Artykuły

Magia Zwischenmensch

Teatr Novogo Fronta żongluje znakami teatralnymi z wprawą doświadczonego linoskoczka. Zresztą karnawalizacja świata to również jeden z wielu motywów, zawartych w tym ponadgodzinnym przedstawieniu - o spektaklu "Zwischenmensch" Teatru Novogo Fronta po gościnnym występie w gdańskim klubie "Żak" pisze Łukasz Rudziński z Nowej Siły Krytycznej.

Zawsze, gdy pojawia się Teatr Novogo Fronta można być pewnym, że zaprezentuje spektakl, który zacznie się na scenie, ale trwać będzie w każdym widzu jeszcze długo po tym, jak zgasną światła. Nie inaczej było i tym razem. "Zwischenmensch" to podróż w głąb siebie, wycieczka do świata, który na co dzień znajduje się wewnątrz każdego z nas, ukryty w nie do końca uświadomionych lękach przed przeszłością, ale też w obawach przed tym, co może nas spotkać w przyszłości.

Nie da się ukryć, że ta rosyjsko-czeska formacja w pełni zasługuje na miano jednego z najlepszych teatrów alternatywnych w Europie. Cechuje ją niezwykła umiejętność budowania symbolicznych obrazów z różnych okruchów codzienności. Ich gra, z pozoru pełna uproszczeń i groteski, układa się w zaskakująco spójną wizję. Bo co powiedzieć o biblijnych bramach "raju", chronionych przez najbardziej seksownego "św. Piotra" jakiego widziałem, czyli bardzo wyzywająco ubraną strażniczkę, która wpuszcza do środka tylko tych, którzy wyglądają jak ludzie sukcesu? W dzisiejszych czasach nieważne, kim jesteś, ale to jak Cię widzą. By wejść do środka, bohater musi zdobyć eleganckie wdzianko, a to, jak na współczesne, neoliberalne czasy przystało, swoje kosztuje. Dla biedaków nie tylko te drzwi są zamknięte.

W "Zwischenmensch" motywy biblijne, reminiscencje wojenne wpisane są w ludzkie dążenia do szczęścia i ambicje osiągnięcia sukcesu - nawet jeśli jest to czarny frak, walizka i mercedes jak w finale tego spektaklu. Światło latarki - patrolówki, staje się reflektorem wyławiającym z niebytu dwoje zakochanych, by po chwili ponownie pogrążyć ich w ciemności. Może tulą się czule, bo za chwilę mają być rozstrzelani przez "łowcę"? A może zostali przypadkowo odarci na moment z prywatności, jak to się zdarza każdemu w parku, czy autobusie, gdy mimowolnie staje się świadkiem intymnych chwil jakiejś pary.

Na oczach widza, ponad sceną, rodzi się daimonion, nowy byt, postać naga, czysta, pozbawiona cywilizacyjnych naleciałości. Przedstawiciel rasy panów? Nadczłowiek? Wykluwa się z kokonu, przekraczając granice naszego świata. Szybko miesza się z pozostałymi i bardziej niż wyśniony ideał zaczyna przypominać widmo.

Powaga, groza, momentami strach, a obok nich pastisz, ironia i wzbierający śmiech. Jak choćby wtedy, gdy pojawiają się "piłkoludki" - postaci z wielkimi futbolowymi piłkami zamiast głów. Bo rzeczy wielkie zawsze zgodnie z małymi iść muszą. Niekiedy jedne są tak blisko drugich, że trudno rozeznać, które są które.

Teatr Novogo Fronta żongluje znakami teatralnymi z wprawą doświadczonego linoskoczka. Zresztą karnawalizacja świata to również jeden z wielu motywów, zawartych w tym ponadgodzinnym przedstawieniu. Wykreowany świat jest areną zmagań dobra ze złem, gdzie dobro nie zawsze popłaca. Chciwość i żądza popychają biedaka do zbrodni. Paradoksalnie zabija on po to właśnie, by być kimś lepszym.

Na temat "Zwischenmensch", tak jak i każdego innego spektaklu tego teatru, można by napisać książkę. Wzajemne przenikanie się realności i fikcji, symbolu i metafory z twardymi realiami sceny w ich wykonaniu dają niezmiennie ten sam efekt. Jaki? Odpowiedź znajduje się w teatrze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji