Artykuły

Amerykański powrót Andrzeja Seweryna

"Dowód" w reż. Andrzeja Seweryna w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.

Polski teatr poszukuje wielkich, ciekawych, wyrazistych ról. Stąd coraz częstsze zainteresowanie scenariuszami kinowymi. Powracający po 28 latach Andrzej Seweryn wpisał się w ten nurt, wystawiając "Dowód" w Teatrze Polonia.

Na polskich scenach dawno nie było już tak kinowo. Kto żyw wystawia teksty, które znane są publiczności przede wszystkim z wielkiego i małego ekranu. "Closer" Mike'a Nicholsa niemal dzień po dniu miał premierę w Warszawie (Ateneum) i Krakowie (Redbad Klijnstra w Teatrze im. Słowackiego), "HollyDay" (Michała Siegoczyńskiego wariacja na temat "Śniadania i Tiffany'ego) i "Bitwa pod Grunwaldem" (opowiadanie Tadeusza Borowskiego, kojarzone głównie z filmem "Krajobraz po Bitwie" Andrzeja Wajdy - reż. Marek Fiedor) w warszawskim Studio, "Sprawa Dantona" (dramat Stanisławy Przybyszewskiej, spopularyzowany przez obraz Wajdy) we Wrocławiu (Jan Klata w Teatrze Polskim) i Bydgoszczy (Paweł Łysak, Teatr Polski). Pokrewieństwa film-teatr zaczynają się od teatru dla dzieci ("Wiedźmy"), ciągną przez polskie "małe kino grozy" ("Kobra") i niskobudżetowe kaprysy znanych reżyserów ("Hydraulik" Petera Weira), a kończą na eksperymentalnych obrazach Andy'ego Warhola ("Factory 2" Krystiana Lupy).

Kinowa fascynacja twórców teatralnych nie jest zjawiskiem zupełnie nowym, ale dawno już nie była tak intensywna. Czy chodzi o kryzys repertuaru po okresie silnego zainteresowania klasyką (wcześniej polskim dramatem)? Czy może to raczej przejaw kiełkującego w Polsce myślenia marketingowego: "wszyscy znają i lubią film, to i na sztukę przyjdą"?

Andrzej Seweryn, sięgając po "Dowód" Davida Auburna (broadwayowski przebój zekranizowany przez Johna Maddena z Anthony Hopkinsem i Gwyneth Paltrow) wskazywał w wywiadach na inne pobudki. Aktor i reżyser, który po 28 latach sukcesów za granicą (w tym na scenie Komedii Francuskiej) zamierza wrócić do polskiego obiegu, wybrał tekst ze względu na możliwość zagrania z córką Marią Seweryn.

Sztuka o genialnym matematyku Robercie (Andrzej Seweryn), którego obłęd niszczy życie córkom Catherine (Maria Seweryn) i Claire (Joanna Trzepiecińska), nieźle pokazuje relacje między apodyktycznym ojcem a córką poświęcającą własne ambicje dla opieki nad nim. Maria Seweryn całe lata czekała na rolę tak bogatą, wyrazistą, pozwalającą "ukraść spektakl" nawet własnemu ojcu reżyserowi. W tekście sprawnie poprowadzono też wątek "dochodzeniowy". Gdy po śmierci Roberta Catherine prezentuje jego byłemu studentowi (Łukasz Simlat) zeszyt z dawno poszukiwanym przez matematyków dowodem dotyczącym liczb pierwszych - rozpoczyna się śledztwo w sprawie autorstwa. Czy to profesor zdołał wydobyć tę genialną formułę z mroków choroby? Czy jego niezrównoważona, nadwrażliwa córka doszła do dowodu sama?

Powrót Seweryna nie jest wielki, spektakularny, triumfalny. Może się podobać, ale pozostaje bardziej realizacją indywidualnego marzenia i niezłą rozrywką niż przełomem w dziejach teatru. Trudno zarzucić reżyserowi niezdolność budowania pełnych napięcia scen czy nieczułość na zawarty w dramacie pierwiastek magiczny. Można tylko się dziwić, że po latach pracy nad Szekspirem, Molierem, Sofoklesem, postanowił przywieźć do kraju amerykańskie kino realistyczne.

Tym, co może irytować w spektaklu "Polonii", jest właśnie nachalna filmowość. Cała akcja rozgrywa się na werandzie domku-makiety, który, choć sympatyczny, kojarzy się z dekoracją do sitcomów. Drażnić mogą liczne "usztucznienia" (zwłaszcza w warstwie dźwiękowej: "niby" odgłosy startującego samolotu, "niby" szumek rozmów podczas stypy), nadekspresyjne sceny szaleństwa i nadmierna statyczność w operowaniu przestrzenią. To typowo broadwayowski teatr "gadany", psychologiczny, poszukujący zręcznie napisanych partytur dla wielkich, popularnych aktorów.

Może o to właśnie chodzi w polskim kinowym boomie? W "epoce reżyserów" tworzy się mały wyłom dla nurtu teatru zbudowanego na wielkich aktorskich "solo". I choć zabrzmi to może zbyt menedżersko: póki powstają produkcje na dobrym poziomie, należy się tylko cieszyć z poszerzania teatralnej oferty.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji