Artykuły

Cudze chwalicie, swego nie macie

Nie widziałem wszystkich przestawień XXVI Konfrontacji Teatrów Młodzieżowych. Te, którym się przyglądałem, były zaskakująco mało tuczące. Bo kradzione - pisze Leszek Karczewski w Gazecie Wyborczej - Łódż.

Dzięki Teatrowi Bez Nazwisk z Aleksandrowa Łódzkiego łódzki reżyser Remigiusz Caban stał się klasykiem. Młodzież odegrała na scenie nie tylko napisany przez niego tekst "Morderstwo Gonzagi, albo coś z niczego", ale także Cabanową inscenizację, drobiazgowo "odkserowaną", łącznie z kostiumami i rekwizytami. Teatr Bez Nazwy z Łowicza do panteonu wieszczy przeniósł zaś Janusza Stokłosę i Janusza Józefowicza, odgrywając ich musical o Szekspirowskich kochankach w "Wariacjach na temat Romea i Julii".

Inne przedstawienia były samodzielne tylko pozornie. Łódzka Scena Plastyczna Teatr Studio 03 od lat realizuje wizje założyciela Pawła Nowakowskiego, co roku starszego od swych wychowanek, które w czarnych trykotach wiją się w ciemności, a potem ściemniają o myśleniu formą, powtarzając komunały. Z kolei Teatr Ekpia Wrrr... ze Śródmiejskiego Forum Kultury w Łodzi to zespół dziewczynek, przebranych bezmyślnie za politruków z PRL-u Konstatnego Ildefonsa Gałczyńskiego, bo pan instruktor przyniósł im "Zieloną Gęś". Ale gdzie indziej nie było lepiej. Młodzi członkowie poznańskiego Studia Teatralnego Próby w przedstawieniu "Czerwone, białe, niebieskie, żółte" dali plenerową wersję bajki o rybaku i złotej rybce. Nikogo na podwórku przy ul. Lokatorskiej nie przekonali, że maturzystów interesuje dreptanie w maskach. Widzowie patrzyli na zabłąkanego na spektakl kilkulatka, który pieścił zachwyconego czarnego szczeniaczka.

Problem tkwi w powszechnym przekonaniu, że teatr szkolny może robić każdy, pani od polskiego i pan aktor na chałturze. W końcu w Polsce każdy zna się na medycynie i polityce, więc czemu nie na teatrze, zwłaszcza cudzym? Instruktorów teatralnych można zaś ze świecą szukać. Bo taki musi mieć nie tylko warsztat reżysera. Musi jednocześnie kochać teatr i kochać młodzież. Mało tego: obie rzeczy z wzajemnością.

Dla "Gazety" Dorota Kamińska, aktorka

Zawodowiec nie potrafi oglądać teatru niezawodowo, nawet niezawodowego. Dostrzegam wszystkie błędy. Jeśli więc przyznajemy młodym ludziom nagrody aktorskie, to za potencjał, który może się rozwinąć, jeśli zostaną dobrze poprowadzeni. A instruktor teatralny bywa wyrocznią, która niekoniecznie prowadzi w dobrym kierunku. Stąd moje krytyczne uwagi, czasem dosadnie, bo na takim przeglądzie mamy piekielnie mało czasu, na "lajtowy" przekaz jest miejsce podczas warsztatów. Młodzi mają prawo nie znać się na teatrze - ważne, że chcą go robić. Ich największym problemem jest dykcja i prowadzenie sensu słowa. Mówienie zostało zabite przez sms-y i gadu-gadu. Świetnie, że młodzi są tu ze sobą kilka dni i rozmawiają normalnym językiem. Jest szansa, że nawet jeśli nie wyrosną na aktorów, to będą ludźmi potrafiącymi mówić.

Werdykt

Jury XXVI Konfrontacji Teatrów Młodzieżowych (Kalina Jerzykowska, Dorota Kamińska, Jadwiga Sącińska, Krystyna Weintritt, Marian Glinkowski, Mirosław Wasiewicz) postanowiło:

I miejsce ex aequo: Taki Sobie Teatr ze Zduńskiej Woli za "Oblicza zazdrości" oraz Grupa Produkcyjna Respirator z Piotrkowa Trybunalskiego za "Mamałygę",

II miejsce: Szkolny Teatr Amatorski Trzcina z Tomaszowa Mazowieckiego za "Opowieści o miłości dwóch żywiołów",

III miejsce: Pracownia Teatrick z Tomaszowa Mazowieckiego za "Władzę i seks, czyli rzecz o skłonnościach".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji