Herosi z Mołdawanki
Izaak Babel jest jednym z najbardziej niezwykłych pisarzy, jakich wydała literatura rosyjska i radziecka - a także, bez wątpienia, jednym z najwybitniejszych. Stosunkowo niewielki ilościowo dorobek Babla (dwa cykle opowiadań: "Konarmia" i "Opowiadania odeskie", sztuki teatralne "Zmierzch" i "Maria", kilka scenariuszy filmowych), jest niezwykle ważki. Ten pisarz, który był przede wszystkim piewcą przedmieść rodzinnej Odessy, a zwłaszcza Mołdawanki z jej egzotyką, ruchliwością i trybem życia, rządzącym się specyficznymi i osobnymi prawami - potrafił narzucić swoją wizję sceptykom, zarazić entuzjazmem M. Gorkiego, w którym znalazł wnikliwego doradcę i obrońcę przed atakami marszałka Budionnego, niezadowolonego z "Konarmii". Kiedy zabrakło obrońcy Babel został aresztowany i zmarł w syberyjskim miejscu zesłania w 1941 r. Jego pisarstwo, dyskryminowane w okresie krytyki "rappowskiej", zdobyło sobie dziś ogromną poczytność i uznanie w ZSRR i za granicą. Również w Polsce staje się coraz bardziej znane; jedną z oznak tego jest wystawienie "Zmierzchu" Babla w krakowskim Teatrze Starym, w reżyserii J. Jarockiego. Fabuła "Zmierzchu" nie jest skomplikowana, przypomina jakąś podwórkową balladę o legendarnym bohaterze Mołdawanki, Beni Krzyku, co to - zanim zaczął rozbijać i bogatym odbierać, a biednym dawać - rozprawił się ze swoim ojcem, Mendlem, i jego spóźnioną, rujnującą rodzinę miłością. Ale właściwym bohaterem jest mimo wszystko Mendel, grany przez W. Sadeckiego. Skłonność pisarza do podnoszenia swych przedmiejskich bohaterów do rangi postaci na miarę wielkich tragedii przeszłości, znalazła tu w pełni ujście. Ten właściciel firmy przewozowej, łączy w sobie cechy typowo rosyjskiego bohatera, takiego, jak go wykształciła literatura końca XIX - początku XX wieku, z uniwersalnością kategorii dramatu. W Mendlu Krzyku znajdziemy echa postaci Dostojewskiego, pijących w "kabakach" i duszących w sobie "Weltschmerz" o zabarwieniu nieprzetłumaczalnej "toski"; na oślep szukających w życiu szczęścia, a jednocześnie na swój sposób prawych i szlachetnych. Godność człowieka, który przez wiele lat uczciwie pracował, i którego staroświeckość i starość, połączone z nieokiełznaną siłą i namiętnościami, każe jego "nowoczesnym" synom brutalnie i przemocą zmusić go do uznania, że po dniu następuje wieczór życia - zostały przez Sadeckiego oddane nieomal bez zastrzeżeń. Babel dostrzega przy okazji celnie rozpad patriarchalnych stosunków, gdzie nie ma już miejsca dla Mendla i jemu podobnych.
W metodzie twórczej Babla najcenniejsze jest - jak to już zauważano - połączenie poetyckiego nastroju, nostalgii za tamtą, bajkowo czy raczej baśniowo stylizowaną krainą, z chłodnym, epickim obiektywizmem, dalekim od czułostkowości w spojrzeniu na tułaczy i niepewny los Żydów z Mołdawanki. Wizje owego świata u autora "Zmierzchu" można porównać chyba tylko do na poły poetyckich, na poły realistycznych obrazów innego piewcy żydostwa z małych rosyjskich miasteczek - Marc Chagalla. W wersji scenicznej inscenizatorzy zrobili dużo, by ten nastrój oddać, bez popadnięcia w papuzią kolorowość i zafascynowanie egzotyzmem. Wydaje się, że mimo te czy inne zastrzeżenia, miara została zachowana. Funkcjonalna i stonowana scenografia U. Gogulskiej pomieściła i żydowskie wesele, i modlitwę w synagodze, i inne liczne a interesujące sceny zbiorowe, pełne "szmoncesowego" humoru.
Warto zwrócić uwagę na Niedźwiecką. Jej rola, wprawdzie nie pierwszoplanowa, została wykonana popisowo. Stara handlarka i pijaczka, matka kochanki Mendla , zostaje w pamięci.