając dwa czarne, ruchome bloki, które po sprawnym przesunięciu, przenoszą bohaterów w inną przestrzeń. Ponadto urządzenie sceny charakteryzuje się ciasnotą, nagromadzeniem elementów scenograficznych i rekwizytów co także trafnie ukazuje osaczenie głównego bohatera.
Widz już przy pierwszym zetknięciu z dekoracją trafia bez problemu na myśl przewodnią spektaklu - bezradność człowieka wobec problemu, z jakim przyszło mi się zmierzyć.
Resztę klaustrofobicznego poczucia sytuacji Józefa K. dopełnia oszczędnie dozowane światło i głucha, niepokojąca muzyka towarzysząca kluczowym momentom akcji.
Koniecznie należy wspomnieć o ostatniej i chyba najmocniej przemawiającej do widza scenie spektaklu. Jest to moment, kiedy dwóch mężczyzn wyprowadza Józefa K. Wiadomo już, że wszystkie starania głównego bohatera o ułaskawienie, spełzły na niczym. Symbolem końca Józefa K., jest zasłonięcie białym płótnem sprzętów używanych przez prokurenta. Kiedy Józef zostaje zabity, w głębi sceny ukazuje się reszta postaci, obserwująca egzekucję K. z niemą aprobatą. Widzów tych, usadzono na teatralnych krzesłach, naprzeciwko prawdziwej publiczności, tworząc jej lustrzane odbicie. Żaden z bohaterów nie przejął się śmiercią K.- co ukazuje ich bezwzględność w obcowaniu z rzekomymi oskarżonymi.
Widowisko zostało dobitnie zakończone, nikogo nie obszedł tragiczny los Józefa.
Cały spektakl tworzy uderzająco wiarygodną w dzisiejszych czasach opowieść o historii człowieka osaczonego, nie mogącego wydostać się z coraz ciaśniejszej sieci nieporozumień i nonsensu.
Przedstawienie bezsprzecznie godne polecenia i skłaniające do refleksji.