Artykuły

Geniusz z ojców na córki

"Dowód" w reż. Andrzeja Seweryna w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Janusz R. Kowalczyk w Rzeczpospolitej.

Po 28 latach pracowicie spędzonych za granicą Andrzej Seweryn wraca na polską scenę jako aktor i reżyser. W Teatrze Polonia w Warszawie wystawił "Dowód" Davida Auburna. Obok niego znakomitą rolę zagrała również jego córka Maria Seweryn.

"Dowód" Auburna został obsypany nagrodami: Pulitzera, Josepha Kesselringa, Drama Desk oraz Tony'ego dla najlepszej sztuki roku 2001. Szybko trafił na Broadway, gdzie okazał się najdłużej granym widowiskiem od czasów "Amadeusza" Shaffera. W 2005 r. John Madden dokonał ekranizacji "Dowodu" z Anthonym Hopkinsem i Gwyneth Paltrow w rolach głównych.

Takie rekomendacje mogą kolejnych inscenizatorów motywować lub onieśmielać. Andrzej Seweryn, nasz człowiek w Komedii Francuskiej, podszedł do tekstu bez kompleksów - zagrał rolę Roberta, genialnego chicagowskiego matematyka, który popada w obłęd. Opiekująca się nim córka Catherine (Maria Seweryn) odziedziczyła po nim fenomenalny talent matematyczny, ale czy tylko?

Młody naukowiec Hal (Łukasz Simlat), który pod opieką Roberta obronił doktorat, po śmierci promotora trafia do jego domu. Pracowicie przegląda zeszyty maniakalnie zapisywane przez jego profesora w ostatnich latach życia. Ma nadzieję trafić w nich na zalążek myśli wolnych od obłędu.

Między uwolnioną nagle od ciężaru (i koszmaru) opieki nad nieobliczalnym ojcem Catherine a chłopakiem zawiązuje się nić porozumienia i sympatii. Nie bez oporów, bo z początku dziewczyna podejrzewa Hala o chęć przywłaszczenia sobie dorobku ojca. W końcu lody zostają przełamane i młodzi wylądują w łóżku.

Nazajutrz Catherine powierzy uczniowi Roberta gęsto zapisany zeszyt z olśniewającym matematycznym dowodem. Hal jest w euforii - mimo obłędu jego matematyczny guru przejawiał jednak olbrzymią intelektualną przenikliwość i potencjał naukowy. Kolejny szok przeżyje, gdy dowie się, że dowód jest autorstwa dziewczyny. Nie wierzy.

Nie uwierzy w to także jej starsza siostra Claire (Joanna Trzepiecińska), przybyła na pogrzeb ojca z Nowego Jorku. Catherine ciężko okupi taki dowód braku zaufania dwojga najbliższych jej w tej chwili ludzi.

Na scenie Teatru Polonia Andrzej Seweryn stworzył wspaniały organiczny świat. Wszystko w nim wydaje się autentyczne i niezbędne. Każdy najdrobniejszy szczegół - od rozpadającej się zagraconej werandy domku po niuans każdej ze świetnie granych, emocjonujących ról - ma tu artystyczne i intelektualne uzasadnienie.

Andrzej Seweryn wciąż imponuje formą i kondycją jak za dawnych dobrych polskich lat. W tej inscenizacji jako aktor wyraźnie jednak ustąpił pola swej córce.

Rola Catherine jest w tej sztuce najważniejsza, więc też od gry Marii Seweryn zależy wymowa i temperatura poszczególnych scen. Ze skomplikowanych, mocno psychologicznie rozbudowanych zadań aktorskich wywiązuje się znakomicie. To prawdziwa satysfakcja oglądać ją w roli, w której wreszcie może pokazać tajniki warsztatu, jakich dotąd nie miała okazji ujawnić, bo - bagatela - nikt od niej nie wymagał. W "Dowodzie" przejmuje, przekonuje i wzrusza do głębi.

Ale i nieskazitelna gra pozostałych wykonawców złożyła się na perfekcyjny pokaz sztuki rzetelnego teatru. Rewelacja, polecam.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji