Artykuły

Kto, czego pragnie, czego łaknie

"Cudowna lampa Alladyna" w reż. Jacka Malinowskiego w Teatrze Maska w Rzeszowie. Pisze Andrzej Piątek w Gazecie Codziennej Nowiny.

Inscenizacja baśni "Cudowna lampa Aladyna" Jana Wilkowskiego może podobać się dzieciom ze względu na lalki, barwne kostiumy i unoszące się dymy.

Dorosłym widzom, bo cała rzecz jest opowiedziana rzetelnie i bez przeinaczania. A każdy z nas zapewne zna "Cudowną lampę Aladyna", jedną z "Baśni 1001 nocy" i wie, że to jedyna lampa na świecie, której przeznaczeniem było nie świecić.

Lalki i twarze

Zamieszkujący ją Dżin spełniał wszystkie życzenia jej posiadacza. Dlatego każdy by chciał mieć taką lampę, choć zdaje sobie sprawę, że jej odnalezienie przekracza możliwości realne. Tak samo, jak złotej rybki o identycznie cudownych właściwościach.

W inscenizacji "Cudownej lampy Aladyna" oblicza lalek nie są współczesne i w tym sensie podobne do twarzy aktorów grających te same postacie. Te twarze, to siłą rzeczy jedne z wielu jakie można oglądać na ulicach. Natomiast lalki przynależą do baśniowego świata dawnej Persji, gdzie toczy się akcja przedstawienia.

Mali widzowie są odrobinę zaniepokojeni. Bo co jakiś czas muszą wybierać, z kim utożsamiać postać, z aktorem czy z lalką? Ze światem z baśni, czy rzeczywistym? Który bohater jest bardziej prawdziwy? A może prawdy wcale tu nie ma, jest tylko teatr? Trudne zadanie! Zwłaszcza dla kogoś, kto w teatrze siedzi jeszcze na kolanach mamy.

Reżyser spektaklu Jacek Malinowski balansuje na wątłej, bardzo misternej krawędzi, która oddziela rzeczywistość od fikcji. Sam taki pomysł dużego zbliżenia z lalką twarzy aktora już jest świetny, bo zmusza małego widza do myślenia w teatrze o teatrze. A teatr, powinien nie tylko bawić. Nawet, jeśli jest przeznaczony dla kogoś, kto ogląda jego spektakle z kolan dorosłego.

Szeherezada dopowiada

Aktorzy animują lalki trzymając je blisko twarzy. Całe ich sylwetki z częścią głowy kryją powłóczyste kostiumy, a to sprawia, że w zasadzie liczą się na scenie jedynie twarze i lalki. Czego nie da się opowiedzieć lalkami, dopowiada Szeherezada (w tej roli Monika Szela ma wyraźne trudności z nawiązaniem kontaktu z widzami!) i muzyka stylizowana na orientalną.

Jak w większości spektakli dla małych widzów, w "Cudownej lampie Aladyna" mamy do czynienia z walką dobra ze złem. Aladyn (budzący sympatię widowni Grzegorz Eckert) mierzy się z Czarnoksiężnikiem (świetny w tej roli, bardzo plastyczny ruchowo i w animacji lalką Bogusław Michałek) i Wezyrem (staranna rola Andrzeja Piecucha), którzy stają mu na drodze do ukochanej Księżniczki (Marta Bury ma prawo zasługiwać na takie względy!).

Kontrastowość charakterów zostaje spotęgowana kolorystyką strojów, grą świateł i muzyką. Mali widzowie nie zawsze odnajdują się w tym świecie. Kiedy demoniczny Dżin (w tej roli Piotr Pańczak) rzuca swoje zaklęcia, niektórzy z okrzykiem "Mamo! Boję się!" salwują się w ramiona swoich opiekunek.

Czerń i mrok

Scenografia Giedré Brazyté jest oszczędna. Bardziej chodzi o to by na scenie dominowały podkreślające tajemniczość czerń i mrok, rozświetlane barwnymi, w mocnych kolorach kostiumami. Orientalny klimat tworzy muzyka Anny Świętochowskiej oraz plastyka ruchu postaci.

Choć spektakl jest dla najmłodszych, staje się katalizatorem do refleksji dla dorosłych widzów na temat przeznaczenia i przemijania. Ale czy jest to przekaz na tyle jasny by trafiał także do dziecięcej widowni?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji