Artykuły

Warszawa. Schaeffer w Studio Buffo

Każda sztuka 78-letniego Bogusława Schaeffera, wybitnego polskiego dramaturga, kompozytora i muzykologa, to sceniczny przebój.

Monodram "Scenariusz dla nieistniejącego, lecz możliwego aktora instrumentalnego" w wykonaniu Jana Peszka jest jedną z najlepszych polskich produkcji teatralnych wszech czasów. Tłumy widzów gromadzą również takie hity jak "Scenariusz dla trzech aktorów" i "Kwartet dla czterech aktorów", w których na scenie oprócz Peszka olśniewali m.in. Mikołaj i Andrzej Grabowscy oraz Jan Frycz.

Bo nikt tak dowcipnie jak Schaeffer nie potrafi opowiadać o kuchni aktorskiego rzemiosła i zaciekłych zapasach z tworzeniem. Przekonamy się o tym również dziś wieczorem na deskach warszawskiego Buffo, gdzie połączone aktorskie siły Teatru Narodowego i Montowni stoczą walkę z "Próbami", najnowszym dramatem mistrza groteski.

W spektaklu, który reżyseruje Waldemar Śmigasiewicz, zobaczymy m.in. świetną Ewę Konstancję Bułhak, Anetę Todorczuk-Perchuć i Wojciecha Solarza. Na czele aktorskiego ansamblu Marcin Perchuć, znany z serialu "Ekipa" Agnieszki Holland. Jeśli wybredna stołeczna publiczność będzie się tarzała ze śmiechu na "Próbach", aktorzy wyruszą w wielki tour po Polsce. - Na razie jednak trzęsiemy portkami - wyznaje Perchuć. I nic dziwnego. Bo chociaż zbudowane na niemalże burleskowych gagach sceniczne arcydzieła Schaeffera od lat wywołują salwy śmiechu na widowni, to pod zabawną powłoką dramaturg sprzedaje całkiem poważne traktaty o sztuce. W dodatku zbudowane jak misterny muzyczny mechanizm, w którym rytm i kompozycja odgrywają równie ważną rolę, co wypowiadane słowo.

Dobrze o tym wiedzą aktorzy, dla których sceniczne partytury Schaeffera stanowią świetną zabawę, ale i ekstremalne wyzwanie, które zdecydowanie przekracza ciasną ramę typowej polskiej kreacji aktorskiej. Stąd właśnie lekkie drżenie łydek u Perchucia. Tego niespełna 35-letniego aktora szeroka publiczność poznała jesienią zeszłego roku, gdy do telewizji trafił serial "Ekipa", w którym Marcin gra premiera Turskiego. - To był w zasadzie mój filmowy debiut. Agnieszka Holland zobaczyła we mnie młodego, prężnego premiera Rzeczpospolitej Polskiej i dała mi szansę. Wiem, że zostanę premierem na dłużej, bo gotowe są już scenariusze ośmiu kolejnych odcinków "Ekipy" - donosi aktor.

Wcześniej reżyserzy obsadzali go w filmowych ogonach i w efekcie Perchuć grał role najwyżej trzecioplanowe. - Teatr mi to rekompensował. Zresztą nadal jest dla mnie najważniejszy. Daje mi poczucie stabilności - tłumaczy. Na co dzień Perchuć jest aktorem Montowni, ekipy facetów po trzydziestce, którzy w czerwcu 2002 r. zasłynęli wystawieniem "Testosteronu". Przewrotną i dowcipną sztukę Andrzeja Saramonowicza, traktującą o ułomnościach męskiej natury, obejrzało już grubo ponad sto tysięcy widzów. - Od sześciu lat gramy ten spektakl przy pełnej sali i wciąż świetnie się bawimy - chwali się Perchuć.

Jednak na czas przygotowań do "Prób" wyłamał się z Montowni. Wraz z żoną i piątką przyjaciół, głównie aktorów Teatru Narodowego, postanowił zrobić coś na boku. - Zachciało nam się czegoś nowego i na warsztat wzięliśmy "Próby". Trzeba było jeszcze tylko znaleźć salę i reżysera - dodaje.

Teatr Buffo udostępnił scenę. Próby trwały nocami.- Każdy z nas ma swoje zawodowe zobowiązania - tłumaczy ten oryginalny harmonogram Perchuć, który w "Próbach" gra aktora. I razem z pięciorgiem innych aktorów musi stoczyć bitwę z reżyserem przygłupem. Ów reżyser (w tej roli Wojciech Solarz) robi dokoła siebie mnóstwo szumu. Udaje, że obmyśla nowe idee i koncepcje, a tak naprawdę w jego głowie panuje kosmiczna próżnia.

Ze zderzenia tej pustki z oczekiwaniami aktorów rodzi się korowód absurdów, który ma widzów doprowadzić do ataków śmiechu. Mniej powodów do radości mają bohaterowie "Prób", bo mimo intelektualnej zapaści swojego scenicznego zwierzchnika z całych sił chcą doprowadzić do premiery. Sami sobie wmawiają, że reżyser niedojda to w rzeczywistości geniusz. I że tylko razem z nim stworzą wiekopomne arcydzieło.

Czyli ballada z życia wzięta? Z pewnością. Bo któż z nas nie spotkał na swojej życiowej drodze nieudacznego szefa z manią wielkości? W końcu Perchuć i jego koledzy również, więc "Próby" pachną wyjątkowo obiecująco.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji