Nikt nie jest doskonały
"Lewe interesy" w reż. Jerzego Bończaka w Teatrze Komedia w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.
Kto lubi nieśmiertelną komedię "Pół żartem, pół serio" (a kto nie lubi?), może spokojnie obejrzeć "Lewe interesy" w Komedii. Sztuka skrojona jest wedle dobrego przepisu: jeśli coś się czymś wydaje, to na pewno tym nie jest. W rolach pastiszowych gangsterów błyszczą Jerzy Bończak jako kochliwy windykator, Zdzisław Wardejn, zadowolony z siebie acz tępawy szef, i Marcin Troński w roli zwalistego ochroniarza, który muchy by nie skrzywdził. Znakomicie sprawdza się w farsie Marcin Przybylski, umiejętnie malujący portret nieudacznika wśród gangsterów. Przedstawienie byłoby bez zarzutu, gdyby bohaterki, przedstawicielki nocnego show-biznesu (Joanna Liszowska i Katarzyna Zielińska), dorównały bohaterom, a Przemysław Sadowski nieco powściągnął temperament. Ale i tak publiczność bawi się świetnie, a po spektaklu daje owacje na stojąco.