Reżyser, który ma dobrą energię
W swoich spektaklach opowiadam o ludziach, którymi nie jestem, których nie znam. Lubię wystawiać własne teksty, bo mam wtedy poczucie kreowania czegoś od zera. Lubię pracować w teatrach, które mają dobrą energię - mówił wczoraj w naszej redakcyjnej klubokawiarni podczas spotkania w cyklu "Teatr w Gazeta Café" Przemysław Wojcieszek [na zdjęciu].
Reżyser głośnych spektakli "Made in Poland", "Osobisty Jezus" i "Darkroom" przygotowuje właśnie nową premierę w Teatrze Polonia. Odbędzie się 8 marca. W ferworze prób znalazł jednak chwilę, by przyjechać na spotkanie.
- Są teatry, które potrafią zabić reżysera, wyssać z niego krew. Raz pracowałem w takim, ale są też takie, do których chce się wracać, które mają dobrą energię, tak jak Teatr Polonia - opowiadał.
Przyznał się, że od premiery spektaklu "Darkroom" w Polonii czekał na kolejną propozycję od Krystyny Jandy. I był gotowy podjąć się każdej, nawet gdyby miał wystawić książkę telefoniczną.
Przyznał, że dla Polonii pisze specjalnie nieco inne teksty niż np. dla teatru w Legnicy. - Staram się, żeby był poruszający, może nawet trochę bajkowy. Bo w tym teatrze, mam wrażenie, nawet te idealistyczne historie nie brzmią fałszywie.
"Miłość ci wszystko wybaczy" opowiada o spotkaniu młodej dziewczyny, która nie bardzo wie, co ma w życiu robić, i 80-letniego Kazimierza. - Kazimierz nie szuka spokoju, on szuka drugiego człowieka. Jest przedstawicielem mądrości, ale podszytej goryczą - wyjaśnia.
Reżyser zapowiedział, że będzie dużo muzyki. W spektaklu, który ma tytuł "Miłość ci wszystko wybaczy" nie może zabraknąć przebojów Ordonki. Będzie też tango i Schubert.
Zapis fragmentów spotkania z Przemysławem Wojcieszkiem opublikujemy w sobotniej "Gazecie Stołecznej".