Artykuły

Pora obciąć włosy

Po śmierci Mickiewicza poeci znowu przystąpili do pisania wierszy. Po odejściu Kazimierza Deyny, chłopcy dalej kopią piłkę. Po zgaśnięciu gwiazdy Gustawa Holoubka, osierocone polskie aktorstwo także przystąpi do gry. Obawiam się tylko, że z roku na rok z coraz gorszym skutkiem - pisze Jan Nowicki w Polsce Gazecie Krakowskiej.

Film Jacka Bławuta pt. "Jeszcze nie wieczór", na długo przed premierą uświadomił mi, że po jego śmierci - wieczór już zapadł.

Śmierć każdego z nas - nawet ta najbardziej tragiczna - oznacza zawsze zwykły fakt biologicznego końca. Po nim, dla żywych pozostaje już tylko - przegrana w końcu - walka o pamięć.

Czasem pamiętamy dłużej, czasem krócej. Tęsknić, po pewnym czasie, przestajemy zawsze.

I słusznie. Inaczej można by oszaleć.

Z upływem lat wszystko wraca do normy.

Po śmierci Mickiewicza poeci znowu przystąpili do pisania wierszy. Po odejściu Kazimierza Deyny, chłopcy dalej kopią piłkę. Po zgaśnięciu gwiazdy Gustawa Holoubka, osierocone polskie aktorstwo także przystąpi do gry. Obawiam się tylko, że z roku na rok z coraz gorszym skutkiem.

Odszedł ten, który był największym punktem odniesienia, wyrocznią, autorytetem. Nie będzie miał kto nas przypilnować. Aktor, w ocenie Gustawa, powinien być gościem szczególnym. Potrafiącym przy okazji granych ról wyrazić swój stosunek do świata. Zmierzającym do pogrążenia się w bezkompromisowej próbie poznania samego siebie.

To nieproste. Potrafi zaboleć.

W dzień kiedy nas pożegnał, mnóstwo telefonów z agresywną prośbą o wyrażenie żalu. Przyznam, że przy którymś z rzędu miałem już ich serdecznie dość. Zmęczył mnie udawany smutek dziennikarzy i ten wstrętny sposób polowania na szczególny news.

Pomyślałem o żywych, o Magdzie i Jaśku. Bo wiem, że miłość - jej zwłaszcza - przez długie lata utrzymywała przy życiu ciężko chorego artystę.

Te moje telefony do Madzi, aby dowiedzieć się, czy jego stan zdrowia pozwoli mu na udział w filmie. Próby przekazania wiadomości, że - "jeszcze nie wieczór".

Madzia to rozumiała. Ona tak chciała, żeby ten stary i bardzo już kruchy mężczyzna, w obliczu zbliżającego się końca miał jeszcze... plany na przyszłość.

Od ukończenia t zdjęć minęło kilka miesięcy. Do dziś nie obciąłem długich włosów, z którymi grałem w filmie Jacka. Cały czas, czekałem na sygnał spotkania z Guciem w jego dyrektorskim gabinecie.

Z wielkim wzruszeniem. W "Ateneum" gra mój syn Łukasz, stoi stolik do gry w kości, gdzie czasem siadał. Nie wyszło.

Serce boli, ale nie pęka. Dalej będzie odmierzać drobiazg, który przed nami.

W natłoku gazetowych kondolencji ważnych ludzi w państwie, różnych instytucji, w wypowiedziach porażonych bólem, kolegów, wiele autentycznego wzruszenia i - jak to bywa - trochę nadmiernej egzaltacji.

Wśród nich jedno słowo Magdy wykrzyczane szeptem -"Gucieńku!!!". To słowo, znaczy najwięcej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji