Artykuły

Klamra. Dzień szósty

Cały spektakl staje się serią zadań, które Pawłowska stawia sobie i widzom. Mamy zatem autoterapię, ale i terapię zbiorową - o spektaklu "OUN" w reż. Katarzyny Pawłowskiej i Macieja Adamczyka z Teatru Porywacze Ciał prezentowanym podczas Alternatywnych Spotkań Teatralnych "KLAMRA" pisze Alicja Rubczak z Nowej Siły Krytycznej.

Twórczość Teatru Porywacze Ciał jest niezbitym dowodem na to, iż alternatywa teatralna nie oznacza amatorstwa. Pokazał to na zeszłorocznej Klamrze Maciej Adamczyk swoim monodramem "Very", a w tym roku udowodniła to również Katarzyna Pawłowska, zapraszając widzów do wspólnego budowania monodramu "OUN". Oba spektakle są także wyrazem poszukiwań impulsów dla teatru na obszarze performansu, sporo w nich improwizacji oraz budowania ciekawych relacji z publicznością.

W prezentowanym w tym roku przedstawieniu Katarzyna Pawłowska postawiła na konstruowanie monodramu wspólnie z widzami. Już po wejściu do sali publiczność jest zapraszana do siadania w różnych miejscach na podłodze, artystka zachęca do wyciągnięcia kanapek, robienia zdjęć, proponuje pełną swobodę, jak na herbatce ze znajomymi. Łamie w ten sposób konwencję i odchodzi w dziwnej aurze mistycyzmu. Nie wszystkim widzom się to podoba. Słychać głosy niezadowolenia, że trzeba siadać na podłodze, ściskać się w tłumie, niektórzy jednak wchodzą w proponowaną przez aktorkę formę, swobodnie ją fotografują, popijają piwo, głośno komentują całość. Początek zatem już był, ale dopiero po kilkunastu minutach usadawiania publiczności Pawłowska zaczyna swoje wystąpienie - jak sama nazywa stwarzaną przez siebie formę. Artystka gra sama ze sobą przekraczając granice pomiędzy osobistym byciem na scenie a kreowaną rolą. Dzieli całość na kilka części swobodnie połączonych na zasadzie skojarzeń. Całość staje się rozbudowaną terapią, łechtaniem, ale i leczeniem naszego i artystki OUN - obwodowego układu nerwowego - nie mylić z Organizacją Ukraińskich Nacjonalistów, o czym we fragmencie spektaklu zatytułowanym "O tytule" z rozbrajającą szczerością informuje nas artystka.

Cały spektakl staje się serią zadań, które Pawłowska stawia sobie i widzom. Mamy zatem autoterapię, ale i terapię zbiorową. Zadania aktorskie to chociażby odegranie takich emocji jak zwątpienie, euforia czy zaskoczenie. Aktorka opowiada nam o tytule spektaklu oraz o fobiach związanych z czytanymi w dzieciństwie bajkami. My natomiast nie możemy być tylko biernymi obserwatorami, mamy pomagać artystce chociażby nakręcić dziecięcy bączek, ale i stawać się postaciami jej spektaklu, np. panem doktorem-terapeutą. W Toruniu publiczność świetnie się spisała, nie trzeba było długo czekać na ochotników do wciągania w akcję, którzy wykazywali się niekiedy naprawdę dużą inwencją i brakiem pokory. Nie tylko artystka wystawiała nas na próbę, to również my-widzowie testowaliśmy jej zdolność wchodzenia w interakcje, giętkość w modyfikowaniu zarysowanego scenariusza, umiejętność panowania nad przypadkowością zdarzeń.

Na podłodze sali powstała absurdalna, gadżeciarska dżdżownica - od usypanego na środku wału ziemi, zakończonego żółtą, okrągłą lampką, odchodzą jakby nóżki stworzone z kartek z zapisanymi informacjami na temat kolejnych części widowiska, obok których leży kilka dziwnych, kiczowatych przedmiotów, jak np. Calineczka - plastikowa lalka ukryta w pluszowym kwiecie, wygrywająca elektroniczną melodyjkę. Są to rekwizyty, które razem z rozwojem akcji uruchamia aktorka. Oczywiście niezwykle plastyczna okazuje się sama ziemia, którą artystka ubrudzi swoją nimfetkowo białą i króciutką sukienkę.

Powstała całość jest dynamiczna i zabawna, choć poza mierzeniem się z materią teatru i kilkoma refleksjami na temat zaburzeń psychicznych, nie niosąca istotnych treści, nie rewolucjonizująca spojrzenia na sztukę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji