Artykuły

Teatr jest nie tylko dla elit

Festiwal Inter Opole w Teatrze im. Kochanowskiego omawia Iwona Kłopocka w Nowej Trybunie Opolskiej.

Festiwalem Inter Opole dyrektor Tomasz Konina postawił wysoko poprzeczkę nie tylko swojemu zespołowi. Duże wymagania stawia też publiczności.

Jedno nie ulega wątpliwości - został pobity swoisty rekord: cztery premiery w cztery dni to morderczy wysiłek dla artystów. Nie słyszałam, by któryś z polskich teatrów podjął takie wyzwanie. Nie ilość jednak się liczy, lecz jakość, a z tym było różnie.

Mocnym otwarciem festiwalu był muzyczny spektakl "Brel" - piękne i szlachetnie proste w formie przedstawienie, złożone z kilkunastu utworów genialnego Belga. Coś, co wydawałoby się, wymaga kameralnej sceny i niemal intymnego kontaktu z artystami, reżyser Tomasz Konina wystawił na Dużej Scenie, sadzając widzów wyłącznie na balkonie. Zamysł stał się jasny z chwilą, gdy przy mikrofonie pojawił się pierwszy wykonawcą a ogromny ekran za nim wypełniło zbliżenie jego twarzy. Kapitalny zabieg. Od ekranu nie sposób oderwać oczu. Teatr zawarty w tekstach Brela rozgrywa się na nim, na twarzach wykonawców. Fantastyczny jest zwłaszcza Andrzej Jakubczyk. Dobrze, że dyrektor Konina chce wykorzystać wokalny potencjał naszego zespołu i zapowiada spektakle muzyczne jako jeden z repertuarowych kierunków.

Największym wydarzeniem artystycznym festiwalu Inter Opole był, moim zdaniem, "Chór sportowy" w reżyserii Krzysztofa Garbaczewskiego. Powierzenie arcytrudnego, niewystawialnego - jak mówią o nim ludzie teatru - tekstu noblistki Elfriede Jelinek studentowi reżyserii było ogromnym ryzykiem. Ale to ryzyko się opłaciło. Garbaczewski mądrze rozpisał Jelinkowy monolog na wielogłos o współczesnym sporcie, o relacjach męsko-damskich, o wszechpotężnej roli mediów i specjalistów od PR-u, którzy kreują rzeczywistość wedle własnych potrzeb, nie licząc się z godnością jednostki. Dla trudnej materii antydramatu, wymagającej ogromnego skupienia i wrażliwości na niezwykły język pisarki, który jest nie tylko nośnikiem treści, ale też przedmiotem swoistej gry - Garbaczewski znalazł fascynującą formę teatralną. Równie niełatwą w odbiorze jak sam tekst, ale imponującą wyobraźnią. Oby następne - zawarte w artystycznym credo Koniny - poszukiwania formalne dawały takie rezultaty.

Ryzyko, które opłaciło się z "Chórem sportowym", przyniosło niepowodzenie innemu przedsięwzięciu. "O lepszy świat", wstrząsający dramat Rolanda Schmmelpfenniga o wojnie, miał też reżyserować student. Po dwóch miesiącach trzeba jednak było podziękować mu za współpracę. Tekst przejął dyrektor, który w ciągu ośmiu prób doprowadził do premiery, niestety mało satysfakcjonującej. Albo trzeba było wcześniej posłuchać aktorów sygnalizujących, że praca idzie w złym kierunku, albo odłożyć ją i pozwolić własnej wizji dojrzeć.

"O lepszy świat" to jednak wypadek przy pracy.

Inny wymiar ma porażka "Wiśniowego sadu", którego realizacja miała być artystyczną wizytówką Tomasza Koniny. Co prawda jak spadać, to z wysokiego konia ale szkoda Czechowa - bo wierzę, że ma wciąż wiele do powiedzenia współczesnemu widzowi - i żal tego zespołowego trudu, który poza kilkoma przebłyskami oryginalności rozmył się w teatralnej nudzie.

Tomasz Konina od chwili, gdy objął stanowisko dyrektora Kochanowskiego, chętnie powtarza że lubi robić rzeczy szalone. W szaleństwie jednak powinna być i metoda Ta deklarowana przez Koninę każe sobie wiele dobrego po jego teatrze obiecywać. Wytyczenie kierunków działalności opolskiej sceny- choć nie są one ani nowe, ani szczególnie oryginalne (teatr muzyczny, klasyką poszukiwania formalne, dramat współczesny, współpraca z innymi scenami) - ma tę wartość, że stanowi spójny program, świadczący o przemyślanej wizji teatru.

Od jego szefa oczekuje się jednak, że nie tylko pokaże, w jaką stronę chce iść, ale też komu chce wyjść naprzeciw. To szczególnie ważne w mieście, gdzie jest tylko jedna scena dramatyczna Odnoszę wrażenie, że dyrektor Koniną stawiając wysoko poprzeczkę sobie i swemu zespołowi -czemu tylko należy przyklasnąć - postawił jednocześnie bardzo wysokie wymagania publiczności. To nie jest niewyrobiona publiczność, wcześniejsze realizacje przygotowały ją do poważnej dyskusji - świecie i o teatrze. Inter Opole adresowane było jednak wyraźnie do intelektualnej elity. Taką elitę Konina chce też sobie wychowywać, o czym świadczy program edukacyjny prowadzony przez teatr. Ale opolska publiczność to nie tylko elity, a nawet one oczekują czasami od teatru po prostu wytchnienia i miłej rozrywki. Oby i jej w repertuarze nie zabrakło.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji