Artykuły

Baz@rt, "Korek" i "Zaratustra"

"Korek" i "Zaratustra" na Festiwalu baz@rt w Krakowie. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.

Pierwszy dzień baz@rtu rozpoczął się od stania w korku - zakończył późno w nocy, na ulicach Babilonu, gdzie znalazł się Zaratustra-Nietzsche

W hali Muzeum Lotnictwa stanął sznur samochodów - pierwsze zdołały wyjechać przed halę, na powietrze, ale stanęły tam w wyimaginowanym korku. Wrażenie bezruchu potęgowało jeszcze miejsce, w którym stał teatralny korek. Samochody otoczone były bowiem znieruchomiałymi samolotami. Tyle że w samolotach nikt nie siedział, a w samochodach - owszem. W każdym z nich siedzieli pasażerowie i kierowcy i w każdym było wolne miejsce (czy miejsca) dla widzów. Miejsc było mniej niż widzów, kto pierwszy dopadł upatrzonego samochodu, ten wsiadał.

Emocje spotęgowane bezruchem

A tam - scenki rozmaitego gatunku. Monolog melancholijnego proroka bezruchu, absurdalne pogaduszki-przygaduszki młodego kierowcy i starszego pasażera, dwie śliczne dziewczyny, z których jedna okazuje się zmęczoną gwiazdą porno, a druga jej wielbicielką, kierowca kłócący się z pasażerką, spierająca się rodzina hodowców kurcząt, bardzo ekspresyjnie kłócąca się i godząca na przemian para...

Emocje spotęgowane bezruchem, no i powtarzające się, bo każda scena grana była tyle razy, ilu było chętnych widzów. Można było wsiadać i stawać się świadkiem kawałka cudzego życia, najczęściej intymnego, wstydliwego, osobistego. Można też było wybrać opcję zaglądania do środka przez uchylone szyby i obserwowania całości. Wtedy co prawda tworzył się dystans między aktorami a widzami (w samochodach dystans zmniejszał się niemal do zera, co często wprawiało widzów w konfuzję), ale za to można było śledzić, jak w prawdziwym korku, dramaturgię emocji, wywoływanych przez tę nienaturalną (choć powszednią) sytuację.

Sytuację, gdy urządzenie, którego jedynym zadaniem jest przemieszczanie się, stoi nieruchomo. Wyglądało to trochę jak czyściec, w którym ludzie skazani są za karę na niewygodne, absurdalne, powtarzające się w kółko czynności i emocje. A kierowca grany przez Jana Peszka nie wytrzymał, wysiadł z samochodu i odszedł, głośno pomstując, że nie będzie tu siedział za darmo i ciągle powtarzał tego samego w kółko... Jako aktor, jako postać czy jako człowiek? Jakkolwiek było, jego reakcja była prawdziwa i zrozumiała.

Spektakl w budowie

Za wcześnie jeszcze na ocenianie "Zaratustry" Krystiana Lupy [na zdjęciu]. Podczas baz@rtu pokazano bowiem (co koresponduje z jego założeniami) wersję roboczą, "spektakl w budowie". Przedstawienia w Atenach (tam w czerwcu odbyła się premiera) grane były w zupełnie innej przestrzeni - w ogromnym antycznym amfiteatrze. Praca nad "Zaratustrą" będzie trwać jeszcze długo, krakowska premiera odbędzie się w maju przyszłego roku.

Spektakl Lupy nie jest jedynie adaptacją i inscenizacją "Tako rzecze Zaratustra" Nietzschego. Dzieła filozoficznego, literackiego i bardzo osobistego zarazem. Lupa zderza (czy dopowiada) dzieło Nietzschego jego biografią czy raczej mitem. Mitem ostatnich lat życia szalonego filozofa, spędzonych pod opieką matki i siostry.

Pierwsza część spektaklu pokazuje kolejne etapy podróży proroka: młody Zaratustra (Michał Czernecki) wśród ulicznego obojętnego tłumu obserwującego linoskoczka głosi ideę nadczłowieka. Przezwyciężenia człowieka. Następny etap to podróż w głąb siebie (Zaratustrę gra Zbigniew W. Kaleta), praca umysłu; pojawiają się przeszkody, postaci symboliczne zakłócające ją, starające się ją ośmieszyć czy zakwestionować.

Druga część spektaklu to już inna materia literacka i inaczej prowadzony bohater. To stary Zaratustra i Nietzsche zarazem (Krzysztof Globisz). Szalony filozof, traktowany przez matkę i siostrę jak dziecko i bóstwo jednocześnie. To bytowanie w rodzinnym trójkącie przedstawione jest niezwykle ostro i dotkliwie, wzajemne udręczanie się przybiera patologiczne formy, choć materia ich jest zwykła i codzienna: awantury o to, jaką sukienkę powinna założyć matka czy gdzie zginął widelec. W finale Zaratustra znajduje się na ulicy, tak jak na początku spektaklu. Ale nie wymaga już od ludzi, by przezwyciężyli w sobie człowieka. Podróż ulicami Babilonu to zderzenie z ludzkim nieszczęściem, wchłonięcie go w siebie.

"Zaratustra" to spektakl imponujący i przejmujący - choć nierówny. Ale praca nie jest jeszcze zakończona.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji