Artykuły

Warszawa. "Miłość ci wszystko" wybaczy w Polonii

Przemysław Wojcieszek, reżyser młodego pokolenia znany nie tylko ze sceny, ale także z kina, po raz drugi realizuje w teatrze Polonia swój autorski spektakl. Choć nosi nieco trywialny i ograny tytuł "Miłość ci wszystko wybaczy", przedstawienie banalne nie jest.

- Chciałem zrównoważyć delikatną opowieść o budowaniu porozumienia miedzy dwójką zupełnie różnych od siebie ludzi scenami komediowymi. To historia o tym, jak dogadują się ludzie z zupełnie różnych bajek: mężczyzna bardzo dojrzały i dziewczyna dopiero wchodząca w dorosłość - mówi reżyser i zarazem autor tekstu.

W spektaklu nie zabraknie więc odrobiny charakterystycznego dla Wojcieszka humoru, znanego choćby z granego w TR Warszawa "Cokolwiek się zdarzy, kocham cię".

Będzie też poważnie, bo jak mówi reżyser: - Zależało mi na opowieści o przypadkowym spotkaniu ludzi, którzy są wobec siebie obcy. Nagle okazuje się, że są na siebie skazani. Być może będą umieli na siebie pozytywnie wpłynąć. Zwykle do takich spotkań nie dochodzi - tłumaczy.

W sztuce przeplatają się ze sobą trzy historie. Dwie z nich potraktowane są komediowo i dotyczą miłości pomiędzy młodymi bohaterami, jedna zaś jest bardzo serio. A wszystkie łączy dwójka głównych bohaterów, 24-letnia Ola (Hanna Konarowska) oraz 80-letni pan Kazimierz (Stanisław Brudny).

Ola jest wolontariuszką opieki społecznej, ma opiekować się Kazimierzem. To jej pierwsze poważne zadanie. Dziewczyna nie radzi sobie z opieką nad starszym człowiekiem. A ten nie ułatwia jej zadania.

W niewielkim mieszkaniu w centrum Warszawy pojawiają się także inni ludzie: prostytutka Patrycja (Monika Fronczek), pielęgniarz Eryk (Tomasz Kot/Michał Piela) i przystojny lekarz, miłośnik tanga - Kuba (Piotr Borowski). To tutaj rodzi się miłość i to tutaj bohaterowie tańczą namiętne tango. Zresztą muzyki w spektaklu będzie dużo. Oprócz argentyńskich rytmów usłyszymy piosenki wielkiej gwiazdy przedwojennego kina Hanki Ordonówny, wśród nich tytułową "Miłość ci wszystko wybaczy..."

8.03, teatr Polonia (ul. Marszałkowska 56), godz. 19. Bilety: 50-60 zł www.teatrpolonia.pl

Nie potrafię pomagać

Z Hanną Konarowska rozmawia Paulina Sygnatowicz

Dlaczego Ola decyduje się zostać wolontariuszką?

- Wydawałoby się, że przychodzi do Kazimierza, aby mu pomagać, ale prawda jest taka, że chce pomóc sobie. Jest samotna i zagubiona i ma nadzieję w ten sposób odnaleźć siebie.

Młodzi ludzie raczej zagłuszają samotność w klubach...

- Ola została zraniona jak wiele dziewczyn. Niektóre zapinają się pod szyję, inne idą do klubu, szukając wrażeń.

Myśli Pani, że wiele jest młodych ludzi, którzy postępują w ten sposób?

- Mnóstwo. Byłam na spotkaniu warszawskiej grupy wolontariatu i tam jest przekrój różnych osób: starszych i młodszych, punków i pensjonarek czy chłopców z dobrych domów.

Próbowała Pani sił jako wolontariuszką?

- Przygotowywałam się tylko do roli. Podziwiam takich ludzi, ale sama chyba nie potrafiłabym. Zresztą tak jak Ola. Jej też to pomaganie tak naprawdę nie wychodzi.

Skoro mówimy o przygotowaniach do roli - mama, Joanna Szczepkowska, daje

Pani rady?

- Daje. Ale tylko wtedy, kiedy o to poproszę. Stara się nie narzucać.

Hanna Konarowska, (ur. 1983 r.) aktorka, córka Joanny Szczepkowskiej i Mirosława Konarowskiego. Aktorstwa uczyła się w Nowym Jorku. W Polsce zagrała w "Trzech siostrach" w teatrze Polonia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji