Artykuły

Klęska łódzkiej filmówki

Spośród czternastu regulaminowych nagród i wyróżnień, jury 26. Festiwalu Szkół Teatralnych jedną nagrodę przyznało studentce z łódzkiej szkoły filmowej. Tym samym jurorzy wypowiedzieli się nie tylko o możliwościach przyszłych absolwentów łódzkiej uczelni, ale także o kondycji pedagogów uczących na wydziale aktorskim "filmówki". Niestety, werdykt - moim zdaniem - jest sprawiedliwy, przykro, że do bólu - pisze Michał Lenarciński w Polsce Dzienniku Łódzkim.

Uwerturą zwiastującą katastrofę był wieczór z piosenkami, jakim łodzianie postanowili osłodzić uroczystość wręczenia nagród. Przykro pisać, ale zrobiło się gorzko. Aż dziw, że publicznie, niczym pochodnia, nie zapłonęła ze wstydu nauczycielka emisji w łódzkiej szkole, zasiadająca na widowni Barbara Panek. Być może jest to osoba skromna i postanowiła spalić się ze wstydu gdzieś na uboczu.

Później było dla łodzian tylko gorzej. Jedyną uwzględnioną w werdykcie jury okazała się Emilia Komarnicka. Dostała jedną z dziewięciu równorzędnych nagród ministra kultury i dziedzictwa narodowego. Dziewczynę uhonorowano za rolę Katariny w"Z życia marionetek" i rolę Maryny w "Jutro". Młoda artystka nie odebrała nagrody, ponieważ w tym czasie była na próbie w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku, gdzie przygotowuje rolę Heavenly w "Słodkim ptaku młodości" w reżyserii Grzegorza Wiśniewskiego.

Obecność łodzian na festiwalu podczas gali wręczania nagród akcentowały... nagrody przyznawane przez jury, a fundowane z przeznaczeniem wyłącznie dla gospodarzy. Taką nagrodę "dla studenta łódzkiej szkoły", ufundowaną przez marszałka województwa (2 tys. zł), dostał Kamil Pecka za rolę księdza w przedstawieniu "Jutro". Kolejną nagrodę przeznaczoną wyłącznie dla studenta łódzkiej szkoły, ufundowaną przez "Maytone", otrzymała Anna Wojnarowska za rolę Racheli w "Jutro".

Z nagród pozaregulaminowych w Łodzi została nagroda Związku Artystów Scen Polskich, a Maciej Małek, prezes łódzkiego oddziału ZASP, wręczył ją wraz z 3 tys. zł Marcinowi Łuczakowi. Nagrodę im. Michała Pawlickiego Ewa Mirowska dała Szymonowi Rzący, dyplomantowi łódzkiej filmówki.

Przykre, że nawet publiczność nie obdarowała w tym roku sympatią żadnego łódzkiego dyplomanta, sympatię kierując w stronę Wrocławia. Najbardziej elektryzującą aktorką została Małgorzata Lipa, a aktorem Andrzej Klak.

Triumfowali za to studenci krakowskiej szkoły teatralnej. Pierwszą nagrodę ministra kultury i dziedzictwa narodowego (i 3 tys. zł) jurorzy przyznali Wiktorowi Lodze Skarczewskiemu za rolę Samuela w "Sędziach" Stanisława Wyspiańskiego i rolę Boga III w przedstawieniu "Dobry człowiek z Seczuanu" Bertolta Brechta.

To wielce zasłużona nagroda, a Skarczewski objawił się jako aktor utalentowany, dobrze przygotowany technicznie, świadomy i dojrzały. W przekonaniu, że polski teatr będzie miał z chłopaka wiele pożytku, swoją nagrodę (jeden grosz i 800 zł) wręczyli mu także dziennikarze.

Wiktor Loga Skarczewski pojawił się na scenie jako pierwszy - i najważniejszy - laureat, chwilę po nim nagrodę odbierał Marcin Zacharzewski - kolega z roku Skarczewskiego - którego nagrodzono za role Natana w "Sędziach" i Suna II w "Dobrym człowieku z Seczuanu". A za chwilę dołączyła ich koleżanka Olga Szostak, która odebrala nagrodę za rolę Jewdochy w "Sędziach" i Szen Te II w "Dobrym człowieku...".

Zresztą zrealizowany przez Pawła Miśkiewicza tekst Brechta przyniósł krakowskiej szkole więcej splendorów. Jury spektakl ten zarekomendowało do rejestracji telewizyjnej przez TVP SA oraz do udziału w 48. KaliskichSpotkaniach Teatralnych, które rozpoczynają się w połowie maja.

Do Krakowa trafiło także 100 euro od Teresy Nawrot z berlińskiej Reduty, wręczone Karolinie Sokołowskiej za tytułową rolę Elektry.

W tym roku zaskoczył Wrocław. Ostatnio bowiem szkoła wrocławska nie miała szczęścia w Łodzi. Dyplomanci pokazywali się w kiepskich spektaklach i, co tu kryć, nie grzeszyli dobrym przygotowaniem ani wdziękiem.

Tym razem do "Wrocka" trafiły trzy nagrody i jedno wyróżnienie. W pełni zasłużyli na nie Izabela Beń, Andrzej Klak, Mieszka Barglik i Paulina Chapko. Szkoda, że nie starczyło laurów dla kilkorga innych, m.in. Agnieszki Okońskiej, Jędrzeja Taranka oraz Pawła Ferensa, którzy pięknie zagrali w "Zwyczajnych szaleństwach".

Na uznanie jury w pełni zasłużyli również studenci z warszawskiej Akademii Teatralnej. Zadowoleni nagrody odbierali: Izabela Gwizdak, Lidia Sadowa i Krzysztof Skonieczny. Ten ostatni został również laureatem nagrody "Machula", którą osobiście wręczył jej fundator, twórca łódzkiego festiwalu Jan Machulski.

Tegorocznych dyplomantów czterech państwowych uczelni oceniali: Krzysztof Mieszkowski (przewodniczący jury), Igor Michalski, Krzysztof Domagalik, Jacek Głomb i Violetta Laszczka (sekretarz jury). Krzysztof Mieszkowski, odczytując werdykt zaznaczył, że zapadł jednogłośnie i że jest fajny. Nie ulega wątpliwości, że tak właśnie jest.

Każda decyzja jurorów przez publiczność kwitowana była gorącymi oklaskami. Laureaci byli usatysfakcjonowani, pedagodzy z Wrocławia, Krakowa i Warszawy pewnie też. Smutno było łodzianom, czemu dziwić się nie sposób: szkoła poniosła totalną klęskę.

- Nie jest elegancko komentować werdykt jury, będąc rektorem szkoły - mówi prof. Jerzy Woźniak, rektor łódzkiej filmówki. - Traktuję tych wszystkich młodych aktorów jak jedną społeczność i cieszę się ich sukcesami. Gratuluję laureatom, a tym, którzy nagród nie dostali - życzę ich w przyszłości.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji