Artykuły

Żyjemy w czasach niewolnictwa

- Wizje szczęśliwości i dostatku, roztaczane przed nami przez cywilizację konsumpcyjną, są niezwykle atrakcyjne. O wiele groźniejsze jest to, że zostajemy sprowadzeni do numeru karty kredytowej, polisy na życie, PESEL-u, PIT-u. Uzależniamy się od tego, co - jak nam skutecznie wmówiono - musimy posiadać. Moment, w którym tracimy wolność, bardzo łatwo przeoczyć - mówi JULIA WERNIO, reżyserka "Lotu nad kukułczym gniazdem".

Kurier Poranny: Szpital psychiatryczny to dobra metafora naszej współczesności?

Julia Wernio: Ciągle szukamy tekstów, które mogłyby odpowiedzieć na nasze lęki, obawy, przeczucia. Wydaje mi się, że "Lot nad kukułczym gniazdem" Kena Keseya jest takim tekstem.

Czy to nie przesada? Podobno żyje nam się coraz lepiej, dostatniej, bezpieczniej...

- Właśnie. Rzeczywistość wydaje się coraz przyjemniejsza, coraz łatwiej zdobyć nie tylko środki do życia, ale też towary luksusowe, jesteśmy o tym zapewniani przez reklamy, pocieszające prognozy gospodarcze, rosnące pensje. I tak

w pewnym sensie jest. Tyle że za ten cały komfort, za to rajskie życie musimy zapłacić.

A ceną jest...

- ...nasza wolność. Wizje szczęśliwości i dostatku, roztaczane przed nami przez cywilizację konsumpcyjną, są niezwykle atrakcyjne. Pokazuje się nam wszystkie te wspaniałe rzeczy, które możemy mieć. I możemy je mieć, nawet jeżeli brakuje nam pieniędzy. To żaden problem, przecież - jak podpowiada reklama - możemy wjechać do banku na rowerze i od sympatycznego pana otrzymać gruby plik banknotów. I już nas stać. Kłopoty zaczynają się później, ale o tym w reklamie nikt nie mówi. I nie chodzi tu tylko o spłacanie rat i procentów. O wiele groźniejsze jest to, że zostajemy sprowadzeni do numeru karty kredytowej, polisy na życie, PESEL-u, PIT-u. Uzależniamy się od tego, co - jak nam skutecznie wmówiono - musimy posiadać. Żyjemy w kieracie zarabiania na kolejne telewizory, samochody, domy. Stajemy się tak naprawdę niewolnikami - dobrze ubranymi, opływającymi w dostatek wołami roboczymi. Decydując się na udział w konsumpcyjnym wyścigu, tracimy kontrolę nad własnym życiem, przestajemy o sobie decydować. Moment, w którym tracimy wolność, bardzo łatwo przeoczyć.

Przecież układ jest czysty: przestrzegam prawa i płacę podatki, żeby policja ochroniła mnie i moje mienie, żeby ktoś sprzątał ulice, żeby teatr miał za co robić premierę "Lotu nad kukułczym gniazdem"...

- To prawda. Ale nie cała. Jak działa ten układ, możemy się przekonać dopiero wtedy, gdy zechcemy zrobić coś na własną rękę. Szybko okaże się, że w kulisach, na zapleczu tej wspaniałej rzeczywistości czekają panowie o kwadratowych ramionach, którzy na jedno skinienie siostry Ratched obezwładnią krnąbrnego pacjenta. Zaczynamy rozumieć, że za fasadą porządku

i ładu kryje się chęć dominacji, czasem terror i okrucieństwo.

Mam wrażenie, że ciągle jeszcze duża część polskiego społeczeństwa chętnie wymieniłaby wolność osobistą na lepsze życie. Za kilka tysięcy miesięcznie chętnie paradowalibyśmy w firmowych uniformach.

