Artykuły

A nad Brechtem zaległo milczenie

"Święta Joanna szlachtuzów" w reż. Jarosława Tumidajskiego w Teatrze Miejskim w Gdyni. Pisze Justyna Świerczyńska w portalu Trójmiasto.pl.

Destrukcja, brutalność, agresja - długa jest lista oskarżeń, jaką stawiał Brecht współczesności. Szkoda, że tak niewiele z trawiącego go ognia zaprezentowali w swojej realizacji twórcy "Świętej Joanny Schlachtuzów".

Po serii spektakli, które traktowały Bertolta Brechta jako dowcipnego autora tekstów do muzyki Kurta Weilla, doczekaliśmy chwili, że na deski polskich teatrów powrócił Brecht rewolucjonista. Zorganizowana dwa lata temu w Poznaniu konferencja poświęcona aktualnym odczytaniom jego twórczości okazała się symptomatyczna. Na fali popularności teatru niemieckiego powrót do źródeł nowej estetyki był tylko kwestią czasu. Po najnowszej premierze Teatru Miejskiego pozostaje ponownie zadać pytanie, ile z postulatów artystycznych Brechta pozostało aktualnych we współczesnych teatralnych realizacjach.

"Święta Joanna Schlachtuzów" to tekst zbudowany w niemal modelowym brechtowskim stylu. Oto w jednym dramacie znajdziemy i dialektyczną wizję świata, i ironię, i zderzenie sprzecznych światopoglądów i wreszcie ewoluujących wraz z rozwojem akcji bohaterów. Ale nie tylko. Sporo w tekście niemal apokaliptycznych wizji świata, kolejnych piekielnych kręgów ludzkiej nędzy, zepsucia i pazerności. Na zderzeniu tego świata z postawą reprezentowaną przez świętą Joannę oparty został pierwszy konflikt dramatyczny utworu. Drugi rozpisany został na samych bohaterów sztuki, tytułową bohaterkę i Pierponta Maulera, króla bydlęcej giełdy.

Uwypuklenie targających nimi wewnętrznych sprzeczności byłoby rzeczą arcyciekawą przede wszystkim z dramaturgicznego punktu widzenia. Realizatorzy gdyńskiej realizacji zrobili niestety wszystko, by taką perspektywę skutecznie unicestwić. Skrzętnie powyrzucali ze spektaklu wszystkie momenty newralgiczne. Co pozostało? Niekończące się zabiegi formalne. Pusta skorupa, absolutne przecząca teatrowi zaangażowanemu społecznie, oparta na pochopnie wykorzystanym efekcie obcości, przy pomocy którego próbuje się wyjaśnić widzom problemy tzw. współczesności.

Podobnie jak w "Baalu" Marka Fiedora przestrzeń gry oraz widownia umieszczone zostały na scenie, w otoczeniu teatralnej maszynerii. Wchodzący i wychodzący aktorzy nieustannie odsłaniają kulisy teatralnego zaplecza. Scenicznej demistyfikacji służyć ma również sama gra aktorska. I tu zaczyna się prawdziwy dramat spektaklu. Grający Maulera Jakub Kamieński, wystrojony niczym współczesna gwiazda rodem z MTV, jest tak samo bezradny w ogrywaniu kolejnych scenicznych wcieleń, jak w momentach anty iluzyjnej refleksji. Jego partnerka, Julia Balsewicz, nie próbuje nawet tego, prowadząc rolę Joanny w tym samym rzewno-sentymentalnym stylu.

Inne zabiegi, takie jak miętoszenie w ręku surowego mięsa, projekcje wideo, plamy krwi na nogach Joanny, okazują się równie nieskutecznie w przełamaniu scenicznej iluzji, jak z założenia przerysowana gra aktorska. Jedne i drugie wydają się niczym innym jak nieudolnie wykorzystaną sceniczną konwencją.

Być może reżyser spektaklu, Jarosław Tumidajski, zbyt mocno wziął sobie do serca zalecenia autora, by pozbawić dzieło sceniczne wszelkiego rodzaju emocjonalności. Skoncentrował się na konstruowaniu zabiegów formalnych zapominając, że spektakle Brechta szokowały współczesnych mu widzów równie mocno, jak robił to swojego czasu teatr brutalistów. Zapomniał jednak o najważniejszym, autentycznym ideologicznym zaangażowaniu autora, który napisał "Świętą Joannę" mniej więcej w tym samym czasie, co "W gęstwinie miast", "Baal", czy "Werble w nocy". Zamiast politycznej i światopoglądowej pasji została forma, która, podobnie jak w przypadku muzyczno-operetkowych wykonań "Opery za trzy grosze" z Brechtem ma niestety niewiele wspólnego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji