Artykuły

Kto nie miłuje

"Barabasz" w reż. Andrzeja Dziuka w Teatrze im. Witkacego w Zakopanem. Pisze Łukasz Maciejewski w Teatrze.

Nie ma wolności dla Barabasza. W misteryjnym przedstawieniu Andrzeja Dziuka według sztuki Para Lagerkvista swoboda ciała staje się zniewoleniem ducha. Uwolniony z więzienia Barabasz zaczyna pytać, szukać i wątpić. Cierpi.

Kogo wybieracie? Biblijny tłum woła - "Wypuść nam Barabasza!" (Mt 27, 15-25). I Barabasz wychodzi na wolność. To zdumiewające imię: "Barabba", czyli "syn ojca" (z aramejskiego), głęboko zapada w pamięć. "Barabba" zgrzyta twardą składnią, niespokojnym zespoleniem spółgłosek z samogłoskami.

Kiedy zetknął sit; z Chrystusem, był pospolitym zbrodniarzem uwięzionym za zabójstwo i wywoływanie zamieszek, jednak w chwili, gdy tłum zdecydował o (ego uwolnieniu, Barabasz stał się kimś wyjątkowym. Przeciętność dotknęła boskości. Barabasz zrozumiał, że chociaż Chrystus umierał za wszystkich, to przede wszystkim zginął za niego. I zamiast niego. "Katechizm Kościoła Katolickiego" naucza, że Barabaszem jest każdy z nas. Wszyscy zgrzeszyliśmy - zasługując na śmierć. Jezus zajął nasze miejsce na krzyżu i dzięki Niemu odzyskaliśmy życie i wolność.

Przez chwilę stali obok siebie. Chrystus milczał. Nie powiedział ani jednego słowa zarówno wtedy, gdy stał ubrany w szkarłatny płaszcz przed Herodem (Łk 23, 6-12), jak i w momencie, gdy patrzył prosto w oczy zbrodniarza. "Nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!" Łk 22, 42). Wolą Boga Barabasz odzyskał wolność. Nie wiemy, co z nią zrobił dalej. Biblia na ten temat milczy. Jednak według niektórych apokryfów Barabasz, głęboko poruszony postawą człowieka, dzięki któremu ocalił swoje życie, przyjął wiarę chrześcijańską i poniósł męczeńską śmierć za Chrystusa.

Paradoksy ekscytują bardziej niż pewniki, ambiwalencja intryguje - dlatego tajemniczy biblijny Barabasz, o którym właściwie nic pewnego nie wiemy, w literaturze otrzymał twarz, dziedzictwo, rozterki, cierpienia. Życie i śmierć. W znakomitej sztuce Para Lagerkvista, opartej na jego głośnej, nagrodzonej literackim Noblem powieści pod tym samym tytułem, Barabasz jest ludzki, prawdziwy, budzi zgrozę i, przede wszystkim, litość. Przed obliczem Chrystusa słyszy skierowany w kierunku Syna Bożego syk tłumu: "Krew Jego na nas i na dzieci nasze" (Mt 27, 15-25). To moment kluczowy. Wcześniej w życiu Barabasza nie wydarzyło się nic szczególnie wartego odnotowania. Ale przecież on także musiał marzyć, chorować, być może bolały go zęby? Na pewno bolało ciało, a od spotkania z Chrystusem zabolała także dusza. Grany przez Krzysztofa Najbora łotr z apokryfu Lagerkvista i spektaklu Dziuka jest istotą wybrakowaną. Muskularny, groźny, zwierzęcy. On: syn dziwki, niekochane dziecko z nieprawego łoża, morderca, dotąd prawic niczego nie widział, nikogo nie dostrzegał, niewiele czuł. Wszystko zmieniło się pod wpływem zetknięcia z Jezusem.