- Jednak także u nas pojawiła się spora grupa młodych ludzi, którzy znaleźli się w pułapce własnej kariery - pracowników wielkich korporacji, którzy nienawidzą swojej pracy, ale nie potrafią już żyć inaczej. Zatracają indywidualizm, wyrzekają się życia rodzinnego, prywatności - wszystko oddają firmie. Dowiedziałam się, że ludzie zamożni potrafią na własne życzenie poddać się elektrowstrząsom. Sporo płacą za coś, co dla wielu z nas kojarzy się z torturą, nieludzkim okrucieństwem. Fundują sobie "reset mózgu", by szybciej poradzić sobie z problemami, pokonać depresję i wrócić do pracy. Bo firma na nich nie poczeka: weźmie sobie nowego pracownika w identycznym jak nasz garniturze.

Na szczęście nie wszyscy pracujemy w korporacjach.

- Unifikacja postępuje też w innych rejonach. Proszę popatrzeć, ile buduje się hipermarketów. Wchodzi się do takiego sklepu i zatraca poczucie rzeczywistości: możemy być w Warszawie, Poznaniu, Białymstoku, Krakowie - wszędzie jest tak samo. Tak samo wygląda hala, tak samo ubrani są sprzedawcy, panują te same zasady obsługi. Nie czujemy, że to jest groźne. Przeciwnie - bardzo nam się to podoba. Galerie handlowe stają się dla wielu ludzi miejscem nie tylko robienia zakupów, ale spędzania wolnego czasu. Jesteśmy zwierzętami

stadnymi, lubimy się upodabniać do reszty. Zdobycie się na indywidualność jest nie tylko trudne, ale i niebezpieczne - grozi wykluczeniem, które bardzo źle znosimy. Im lepiej jesteśmy dostosowani, tym lepiej się czujemy. Z drugiej strony, rezygnując z własnej indywidualności, czujemy się coraz bardziej zniewoleni. Wymagania stawia nam rodzina, pracodawca Reklama mówi nam, czego powinniśmy pragnąć, żeby osiągnąć sukces. Nowoczesna technologia zmusza nas do nieustannej aktywności.

Komórki i komputery też na ławie oskarżonych?

- Rozwój techniki nas przerósł. Już Kępiński był przekonany, że cywilizacja rozwija się tak szybko, oferuje nam takie technologie, że nijak nie jesteśmy w stanie za tym wszystkim nadążyć. Postawił tezę, że świat, w którym żyjemy, wymaga innego gatunku człowieka. Gatunek homo sapiens, do którego należymy, stał się anachroniczny. Coraz częściej przegrywa w zderzeniu

z rzeczywistością, czuje się w niej jak w domu dla obłąkanych. Nerwice stały się chorobą naszych czasów.

"Lot nad kukułczym gniazdem" ma być odtrutką, zbuntowany pacjent, Patrick McMurphy, wskaże nam drogę do wolności?

- On nie jest żadnym zbawicielem. To drobny przestępca i kombinator. Trafił do szpitala psychiatrycznego, bo chciał uniknąć przymusowej pracy.

To co w nim takiego ciekawego? W czym jest lepszy od swojej antagonistki, siostry Ratched?

- McMurphy nosi w sobie wolność. Wie, że człowiek ma prawo się śmiać, ma prawo zagrać w koszykówkę, ma prawo stanąć w obronie drugiego człowieka. Jego spontaniczne zachowania obnażają; prawdę o miejscu, w którym się znalazł, o zasadach, które tu panują. Wszystko jest świetnie, dopóki jesteś grzeczny i łykasz tabletki. Kiedy odmawiasz współpracy, kiedy chciałbyś sprawdzić, jak to jest bez tabletek, kim tak naprawdę jesteś, idylla natychmiast się kończy.

Firma daje ci wspaniałą nową komórkę, laptop z bezprzewodowym podłączeniem do Internetu, samochód, i bezpłatne karty wstępu do centrum: fitness. Ale czy odważysz się wyłaczyć komórkę albo odmówić pracy po godzinach, żeby pobyć z rodziną? Moment, w którym stracimy potrzebę śmiechu, zabawy, robienia czegoś dla czystej przyjemności, radości istnienia, może być bardzo blisko.

Dziękuję za rozmowę. i

***

Julia Wemio - absolwendca filologii polskiej na Uniwersytecie Wrocławskim i reżyserii dramatu w PWST w Krakowie. W Teatrze Dramatycznym im. Aleksandra Węgierki w Białymstoku przygotowała inscenizację "Lotu nad kukułczym gniazdem" Kena Keseya. Premiera 15 marca.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji