Artykuły

Dalej, chłodniej, ostrzej

"Bliżej" w reż. Redbada Klijnstry w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. Pisze Łukasz Drewniak w Przekroju.

Klijnstra zawsze był teatralnym specem od obyczajowych powikłań. Trójkątów, czworokątów, grup wzajemnego uścisku. Umiał drążyć sceniczne chwile pozornego uspokojenia, smakować stany emocjonalnego status quo. Patrzył na swoich bohaterów jakby z zazdrością, że przytrafiają się im , takie momenty, kiedy "nic się nie dzieje, a wszystko się zdarza". Jest popołudnie, może wieczór, a my jeszcze nie wiemy, czy będziemy się kochać, a może po prostu umrzemy.

W "Bliżej" bez żalu zrywa z tą tonacją. Jakby się zmienił, zgorzkniał, postarzał. Nie znajduje już małych iluminacji pośród mroku nudy. Jest chaos i szarpanina. Sportretowana przez Marbera czwórka sypiających ze sobą i zdradzających się partnerów cały czas burzy to, co już zbudowane. ' Ranią się nawzajem, pocałunki są jak ukąszenia, rozmowy j jak bitwy bez nadziei na zwycięstwo. Gwiazdorsko-serialowa obsada chyba celowo przenosi miłosny konflikt w sferę publicznych mitów i pożądań. Kapitalnie rozgrywa sceniczną partię udręczony seksem dermatolog (Radosław Krzyżowski) jakby od niechcenia upokarzający swego rywala, histerycznego lowelasa (pozytywnie zaskakujący Marcin Sianko). Dominika Bednarczyk jest jak ostrze z lodu. Aż do końca nie odkryje przed nami swojej bohaterki. Najsłabiej w tym perwersyjnym kwartecie radzi sobie Anna Cieślak. Może to kwestia pretensjonalnego ustawienia roli, a może po prostu ślicznotkom jakoś w teatrze gorzej idzie. Chyba że przeszły przez szkołę Wiesława Dymnego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji