Artykuły

Rubik chce do Hollywood

Co mówi jeden ziomal z blokowiska drugiemu, kiedy chce go ostatecznie pogrążyć? "Twoja stara klaszcze u Rubika!". Nazwisko twórcy "Tryptyku świętokrzyskiego" w niektórych środowiskach jest już nie tylko synonimem muzycznego kiczu i tandety, ale wręcz obelgą - pisze Marek Świrkowicz w Polsce.

A mimo to Piotr Rubik [na zdjęciu] wciąż bije rekordy sprzedaży (jako jedyny polski artysta po 1989 r. ma na koncie podwójną diamentową płytę za "Psałterz wrześniowy") i bynajmniej nie zamierza ugiąć się pod presją krytyki.

Właśnie ukazuje się jego najnowsza produkcja, zatytułowana "Habitat - moje miejsce na Ziemi".

To monumentalne oratorium (jak Rubik lubi nazywać swoje zbiory orkiestrowych piosenek) skomponowane w ubiegłym roku na zamówienie władz Gorzowa Wielkopolskiego. Całość została zarejestrowana 9 grudnia podczas wielkiego koncertu z okazji 750-lecia miasta. Na dwóch krążkach znajdziemy 18 premierowych kompozycji. To wciąż Rubik, jakiego doskonale znamy: niby klasyczny, a jednak piosenkowy. Patetyczny, rozbuchany i lubujący się w efektownych, choć dalekich od wyrafinowania, dźwiękowych fajerwerkach.

Dyktator mody na rozbuchane oratoria jeszcze w tym roku wyruszy na podbój USA.

Tym razem jednak jego muzyczna gigantomania osiągnęła rozmiary wręcz gargantuiczne. W nagraniu uczestniczyło bowiem aż 190 muzyków: nie tylko poprowadzona przez kompozytora orkiestra symfoniczna, dwa chóry, sześcioro solistów i dwóch narratorów, ale też odpowiedzialni za perkusyjne loopy didżeje (Kostek, Simo, i Robert Leszczyński), beat-bokserzy, a nawet kapela cygańska.

A to niejedyne nowości. Po rozstaniu ze Zbigniewem Książkiem (który ambitnie, acz nierozważnie postanowił zamienić Rubika na lepszy model i ostatnio wysmażył wspólnie z młodym kompozytorem Bartkiem Gliniakiem kolejne oratorium "Siedem pieśni Marii") nasz maestro pozyskał nowego tekściarza. I to nie byle kogo, bo samego Romana Kołakowskiego - poetę i tłumacza, znanego ze współpracy m.in. z Kazikiem Staszewskim, dla którego tłumaczył piosenki Kurta Weilla i Toma Waitsa.

Kołakowski, wystrzegając się częstochowskich rymów, jakże charakterystycznych dla poezji jego poprzednika, napisał nowe, całkowicie świeckie libretto. Odwołuje się w nim z jednej strony do historii Gorzowa (fucha zobowiązuje), a z drugiej do spraw uniwersalnych, jak miłość, pokój czy tolerancja.

Bowiem "Habitat" jest w zamierzeniu twórców nie tylko okolicznościową chałturą. To pierwsza część kolejnego monumentalnego tryptyku, któremu kompozytor - najwyraźniej pragnąc wyrwać się z lokalnych, polskich ograniczeń - nadał wzniosły tytuł "Oratorium dla świata". Zgodnie z jego zapowiedziami już 1 czerwca ukaże się druga część - "Oratorium dziecięce", a jesienią zamykająca całość "Moja ziemia obiecana".

Nic dziwnego, że uzbrojony w taki arsenał Rubik zamierza przypuścić ofensywę również na rynki zachodnie. Począwszy od października wybrane fragmenty tryptyku mają być prezentowane (w kilku językach) na całym świecie. Planowana jest też anglojęzyczna edycja wchodzących w jego skład płyt.

Pierwsze przymiarki już zostały poczynione, a promującej "Habitat" piosenki "To cała prawda" można posłuchać w internecie również w wersji angielskiej. A to nie wszystko. Przystojny blondas (w wolnych chwilach również twórca muzyki filmowej) ostrzy sobie bowiem zęby na karierę w Hollywood. Ponoć jeszcze w tym roku ma zilustrować swoimi pasażami dwa amerykańskie obrazy.

I choć słysząc to, wielu krytyków tylko puka się w czoło, naczelny hucpiarz III RP (jak o nim mówią) wcale nie jest tam bez szans. Jego uwielbienie dla prostych środków wyrazu i powtarzanych w kółko rozczulających melodii idealnie wpisuje się w kanon hollywoodzkiej wrażliwości.

Rubik doskonale zdaje sobie sprawę, że to nie polifoniczna ekwilibrystyka czy atonalne eksperymenty trafiają do serc słuchaczy, ale właśnie rytmiczne popowe songi rozpisane na orkiestrowe brzmienia. Przypomnijmy sobie dokonania Zbigniewa Preisnera czy Jana A.P.

Kaczmarka, które - delikatnie mówiąc - nie zawsze wzbudzały zachwyt krytyki. I nie zdziwmy się, gdy któregoś dnia Piotr Rubik wróci do Polski z Oscarem pod pachą.

Muzyczne ścieżki Piotra Rubika

Jeunesse Musicales

Międzynarodowa orkiestra młodzieżowa, w której Rubik (wówczas student warszawskiej Akademii Muzycznej) grał na wiolonczeli i z którą zawitał nawet do Ameryki Południowej.

Muzyka filmowa

Ekranowy debiut Rubika w roli kompozytora to rok 1993 i "Pajęczarki" Barbary Sass. Później były jeszcze m.in. "Operacja Koza" (1999), "Prymas - trzy lata z tysiąca" (2000), "Quo Vadis" (2001), a ostatnio "Ryś" i "Jeszcze raz".

Telewizja

Przyszły gwiazdor zapisał się w annałach TVP jako twórca dżingli m.in. do "Wiadomości", "7 dni świat" i prognozy pogody. A w 1997 r. prowadził w Polsacie program o grach komputerowych "Multimedialny odlot".

W cieniu gwiazd

W latach 90. komponował i aranżował piosenki m.in. dla Małgorzaty Walewskiej, Tytusa Wojnowicza i Michała Bajora. "Dotyk" Edyty Górniak (1995) to także jego dzieło.

Oratoria

W pisaniu wielkich form Rubik odnalazł swoje powołanie. "Golgota świętokrzyska", "Tu es Petrus" i "Psałterz wrześniowy" składające się na "Tryptyk świętokrzyski" to blisko milion sprzedanych płyt.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji