Artykuły

Trans-Atlantyk, czyli antypolska robota

- Gombrowicz-Gonzalo to deprawator, pozer, arogant, lubieżnik, któremu oddaję hołd. Zgodnie z jego słowami, że nikt nigdy nie wyreżyseruje jego dzieła, tak jakby to zrobił on sam, za reżyserię "Trans-Atlantyku" przepraszam. Wiem tylko, że istnieje jeszcze młodość, której można ponoć wszystko wybaczyć - wyznaje reżyser PIOTR SIEKLUCKI przed premierą w Teatrze im. Żeromskiego w Kielcach.

Piotr Sieklucki (na zdjęciu), reżyser "Trans-Atlantyku", Gazeta Teatralna nr 7:

Nic nie trzyma się kupy. Ani "Dzienniki" Gombrowicza, ani "Trans-Atlantyk", ani listy pisarza do najbliższych, ani fakty, ani struktura Wszystko staje się bełkotem. Niekompetencją. Pomieszaniem. Bluźnierstwem. Kpiną i hucpą. Wszystko staje się tym, czym cała polska literatura romantyczna, jak bełkotliwe są "Dziady" Adama Mickiewicza, jak kpiną są listy miłosne Juliusza Słowackiego do niby-matki, jak wyniszczająca choroba urzędnika Stanisława Wyspiańskiego.

Od pierwszych słów w "Trans-Atlantyku" nic się nie zgadza. Groteska, pastisz, ironia. Gombrowicz zostaje w Argentynie na wieść o wojnie. A żadnej wojny nie było. Polski poranek 20, 21, 22 sierpnia 1939 roku był nadzwyczaj spokojny. Życie w Warszawie toczyło się jak zwykle. Lecz w tym czasie Ribbentropp i Mołotow podpisywali tajny pakt o "nieagresji" Niemiec i Rosji, dzieląc biedną zaściankową Polskę pomiędzy siebie. Skąd o tym wiedział Witoldo przebywając w tym dniu w Argentynie? Czyżby był obecny podczas tego spotkania? Może był agentem? Współcześni lustratorzy winni tę sprawę zbadać, bo przecież jego literatura szkalowała całą mentalność i historię Polaków. On to, Gombrowicz Witold, w swojej literaturze dokonał kolejnego rozbioru Polski.

Znienawidzony przez Polaków, opluwany przez obóz narodowo-katolicki, postanowił poświęcić życie literaturze, pisząc to, czego bał się wypowiedzieć podczas normalnej rozmowy, w swoich wykładach, konwersacjach. Nienawidził polskości, piętnował ją z całą mocą. Wstydził się literatury Mickiewicza, jej bełkotu. Wstydził się Dziadów. I być może wstydziłby się nadal, chodź Gombrowicz nigdy w teatrze nie był Możliwe, że i dziś jego nienawiść do tego teatru, tego romantycznego bełkotu, kpiny z rany na czole Adama M., byłaby jeszcze większa.

Gombrowicz uważał, że polska frustracja rodzi schizofrenię, którą trzeba rozpoznać jako stały czynnik historii polskiej. Sam będąc sfrustrowanym, zakompleksionym pisarzem, niczym Gonzalo szukającym rozmaitych rozrywek seksualnych z młodymi chłopcami, piętnował i swój rozwój.

Witoldo oddawał hołd młodości. Jego starzejące się ciało przyprawiało go o frustrację. Nade wszystko kochał młodych chłopców, chłopaczków, parobków, żołnierzy, czeladników. Gonzalo w "Trans-Atlantyku" jest jego marzeniem. Marzeniem o pieniądzach, mieszkaniu w pałacu, galerii sztuki współczesnej i dawnej, rzeszach efebów, blondynków, południowo amerykańskich młodzieńców. Wszystko, co młode jest piękne. Starość rodzi zgorzkniałość, psychiczną dewiację, mądrość umierającą, psychozę. To całe pół-życie Polaków i Polski go paraliżowało. Katolicyzm naszego narodu przyprawiał go o dreszcze. Buntował się przeciwko wszystkiemu, co polskie, bo jesteśmy tworem za słabym, żeby żyć naprawdę, lecz niestety dość silnym, aby upierać się przy życiu.

Biedny, błąkający się po krzakach argentyńskich, poszukujący młodości w chłopcach, niedoceniony artysta, nieodgadniony człowiek, przelewał swoją niechęć na kartki papieru, które nikt nie potrafił wtedy docenić. Jedynym człowiekiem, prawdziwym Polakiem, patriotą i katolikiem, który właściwie odgadł i docenił jego literaturę, był Roman Giertych. Ten nieodżałowany, wielki znawca i piewca literatury Gombrowicza, tchnął w niego nowego ducha. I dziś Gombrowicz byłby dumny ze swojego dzieła, że zaczęli je czytać wszyscy przeciwnicy obozu narodowo-katolickiego, kiełkujący homoseksualiści, pederaści, europejczycy, razem z chłopcami sod znaku Wszechpolaków.

Gombrowicz-Gonzalo to deprawator, pozer, arogant, lubieżnik, któremu oddaję hołd i skreślam od tej pory Mickiewicza ze swoich lektur obowiązkowych. Zgodnie z jego słowami, że nikt nigdy nie wyreżyseruje jego dzieła, tak jakby to zrobił on sam, za reżyserię Trans-Atlantyku przepraszam. Wiem tylko, że istnieje jeszcze młodość, której można ponoć wszystko wybaczyć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji