Artykuły

W obsesji władzy i kariery

"III" (Trzeci) w reż. Moniki Dobrowlańskiej w Teatrze im. Szaniawskiego w Wałbrzychu. Pisze Henryk Król w Tygodniku Wałbrzyskim.

Polsko-niemiecka reżyser (aktualnie również we włoskim Turynie), holenderska scenograf, francuski autor i... wałbrzyscy aktorzy - to kolejna odsłona wałbrzyskiego Teatru Dramatycznego, w którym w sobotę, 1 marca, miała miejsce premiera sztuki Philippe Malone'a "III" (Trzeci) w reżyserii Moniki Dobrowlańskiej.

Niełatwą do strawienia sztukę przygotował wałbrzyski "dramat" tym razem. Oj niełatwą. Taka tendencja utrzymuje się na tej scenie zresztą już od dłuższego czasu - "Fizdej-ka", "Iwona", "Balkon", "Burza". Oglądając te produkcje jest się odbiorcą jakby dwóch wizji jednocześnie - autorskiej i reżyserskiej, co w każdej kolejnej realizacji będzie dawało nowy, odmienny produkt sceniczny.

Po szekspirowsko...reżyserskiej "Burzy" mamy kolejny szekspirowsko-au-torsko-reżyserski spektakl zatytułowany dość zagadkowo "III" (Trzeci). Chodzi tu o dramat Szekspira "Ryszard III", którego kanwa posłużyła Philippe Malone'owi do zbudowania utworu o współczesnej treści. Twórczość tego autora jest zupełnie w Polsce nieznana i sam autor, obecny na premierze, powiedział, że widział swoje dzieło po polsku po raz pierwszy właśnie w Wałbrzychu.

Trudno powiedzieć, jak je przyjął, bo nie mówi i nie rozumie naszego języka, a. sztuka opiera się głównie na słowach. Akcji w niej właściwie nie ma, nie mówię o scenicznym dzianiu się. Jest to krótko mówiąc sceniczny traktat o władzy w każdej jej postaci i czasie. Szekspirowskie postacie - Ryszard, jego matka, Buckingham, Norfolk - zmieniają się co chwilę we współczesnych biznesmenów, dyrektorów, podwładnych. Mimo swoich historycznych imion ubrani są w dzisiejsze bizneso-wo-robocze stroje (poza królową matką), mówią dzisiejszym językiem o karierze, walce o stanowiska, by za chwilę przejść do "szekspirowskiej" walki o tron.

Pomysłowa scenografia ze schodami w roli głównej bardzo uwydatnia owo wspinanie się po szczeblach kariery i władzy. Niemniej jednak podejrzewani, że widz, bez względu na to czy czytał "Ryszarda III", czy nie, będzie miał trudny

orzech do zgryzienia, by nie pogubić się w owych historyczno-współczesnych relacjach między postaciami. Nie ułatwia tego, a powinna (!), broszurka programowa, zawierająca głównie filozoficzne rozważania na temat władzy czy psychopatologii. Dialogi są także zbudowane z bardzo mądrych, ale tym samym niezbyt czytelnych kwestii.

Z niewątpliwą korzyścią dla spektaklu jest natomiast wprowadzenie trójki muzyków (nieprzewidzianych pewnie przez Malone'a), gdyż właśnie ich muzyczne impresje ułatwiają w jakimś stopniu widzom przestawianie się z epoki na epokę, z wątku na wątek. Ale i tak finał pozostaje nierozwiązaną szaradą.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji