Warszawa. Premiera "Lewych interesów" w Komedii
Piękne kobiety, przystojni mężczyźni, miłość, seks i duże pieniądze - tak można streścić nową sztukę "Lewe interesy", która od piątku będzie w repertuarze teatru Komedia.
Piękne kobiety to Mary i Tania, grane przez Joannę Liszowską i Katarzynę Zielińską, przyjaciółki i tancerki w klubie należącym do gangstera Dużego Maca (Zdzisław Wardejn).
I jak to w takich opowieściach bywa, pojawiają się problemy, bo Mary - kobieta Maca - zakochuje się w tajemniczym mężczyźnie (Przemysław Sadowski), który przypadkowo zjawia się w jej pokoju.
- Miłość pojawia się bardzo niespodziewanie wraz z mężczyzną, który tak naprawdę jest mężczyzną kogoś innego - próbuje tłumaczyć Liszowską, choć - jak to w farsach bywa - rozwiązanie intrygi jest skomplikowane. Do tego dochodzą jeszcze sytuacje, w których Mary usiłuje ukryć swój "występek" przed opiekunem, aż w końcu...
- Nie, zakończenia nie zdradzę, ale jest naprawdę zaskakujące - zapewnia reżyser Jacek Bończyk [Jerzy Bończak - www.e-teatr.pl].
Akcja dzieje się w świecie pełnym luksusu, ale także szemranych interesów i prania brudnych pieniędzy.
- Trochę tu machlojek, trochę grozy, interesów" w teatrze Komedia dużo zwrotów akcji i dużo śmiechu - wylicza Katarzyna Zielińska. Gangsterskiej strzelaniny raczej nie powinniśmy się spodziewać.
Bończyk [Bończak - www.e-teatr.pl] uważa, że spektakl może być przestrogą dla ludzi prowadzących lewe interesy. - Choć dajemy pewne wskazówki, jak takie interesy prowadzić. Ale nawet gdy pozna się te tajniki i sposoby, trzeba być pewnym, że zostanie się ukaranym - potwierdza Liszowską.
Choć wydawałoby się, że dla aktorów gra w takim spektaklu to czysta przyjemność, tak naprawdę to ciężka warsztatowa praca.
Najtrudniejsze zadanie ma chyba Sadowski. - Ilość osobowości, jakie pokazać musi Przemek, jest zaskakująco mnoga - zauważa Liszowską.
"Lewe interesy" są więc także okazją, aby przekonać się, jak na teatralnej scenie radzą sobie aktorzy znani z seriali i różnego rodzaju telewizyjnych show.