Ten mężczyzna w sile wieku w momencie ocalenia przed wyrokiem śmierci jednocześnie stracił wiek i siły witalne. Jest teraz cierpiącym, błądzącym człowiekiem. Ulepionym z krwi i kości, czasami także z ducha. W zakopiańskim przedstawieniu Barabasz krąży wokół żydowskiego pospólstwa, rozmawia z kobietami, milczy wśród mężczyzn. Widzi sytuacje, których nie mógłby dostrzec: wnętrze pałacu Prokuratora (ta scena została pomyślana nie bez związku ze starożytnymi sekwencjami z "Mistrza i Małgorzaty" Lupy), widzi porażająco smutną trumnę człowieka wskrzeszonego przez Chrystusa, który tylko przez chwilę zobaczył śmierć, a potem - dzięki cudowi Pana - ożył. Barabasz to wszystko rejestruje, wyciąga wnioski. Jeszcze wprawdzie brutalnie ucieka od wiary, wkłada maskę buntownika i siłacza, ale czujemy, że wynik walki został przesądzony. Bo Barabasz zaczyna wierzyć: w Chrystusa i w dobro. Już wie, że miłość istnieje. "Kto nie miłuje, nie zna Boga, albowiem Bóg to jest miłość" (1 J4,8).

Scenę Teatru im. Stanisława Ignacego Witkiewicza wypełnia punktowe światło. Oświetlające twarze aktorów, ocieplające twarze widzów, naszą małą Golgotę. Ktoś umarł, ktoś znaczący, chyba cudotwórca, ale życie, banalne życie bez cudów, trwa. W Izraelu i w Zakopanem. Zapach krochmalu miesza się z widokiem wieszanego prania. Proste pytania uciekają przed skomplikowanymi odpowiedziami. Teatralny nastrój robi się dziwnie podniosły. Umarli zaczynają mówić o cudzie zmartwychwstania. Wyznawcy Chrystusa są w stanie oddać za niego życie (chociaż inni rejterują ze strachem). Czerwień szat żydowskiego plebsu staje się królewskim szkarłatem. Kontrujące się zgaszona biel i jadowita czerwień przywodzą na myśl obrazy Bacona i jego tryptyk "Ku pamięci George'a Dyera". Atłas zakrywa ciała: obnażone, martwe, chude i obfite. Nie )est jednak w stanie ukryć emocji. Zatuszować zdumienia wobec niespotykanych wydarzeń (zmartwychwstanie Jezusa), niezgody na nowy porządek rzeczy, wreszcie żarliwej wiary lub równie radykalnego odrzucenia nauki Pana. W spektaklu Andrzeja Dziuka ta kolorystyczna dwubarwna polifonia oznacza dwa skrajne znaczeniowe żywioły. Tajemnicę dobra i zagadkę zła. Lagerkvist w "Barabaszu" porusza bowiem kwestie uniwersalne. Pyta, skąd biorą się źli ludzie, skąd złe uczynki, marne sprawy? Skąd wreszcie sprzeciw wobec zła? W spektaklu Dziuka droga Barabasza do zrozumienia tych prawd jest bardzo długa, w zasadzie nierozstrzygnięta.

I znowu udało się wytworzyć w zakopiańskim teatrze misteryjną, podniosłą atmosferę, której nic było w stanie zniweczyć ani nie najlepsze aktorstwo, ani zbyt liczne stylistyczne repetycje z wielu wcześniejszych przedstawień Dziuka. Ten chybotliwy, miejscami drażniąco niedopracowany (zwłaszcza w uzyskaniu jednolitego narracyjnego tempa w filmowo montowanych sekwencjach) spektakl budzi mój podziw. Nie tylko za odwagę zadania mądrych pytań o istotę religii, zanik wiary, o klęskę dobra; ale także za takie ich poprowadzenie, żeby widz - nawet na moment - nie poczuł się zbyt komfortowo. Zęby nie pomyślał, że wszystko już wie, rozumie, że poznał prawdę. Nie pozna jej nigdy. To tajemnica.

Łukasz Maciejewski - filmoznawca, dziennikarz prasowy, radiowy i telewizyjny; publikuje m.in. w "Tygodniku Powszechnym", "Dzienniku" i "Kwartalniku Filmowym".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji