Artykuły

Sztuki do grania

"Loretta" reż. Roberta Glińskiego w Teatrze Powszechnym w Warszawie i "Czy lubi pani Schuberta?" w reż. Tomasza Zygadły w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.

Od lat słychać lamenty, że brak w polskim teatrze tzw. repertuaru środka, czyli sztuk do grania: publiczność przyjdzie, pośmieje się lub popłacze i nie będzie żałowała, że zapłaciła za bilet. Trochę takich sztuk "pojawiło się ostatnio w teatrach warszawskich i... budzi niepokój. Bo gdzie te Konrady, Kordiany, Henryki? W Ateneum na małej scenie "Czy lubi pani Schuberta" Rafaela Mendizabala [na zdjęciu scena ze spektaklu], bardzo popularnego i płodnego autora w Hiszpanii (i 20 innych krajach), w Polsce do tej pory nieznanego. Opowieść o trzech samotnych kobietach, które poszukują wzajemnego wsparcia, odgrywając przed sobą rozmaite role, nawet jeśli trąci melodramatyzmem, daje aktorkom pole do popisu, z czego korzystają pełnymi garściami Teresa Budzisz-Krzyżanowska (nauczycielka muzyki u kresu swych dni), Maria Ciunelis (jej niewydarzona wieloletnia uczennica), a zwłaszcza Halina Łabonarska (w podwójnej roli natrętnej kloszardki i damy do towarzystwa). Jeśli jakiś zgrzyt w tym tercecie miałbym wskazać, to udawanie gry na instrumentach stojące w sprzeczności z realistycznym sztafażem przedstawienia.

Na małej scenie w Powszechnym "Loretta" George'a F. Walkera, jednego z najbardziej znanych współczesnych dramaturgów kanadyjskich, autora 20 sztuk, w Polsce niewystawianych. W Powszechnym przy pozorach frywolności jego sztuka to niemal manifest feministyczny, przeciwstawiający się samczej dominacji i uczuciu domniemanej własności wobec kobiety. W tytułowej roli błyszczy Paulina Holz, a u jej boku równie doskonali partnerzy - Adam Woronowicz jako obrotny, podejrzany przedsiębiorca branży porno i Łukasz Simlat, niezręczny adorator, początkujący handlowiec bez sukcesów, obaj próbujący zawładnąć Lorettą, i Eliza' Borkowska jako emigrantka, córka właściciela motelu, w którym Domieszkuje Loretta po ucieczce z rodzinnych stron, kiedy niedźwiedzica zeżarła jej męża... Brzmi to cokolwiek podejrzanie, a jeśli dodać, że panowie odwiedzający Lorettę usiłują nakręcić z nią film pornograficzny, stajemy u progu peep-show. Nic z tego! Autor, reżyser i aktorzy wiedzą, gdzie się zatrzymać, żeby było i śmieszno, i straszno. Publiczność będzie chodzić na te sztuki bez względu na marudzenia estetów, którzy tropią "tanie" chwyty itp., itd.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji