Artykuły

Uwięzieni na scenie

"Faktor T" w reż. Leszka Bzdyla Teatru Dada von Bzdülöw w klubie Żak w Gdańsku. Pisze Mirosław Baran w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

"Faktor T." - najnowsza produkcja Teatru Dada von Bzdülöw - to widowisko oryginalne, kipiące ironią i humorem. I niezwykle dalekie od teatru tańca takiego, jaki możemy oglądać w Trójmieście na co dzień.

Pierwszy od dwóch lat duży spektakl jednej z najważniejszych rodzimych grup tanecznych, wyprodukowany po połowie w Stanach Zjednoczonych i Polsce, inspirowany pismami filozoficznymi Stefana Themersona - to nie mogło być "zwyczajne" widowisko. Szczególnie, że Leszkowi Bzdylowi, reżyserowi "Faktor T." już od pewnego czasu przestaje wystarczać sama obecność na scenie i stara sobie odpowiedzieć na szereg pytań dotyczących sytuacji artysty, roli i oczekiwań widza czy w końcu teatru jako takiego.

W tematy te Dada wgryzała się już wcześniej - choćby w "Kilku błyskotliwych spostrzeżeniach (a la Gombrowicz)" czy w "Edenie". Jednak oba wspomniane widowisko można było czytać tylko na najbardziej oczywistym poziomie - jako teatr tańca i nic więcej - nie szukając głębi; oglądać jako sprawnie skrojone spektakle, ze spójną i przemyślaną choreografią, ciekawymi układami i solami. A w przypadku "Faktor T." dyskusja na temat teatru stała się głównym (właściwie: jedynym) motywem porządkującym materiał widowiska; bez podążania za myślą twórców spektakl rozsypuje się w ciąg luźnych tanaczno-dramatycznych scenek.

Mamy zatem kwadratową scenę, otoczoną ze wszystkich stron krzesłami. Widownia pozostaje oświetlona przez większość czasu wcale nie gorzej niż scena. Aktorzy - Amerykanka Bethany Formica, Katarzyna Chmielewska, Leszek Bzdyl i Rafał Dziemidok - zdają się być na niej uwięzieni, osaczeni przez widzów. Widzów, którzy - przy takiej aranżacji przestrzeni - staja się również bohaterami "Faktor T.". Oglądając tancerzy trudno bowiem nie zauważać publiczności, jej reakcji i interakcji z aktorami.

"Faktor T." rozpoczyna się od "próby". Tancerze w "prywatnych" strojach nieśpiesznie podnoszą się z krzeseł, zaczynają się poruszać we wszystkich kierunkach; powoli rodzi się z tego układ, który w różnych wariantach powtarzany będzie wielokrotnie. Wszystko z humorem, bez pośpiechu, na ogromnym luzie. Zmienia się to jednak, gdy dochodzi do "widowiska". Tancerze przebierają się w stroje z początku XX-wieku (odwołanie do mieszczańskich potrzeb widza?), pojawia się napięcie, które rośnie po wypowiedzianym haśle "Ktoś ważny jest na sali!". I to niezależnie od tego, czy tym VIP-em jest znany krytyk (pada nazwisko Romana Pawłowskiego i Łukasza Drewniaka), czy osoba współdecydująca o budżecie teatru (tu aktorzy szukają bezskutecznie Władysława Zawistowskiego z departamentu kultury urzędu marszałkowskiego).

Dalsza cześć widowiska to konsekwentna gra z widzem i jego oczekiwaniami. Mamy w niej chyba wszystko, czego publiczność może chcieć: odrobinę erotyki, przemoc (szalona bójka pomiędzy Chmielewską i Bzdylem przypominająca walki wrestlingu), jest też parodia kankana w wykonaniu całej czwórki. Teatr (a właściwie cała sztuka współczesna) żyje dziś pod niesamowitą presją tematu: trzeba opowiedzieć o czymś ważnym, zabrać głos, przedstawić swoje stanowisko, zamanifestować swoje poglądy czy nawet zaprotestować przeciw powszechnym przekonaniom. Także taką potrzebę wyśmiewa Bzdyl & spółka: bohaterowie spektaklu wygłaszają po kolei (w języku angielskim) mniej lub bardziej składne monologi o miłości, ekologii i religii (przewrotna opowieść Dziemidoka o Jezusie. "Jeśli zmienił On wino w wodę, to w co dziś zmieniłby cukier i tabletki z witaminami?" - pyta.).

"Faktor T." pokazuje dobitnie, że członkowie Dady von Bzdülöw dawno wyrośli z samego pokazywanie się na scenie. Nie chcą na niej już tylko "być", ale stać ich także na rozmowę z widzem. Czy publiczność jednak taką dyskusję podejmie?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji